Żużel: Walasek zostanie w Częstochowie?

Drużyna ZKŻ Zielona Góra utrzymała się w ekstralidze, co może oznaczać... problemy dla Włókniarza. To bowiem największy konkurent naszego klubu w walce o Grzegorza Walaska.

Żużlowcy ZKŻ wyeliminowali w barażach TŻ Simpmę Lublin. Na rewanżowy mecz uzbroili się po zęby. Przeprosili się z mistrzem świata z ubiegłego roku Nicki Pedersenem, który wystartował w miejsce kontuzjowanego Lee Richardsona. Skorzystali* także z pomocy Grzegorza Walaska, który pożyczył silniki Zbigniewowi Sucheckiemu. Junior zdobył na nich dziewięć punktów. To była przyjacielska przysługa. Walasek współpracuje z właścicielami firmy Gaja, która jest sponsorem Sucheckiego. Poza tym po prostu związany jest z tamtym środowiskiem. Mieszka przecież na stałe w Zielonej Górze. Zimą trenuje z drużyną ZKŻ, zdarza się, że korzysta z klubowych warsztatów.

- Tutaj nie należy się doszukiwać żadnych podtekstów, chociaż kibice na pewno dorobią sobie jakąś teorię - mówi dyrektor Włókniarza Lech Małagowski. - Grzegorz ma w Zielonej Górze znajomych, przyjaciół. Jako mistrz Polski jest idolem dla młodych zawodników i pewnie zwyczajnie chciał im pomóc. Zresztą nie krył, że im to obiecał. Pochwalam takie zachowanie.

Pytanie, w jakim stopniu utrzymanie ZKŻ w ekstralidze może przeszkodzić Włókniarzowi w zatrzymaniu Walaska, dyrektor zbywa stwierdzeniem, że należałoby je zadać samemu zawodnikowi. Ale dodaje: - Uważam, że Grzegorz Walasek jest bardzo bliski złożenia podpisu na umowie i będzie naszym zawodnikiem. Oczywiście i dla niego, i dla klubu dobrze by było, aby temat został szybko zamknięty, ale w takich sprawach pośpiech nie jest wskazany. Trzeba wszystko dopracować, żeby później, w trakcie sezonu, nie było niedomówień.

Tymczasem kibice dyskutują, kto w razie odejścia Walaska czy Ułamka mógłby wzmocnić drużynę. Pojawiają się nazwiska Roberta Kościechy, Tomasza Jędrzejaka, Sławomira Drabika. Informowaliśmy też o przymiarkach Włókniarza do Jarosława Hampela.

- Rzeczywiście padają różne nazwiska, ale my w pierwszej kolejności rozmawiamy z zawodnikami, którzy u nas startowali w ostatnim sezonie - podkreśla Małagowski. - Jeżeli z kimś się nie porozumiemy, będziemy szukać innego rozwiązania. To, co teraz się mówi i pisze, to też efekt działań samych żużlowców i osób z nimi związanych. Im więcej szumu, tym większe zamieszanie. To sposób na podbijanie cen.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.