Grzegorz Kubicki: Lot nad obręczą

Pomorscy koszykarze w Era Basket Lidze

Jak zrobić karierę w 25 minut? Dobry przykład dał w sobotę koszykarz Polpharmy Starogard Gdański George Reese. Jeszcze przed meczem z Notecią Inowrocław zawodnik mógł się czuć niepotrzebny, mógł być pozbawiony nadziei. Sprowadzono go, aby wypełnił lukę po kontuzjowanym Kevinie Fletcherze, ale okazało się, że nie może tego zrobić, bo jest skrzydłowym, a pilnie potrzebny był ktoś pod kosz. Już na starcie był więc przegrany. Amerykanin zacisnął jednak zęby i po znakomitym występie (21 punktów, 6/8 z gry, 3 zbiórki), który trwał właśnie 25 minut, został bohaterem Starogardu. To on zapewnił Polpharmie wygraną w historycznym debiucie w ekstraklasie, to w jego kierunku kibice rzucili się z prośbą o autografy. W kierunku Reese'a podążyli tuż po meczu także szefowie klubu, którzy od razu zaproponowali mu kontrakt. Reese był w Polpharmie tylko na testach, które zresztą miał oblać. Teraz ma pewność, że zarobi ok. 5 tys. dolarów miesięcznie i będzie gwiazdą. Oczywiście pod warunkiem, że sobotni mecz z Notecią nie był tylko przebłyskiem dużych możliwości.

O podobnej, szybkiej karierze marzył Mike Williams, który był na testach w Słupsku. On też chciał wejść na boisko, wziąć piłkę do ręki i pokazać, że zasługuje na kontrakt i dolary. Chciał udowodnić, że jest potrzebny. Nie dostał jednak szansy. Trener i prezes Czarnych wskazali mu miejsce na trybunach, już wcześniej podjęli decyzję, że Williams nie pomoże drużynie. Szkoda. Może warto było zaryzykować. Dać mu 25 minut na pokazanie się. Może podobnie jak Reese, Williams oczarowałby wszystkich, poprowadził zespół do wygranej i wywalczyłby sobie umowę. Jaki był sens sadzania go na trybunach? Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem mogą być oszczędności. Jeżeli Williams zagrałby w meczu z Gipsarem Stalą Ostrów, to musiałby być zgłoszony do rozgrywek. A za to trzeba zapłacić. W Słupsku się nie przelewa i pewnie uznali, że warto zachować parę złotych i poczekać na jego następcę. Dla dobra drużyny powinien się on pojawić jak najszybciej, bo luka na pozycji silnego skrzydłowego mocno kłuje w oczy. A już w czwartek znacznie trudniejszy mecz - z Polonią w Warszawie.

PIĄTKA KOLEJKI. Matt Crenshaw (Czarni), Rafał Frank (Czarni), Goran Jagodnik (Prokom), George Reese (Polpharma), Harold Jamison (Prokom). W tym tygodniu jest z czego wybierać, bo wszystkie drużyny z naszego regionu wygrały inauguracyjne mecze. Pozycja Jamisona, Reese'a, Jagodnika i Franka jest jednak niezagrożona. Każdy z nich pokazał, że jest dobrze przygotowany do sezonu, a najmilszą niespodzianką były występy Jamisona i Franka. Pierwszy z nich wiedział, kiedy skończyć z żartami, choć w meczu z Astorią Bydgoszcz środkowy Prokomu Trefl Sopot dużo lepszy był w ataku niż w obronie (a miało być odwrotnie). Frank, wychowanek klubu ze Słupska, stał się niespodziewanie liderem drużyny. Widać to było już w meczach przed sezonem, w sobotę 24-letni koszykarz udowodnił, że nie boi się odpowiedzialności za wynik również w meczu o stawkę. Rzucił 25 punktów, a trener Jerzy Chudeusz nie ściągnął go z boiska nawet na sekundę. Rozgrywającego Czarnych Crenshawa wyróżniam na zachętę. Amerykanin nie miał może tak dobrego występu, jak choćby Tomas Pacesas z Prokomu, ale jego gra była sporym zaskoczeniem, nawet trener Chudeusz był zaskoczony formą zawodnika. Może Crenshaw w końcu zrozumiał, że koszykarz z USA powinien być wyróżniającym się graczem w zespole, a nie tylko jego uzupełnieniem.

OCENY KOSZYKARZY (w skali 1-6, przynajmniej 15 minut na parkiecie):

Prokom: Masiulis 3, Dylewicz 3, Cirić 3, Wójcik 3, Jagodnik 5, Maskoliunas 4, Jamison 5, Pacesas 4.

Polpharma: Marculewicz 3, Jagoda 3, Kukiełka 3, Sarzało 4, Reese 5, Olszewski 3, Budzinauskas 4, Thomas 3, Cielebąk 3.

Czarni: Frank 5, Crenshaw 4, Seweryn 3, Żytko 3, Grudziński 3, Majchrzak 3, Pluta 3.

LICZBA KOLEJKI - 16. Z tak fatalną skutecznością (w procentach) wykonywał rzuty wolne Jamison w meczu z Astorią. Trafił raz na sześć prób, a jedyny celny rzut wywołał owację kibiców. Rzuty osobiste to od lat najsłabszy element w grze Amerykanina. Jamison wykonuje je gorzej niż Shaquille O'Neal. Grając trzy lata temu we Wrocławiu Amerykanin wykonywał rzuty wolne ze skutecznością ok. 30 proc. Ostatnio we Włoszech nieco się poprawił - skuteczność dochodziła nawet do 50 proc. W Sopocie kosze nie są na razie dla niego zbyt łaskawe.

CYTAT KOLEJKI. "Patrząc na wyniki kwart, zremisowaliśmy 2:2" - trener Astorii Wojciech Krajewski po wysokiej porażce (69:92) z Prokomem. Szkoleniowiec z Bydgoszczy w ogóle szukał po meczu tylko pozytywnych aspektów gry swojego zespołu i chyba słusznie. W Sopocie przegra przecież niejedna drużyna, ale nie każda z nich zdoła wygrać dwie kwarty.

Copyright © Agora SA