Już przed meczem były emocje, ale bynajmniej nie sportowe, jednak do akcji błyskawicznie wkroczyły służby porządkowe i zażegnały w zarodku próbę wywołania zamieszek przez lubelskich pseudokibiców.
Natomiast sam mecz nie był zbyt emocjonujący. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem przewagi gospodarzy. Piłkarze Polonii mogli w tym czasie strzelić przynajmniej dwa gole, choć pierwszą groźną akcję przeprowadzili lublinianie. Niestety Pawłowi Zajączkowskiemu w oddaniu skutecznego strzału przeszkodzili przemyscy obrońcy. W 9. minucie gospodarze za sprawą Quaye powinni objąć prowadzenie, jednak strzał czarnoskórego napastnika z siedmiu metrów trafił w lubelskiego bramkarza. Po chwili ten sam zawodnik znalazł się w sytuacji sam na sam z Bartoszem Rachowskim, ale znowu golkiper Motoru okazał się lepszy.
W 39. minucie lublinianie objęli prowadzenie. Z prawej strony dośrodkowywał Marcin Syroka, a Zajączkowski strzałem głową pewnie pokonał Macieja Szramawiata.
Po przerwie znowu zaatakował Motor, jednak bez efektów. Nie przyniosły także powodzenia akcje przeprowadzane przez gospodarzy. Ponownie zwiódł Quaye, który w 52. minucie po raz trzeci zmarnował dogodną sytuację do zdobycia bramki. Z kolei lublinianie mieli okazję do podwyższenia wyniku na siedem minut przed końcem meczu. Rzut wolny tuż zza pola karnego wykonywał Piotr Wójcik, ale jego strzał obronił bramkarz Polonii. Już w doliczonym czasie gry szansę na wyrównanie zmarnował Waldemar Jaroch.
Polonia Przemyśl 0
Motor Lublin 1 (1)
Bramka
Motor: Zajączkowski (39.)
Widzów: 300
Składy
POLONIA: Szramowiat - Strzałkowski, Załoga Ż, Hynowski, Kud (46. Smycz) - Gwóźdź, Rybkiewicz Ż, Marszałek (65. Wojtas), Pankiewicz (65. Szczygieł Ż) - Jaroch, Quaye.
MOTOR: Rachowski - Żmuda (20. Szynkaruk), Jaroszyński Ż, Ryczek, Maciejewski - Zajączkowski, Golisz, Maziarz (76. Wójcik), Syroka Ż (90. Szewc) - Nowak Ż (69. Ławecki), Koczon.
Powiedział po meczu
Jerzy Krawczyk, trener Motoru: Przed meczem doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że nasz dzisiejszy rywal, który do tej pory doznał na swoim stadionie tylko jednej porażki, ze względu na sytuację w tabeli podyktuje nam twarde warunki gry. I nie pomyliliśmy się. Już w pierwszej połowie gospodarze mieli dwie doskonale okazje do objęcia prowadzenia, ale ich nie wykorzystali. Z kolei moi podopieczni w przekroju całego spotkania nie stworzyli za wiele klarownych sytuacji bramkowych, ale byli zespołem dojrzalszym, lepiej grającym pod względem taktycznym i na pewno lepszym o tę jedną bramkę.
Krzysztof Stefanowski, trener Polonii: Postawę moich zawodników w dzisiejszym spotkaniu można podsumować krótko: jeżeli nie wykorzystuje się wypracowanych sytuacji bramkowych, to nie wygrywa się meczu. W pierwszej odsłonie mieliśmy dwie idealne sytuacje do zdobycia gola, które należało wykorzystać. Z kolei nasi rywale, którzy dzisiaj zaprezentowali niezwykle dojrzałą grę, trafili do naszej bramki tylko raz i to wystarczyło do zgarnięcia całej puli.