Piłkarze ręczni Zagłębia przegrali ze Śląskiem

Piłka ręczna mężczyzn. W pojedynku dwóch najsilniejszych zespołów z Dolnego Śląska zdecydowanie lepszy okazał się Śląsk. Wrocławianie wygrali szósty mecz z rzędu w lidze

Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław 20:25 (8:14)

Wrocławianie dysponują znacznie lepszymi warunkami fizycznymi, mają dwóch znakomitych bramkarzy, ale to wszystko mogło nie wystarczyć w Lubinie. W końcu spotkania z Zagłębiem to derby, a w tych wszystko jest możliwe. Zespół Zenona Łakomego tylko przez 20 minut grał jednak ze Śląskiem na swym normalnym poziomie. To zdecydowanie za mało, by myśleć o pokonaniu drużyny Bogdana Falęty. W pierwszej połowie zastępujący w bramce chorego Ligarzewskiego Michał Świrkula nie miał sposobu na rzuty gości. Odbił tylko trzy piłki i choć obrona Zagłębia grała nieźle, to Śląsk nie miał większych kłopotów ze zdobywaniem bramek. Wrocławianie sami bronili zaś znakomicie i swej klasy nie musieli specjalnie potwierdzać Banisz i Covtun. Przewaga gości nie była jednak większa niż trzy bramki do 25. minuty (10:7 dla Śląska). Tuż przed przerwą gospodarze przestali grać w ataku z taką determinacją jak wcześniej i momentalnie wrocławianie odskoczyli na sześć goli.

Reprymenda trenera Łakomego i świetna zmiana w bramce (Świrkulę, który dopiero wraca po półrocznej przerwie w grze, zastąpił Ferst) odmieniły przebieg spotkania. Ale nie jego losy. Zagłębie zaczęło mozolnie odrabiać straty. Snajperzy Śląska nie mogli poradzić sobie z kapitalnie broniącym Ferstem i w 48. min goście prowadzili już tylko 17:16. Decydująca o losach meczu była 50. minuta. Najpierw Gudz skutecznie zakończył atak pozycyjny wrocławian. Chwilę później Kubisztal nie wykorzystał rzutu karnego. W 52. minucie na ławkę kar powędrował Orzłowski i kiedy Salami wyprowadził swój zespół na trzybramkowe prowadzenie, skutecznie kończąc szybki kontratak, stało się jasne, że Zagłębie tego meczu nie zremisuje, nie mówiąc już o wygraniu. W kilkudziesięciu ostatnich sekundach lubinianie zupełnie pogubili się w ataku i Śląsk mógł podwyższyć prowadzenie. - Mieliśmy szansę, by dojść rywali, ale jej nie wykorzystaliśmy - mówił po meczu Maciej Ferst z Zagłębia. - Taki jest sport.

Trener Bogdan Falęta przyznał, że mecz do łatwych nie należał. - W drugiej połowie chyba zabrakło nam powietrza - mówił trener Falęta. - W tej hali jest bardzo duszno i mieliśmy wyraźny kryzys. Nie byliśmy precyzyjni i Zagłębie nas doszło. Ale w końcówce udało się to poukładać i mamy komplet punktów.

Zagłębie: Świrkula, Ferst - Orzłowski 2, Niedośpiał 1, Steczek 2, Tomczak 1, Jasiński 2, Kozłowski 2, Kubisztal 6, Jaszka 4.

Śląsk: Covtun, Banisz - Lewicki 0, Gliński 1, Rosiński 5, Wardziński 1, Gudz 2, Garbacz 2, Dmytruszyński 1, Salami 8, Lijewski 5.

Chrobry Głogów - Miedź Legnica 34:24 (16:11)

Choć wynik meczu może wskazywać na sporą przewagę gospodarzy, to w istocie aż takiej różnicy na boisku nie było. Mimo to przebieg spotkania od początku do końca kontrolowali gospodarze, a klasą dla siebie był Michał Jurecki. To głównie dzięki jego grze Chrobry już w 10. minucie prowadził 8:3. Legniczanie tylko raz, w 34. minucie, zdołali zniwelować przewagę gospodarzy do dwóch goli (Miedź przegrywała wówczas 14:16), ale po chwili wszystko wróciło do normy, czyli bezpiecznej przewagi głogowian. W końcówce zmęczeni goście dali sobie rzucić kilka bramek po szybkich kontrach młodego Krystiana Kuty i stąd wysokie zwycięstwo Chrobrego. W Miedzi nie grał najskuteczniejszy zawodnik Piotr Obrusiewicz, ale i Chrobry nie wystąpił w optymalnym zestawieniu.

Chrobry: Pitoń, Kotliński, Rak - Marciniak 7, B. Jurecki 5, Świtała 0, Kuta 4, Piotrowski 3, Piwko 2, Łuczyk, M. Jurecki 9, Różański 4, Konrad 0.

Miedź: Wysoczański, Płócienniczak, Madaliński - Żurko 2, Jastrzębski 1, R. Fabiszewski 10, Sołoducha 0, Będzikowski 0, T. Fabiszewski 6, Grębosz 2, Góreczny 1, Kubisztal 2, Mazur 0.

W pozostałych meczach: AZS AWF Warszawa - Vive Kielce 25:36 (13:16), MMTS Kwidzyn - Piotrkowianin Piotrków 34:25 (13:16), Olimpia Piekary Śl. - MOSiR Zabrze 25:20 (9:9). Już w środę Wisła Płock pokonała AZS AWFiS Gdańsk 36:20 (13:9).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.