Zwycięstwo siatkarek. AZS AWF Poznań - Stal Mielec 3:1

Gdyby w siatkówce obwiązywały noty za styl - akademiczki nie zdobyłyby w sobotę wielu punktów. Poznanianki zagrały średnio, ale wygrały wyraźnie i pokazały, że w ich drużynie drzemie spory potencjał

Stal Mielec to brązowy medalista ubiegłorocznych rozgrywek, ale ponieważ z zespołu odeszło kilka czołowych zawodniczek, to AZS AWF był faworytem spotkania. Poznanianki też wyszły na parkiet odmienione - z trzema nowymi zawodniczkami w pierwszej szóstce (Ślusarz, Pycią i Gromyko). I szybko objęły prowadzenie. Po ataku Izabeli Żebrowskiej prowadziły już 4:1, gdy o czas poprosił szkoleniowiec Stali Jerzy Matlak. Po przerwie mielczanki wyrównały, a remis utrzymywał się aż do połowy seta. Po dwóch kolejnych akcjach Żebrowskiej było 16:13 dla AZS AWF, potem kilka ważnych punktów w ataku i blokiem zdobyła świetnie grająca w sobotę Dominika Koczorowska. Punkt dający akademiczkom wygranie pierwszego seta w sezonie zdobyły po efektownym bloku nowe twarze w AZS AWF - Ewa Ślusarz i Sylwia Pycia.

Kiedy w drugiej partii poznanianki znów szybko objęły prowadzenie, a szkoleniowiec gości wziął drugi czas przy prowadzeniu AZS AWF 5:2 wydawało się, że mecz skończy się szybko. Mielczanki powoli zaczęły jednak odrabiać straty, w czym duże zasługi miała dobrze grająca w tym okresie Marta Natanek. Gdy Natanek ze Swietłaną Pugaczową zatrzymały Janę Gromyko, był już remis (13:13), a trener AZS AWF Roman Murdza zaczął dokonywać zmian. Za rozgrywającą Ewę Ślusarz weszła Kinga Baran, a gdy dwie z rzędu piłki zepsuła Monika Trała - na parkiecie pojawiła się Katarzyna Wellna. Ale błędów dalej było dużo, zresztą z obu stron. Obie drużyny zepsuły w sobotę mnóstwo zagrywek. Szwankowało przyjęcie, a na dodatek mielczanki wiele piłek oddały "za darmo", bo kiepsko spisywała się rozgrywająca Ewa Cabajewska. Akademiczki wygrały jednak i tę partię - a dobrą zmianę w końcówce dała Magdalena Walczak, która zmieniła Żebrowską.

- W poprzednim sezonie AZS AWF wiele spotkań przegrał 2:3, choć często prowadził już 2:0 czy 2:1. Bardzo uczulałem dziewczyny, by tak się nie stało i w sobotę. Po trzecim secie znów się jednak na to zanosiło - mówił po meczu trener Roman Murdza. Rzeczywiście. Po asie serwisowym Trały był remis 5:5, a potem poznanianki straciły skuteczność. Atakowały po autach, psuły zagrywki, trafiały piłką w antenkę... W końcówce Stal prowadziła już 20:8, a akademiczki walczyły już tylko o uniknięcie kompromitacji.

Obawy Murdzy na szczęście jednak się nie sprawdziły - wysoko przegrany set podziałał na jego podopieczne na tyle motywująco, że w kolejnym to mielczanki były tłem na parkiecie. Po asie Koczorowskiej, gdy Elżbieta Kościelna zwyczajnie odsunęła się przed lecącą w środek parkietu piłką, na boisko wkroczył zdenerwowany Matlak, za co sędziowie ukarali go żółtą kartką. W końcówce seta trzy razy z rzędu mielczanki nie potrafiły dobrze przyjąć zagrywki Trały. Kapitan AZS AWF zdobyła też ostatni, decydujący punkt.

- Inauguracja ligi się udała, bo wygrałyśmy mecz - powiedziała potem Trała. - Ale pozostał pewien niesmak po tym przegranym secie. Coś się nagle z nami stało i nie mogłyśmy się odblokować. Najważniejsze, że potem wszystko wróciło do normy. To pozwoli nam uwierzyć, że możemy wygrywać kolejne mecze - dodała.

- Błędami, jakie dziewczyny popełniły w trzeciej partii, można by obdzielić cały mecz. Mamy nad czym pracować. Przed spotkaniem mówiłem, że jesteśmy przygotowani do ligi na 90 proc. A resztę będziemy dopiero dopracowywać. Szukamy optymalnego ustawienia. Wystawiłem skład z Żebrowską na skrzydle, ale okazało się, że w czwartym secie na skrzydło znów musiała wyjść Trała. Dobrze, że w zespole jest sporo dziewczyn i można je jakoś poprzestawiać - mówił po zawodach Murdza.

Sety: 25:21, 26:24, 14:25, 25:14

AZS AWF: Ślusarz, Pycia, Gromyko, Koczorowska, Żebrowska, Trała oraz Sawicka (libero), Baran, Wellna, Walczak.

Stal: Natanek, Pugaczowa, Kicior, Cabajewska, Lis, Pavelkova oraz Kościelna (libero), Ząbek.

A teraz idziemy na jednego

Publiczność w hali przy ul. Chwiałkowskiego miała w sobotę swojego bohatera. "A teraz idziemy na jednego" - śpiewali po każdym secie w kierunku szkoleniowca Stali Mielec Jerzego Matlaka. Świetnie znany w Poznaniu trener (prowadził niedawno i Dantera, i Naftę Piła) podczas każdej przerwy rzeczywiście wychodził z sali. W pierwszym secie Matlak jeszcze przechadzał się wzdłuż linii, potem był już na tyle... niedysponowany, że w zasadzie nie ruszał się z krzesła ("Stary niedźwiedź mocno śpi" - wył wtedy Klub Kibica). Zdenerwowany kiepską grą swych podopiecznych poderwał się w czwartym secie, ale "zakrzywienia czasu i przestrzeni" spowodowały, że przekroczył linię boiska. Jego zespół stracił za karę kolejny punkt...

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.