Wobec tego złoto zachował Amerykanin Paul Hamm, który, jak się później okazało, w Atenach zwyciężył tylko na skutek sędziowskiej pomyłki. Międzynarodowa Federacja Gimnastyczna (FIG) orzekła, że to Koreańczyk powinien dostać złoty medal, bo jego nota za ćwiczenia na poręczach powinna być wyższa z racji wyższej wartości technicznej. FIG zawiesiła trzech sędziów technicznych, ale pozostawiła klasyfikację bez zmian. Yang zdobył brązowy medal.
Trybunał w Lozannie utrzymał ten werdykt.
FIG chciała inaczej rozwiązać problem. W liście do Hamma zadeklarowała, że prawdziwym zwycięzcą zawodów był Koreańczyk i poprosiła, aby Amerykanin oddał złoty medal Yangowi w geście fair play.
Ta sugestia spotkała się z ostrą reakcją Amerykanów, którzy stwierdzili, że FIG chce naprawić swoje błędy kosztem Hamma. Również on nie chce słyszeć o zwróceniu medalu:
- Czuję się mistrzem. Nikt nie może mi odebrać tej przeżyć, gdy z 12. miejsca po upadku z drążka awansowałem na pierwszą pozycję - stwierdził Amerykanin, który po pierwszym posiedzeniu trybunału w Lozannie gotowy był oddać medal, jeśliby zmusiły go do tego przepisy.
Yang po powrocie z Aten w swojej ojczyźnie został potraktowany jak bohater. Otrzymał replikę złotego medalu i finansową nagrodę jakby wygrał olimpijską konkurencję.