Trenerzy o sędziowaniu

Najsłabszym aktorem meczu był sędzia - mówili po meczu piłkarze. Bardziej oględni byli obaj trenerzy. - To był mecz na szczycie drugiej ligi. Ekstraklasa nie grała, więc można było chyba przysłać sędziego pierwszoligowego - stwierdził Mariusz Kuras, trener gości. - Miło by było, gdyby pojawił się nawet któryś z arbitrów międzynarodowych, przecież mieli wolne. A dzisiaj mieliby niezłe przetarcie - dodał szkoleniowiec Kolportera Korona Dariusz Wdowczyk.

Sędzia z Opola pokazał aż 10 żółtych kartek i dwie czerwone, więc normę kar z poprzedniej kolejki wykonał (tydzień wcześniej w meczu z Górnikiem Polkowice też pokazał 10 żółtych kartek).

Ewenementem były... trzy żółte kartki dla zawodnika gospodarzy Brazylijczyka Hermesa. Pierwszą dostał za faul, drugą za próbę wymuszenia czerwonej kartki dla rywala - przewrócił się po rzekomym uderzeniu głową - a trzecią za zdjęcie koszulki, gdy rozpaczał po drugiej... - Ale jestem chuligan - dziwił się Brazylijczyk. Do tego drugą żółtą kartkę Robert Kolendowicz z GKS ujrzał za faul, który nie kwalifikował się na taką karę, a w ostatniej minucie Bartosz Hinc po przepychance z Arkadiuszem Bilskim odepchnął go głową, ale żadnej kary nie dostał. Goście mieli też pretensje za sytuację z 57. minuty, gdy Przemysław Cichoń przewrócił w polu karnym biegnącego do piłki Kolendowicza.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.