Prokom/Trefl Sopot - Astoria Bydgoszcz 92:69

- W kwartach był remis 2:2, więc z każdej porażki można wysnuć jakiś pozytywny wniosek - stwierdził po porażce trener bydgoskiej Astorii Wojciech Krajewski

To był oczywiście gorzki żart szkoleniowca Astorii. Praktycznie tylko przez pierwsze trzy, może cztery minuty kibice Asty - których niemal stu przyjechało do Sopotu - mogli się łudzić, że ich ulubieńcy nawiążą wyrównaną walkę z mistrzem Polski. Pierwszy do kosza trafił w tym spotkaniu bowiem Tomas Pacesas, rozgrywający Prokomu, ale potem wyrównał rzutem z półdystansu Paweł Wiekiera. Był to pierwszy i ostatni remis w tym meczu. - Zawiedli w pierwszej połowie nasi amerykańscy zawodnicy - ocenia Krajewski postawę Camerona Crispa i Marcusa Smallwooda.

We dwójkę zdobyli zaledwie trzy punkty, wszystkie autorstwa Crispa. - To gracze świeżo po uniwersytecie i nie zdają sobie sprawy, z kim grają: że ich rywalem jest mistrz Polski, zespół występujący w Eurolidze - dodawał Krajewski. Smallwood, który słabo rzuca z półdystansu, uparcie uciekał daleko od kosza. Próbował rzucać z 3. i 4. metra; pudłował raz za razem. Pod koszem za to był pilnowany przez znacznie wyższych od siebie i potężniejszych zawodników, jak Tomas Masiulis i Filip Dylewicz. Chciał więc szukać, niestety bez powodzenia, punktów dalej od tablicy i z dala od pilnującego go rywala. Rzuty były jednak niecelne. Zdarzyło się, że piłka przeleciała daleko od obręczy nawet jej nie dotykając, na co kibice zareagowali donośnym: "Uuuuuuuu!".

Pierwsze punkty Smallwood zdobył dopiero w 25. min i to wtedy, kiedy zdecydował się grać blisko kosza i wykorzystywać swoją skoczność. Smallwood miał też problemy innego rodzaju. Sędziowie trzykrotnie odgwizdali mu błąd kroków przy próbie mijania rywala. - Co można powiedzieć, jak się mu mówi, żeby na to uważał, bo robi kroki podczas treningów, a potem o tym zapomina - twierdzi Krajewski.

Nieudana była też pierwsza próba zastąpienia przez Crispa w roli lidera zespołu Dante Swansona. Przede wszystkim jest mniej dynamiczny niż swój rodak, grający w Astorii w poprzednim sezonie. W drugiej połowie był już skuteczniejszy (zdobył 16 ze swoich 19 punktów, w sumie trafił tylko 6 z 13 rzutów za dwa, 2/4 za trzy i 1/2 z wolnych), ale wtedy wynik meczu był już rozstrzygnięty.

Jak przyznał po spotkaniu trener Prokomu Eugeniusz Kijewski, lekki niepokój doznał tylko w drugiej kwarcie. - Wtedy nasza przewaga stopniała z 21 do 11 punktów - mówił Kijewski. Stało się to w 20. min po akcjach Denisa Korszuka i Grzegorza Arabasa (2/6 za trzy). Było wówczas 41:30. Punktował także najlepszy ze środkowych Krzysztof Dryja, który dobrze spisywał się też na tablicach (12 zbiórek w spotkaniu!)

Powrót na boisko najlepszych zawodników Prokomu - Pacesasa, Adama Wójcika i Gorana Jagodnika w trzeciej kwarcie - szybko jednak zaowocował zwiększeniem prowadzenia. W 26 min było już 66:39 i Kijewski się uspokoił.

Za tydzień w Bydgoszczy Astoria gości wrocławski Deichmann/Śląsk. Mimo porażki w Sopocie będzie okazja, by po raz pierwszy w historii klubu pokonać osłabiony w tym sezonie wrocławski zespół.

ASTORIA BYDGOSZCZ 69

Kwarty: 26:12, 19:20, 32:16, 15:21

Prokom/Trefl: Jagodnik 21 (1), Pacesas 13 (1), Maskoliunas 10 (2), Wójcik 9, Masiulis 6 oraz Jamison 15, Cirić 8, Dylewicz 6, Świętoński 3

Astoria: Crisp 19 (2), Korszuk 8 (1), Kudriawcew 5, Wilangowski 3, Wiekiera 2 oraz Smallwood 13, Arabas 8 (2), Bosnić 4, Dryja 7, Grocki 0, Olejniczak 0

3 min (12:2) Astoria gra słabo i w obronie i w ataku; przechwyt Denisa Korszuka marnuje Cameron Crisp, który nie trafia w kontrze spod kosza; Adam Wójcik blokuje Pawła Wiekierę - zdobywcę jedynych w tym fragmencie punktów dla Asty

6 min (17:11) zaraz po wejściu na parkiet Grzegorz Arabas trafieniem za trzy punkty zmniejsza straty bydgoskiego zespołu

10 min (24:12) przewaga Prokomu/Trefla rośnie, a Jacek Olejniczak (zmienił w końcówce Korszuka) daje "pokaz" tego, jak nie powinno się wykonywać rzutów osobistych i nie trafia przy dwóch próbach

26:12

14 min (29:15) Korszuk zdobywa dwa punkty po własnej zbiórce w ataku

16 min (37:15) popis gry środkowego sopocian Harolda Jamisona, z którym zupełnie nie potrafią poradzić sobie w obronie bydgoszczanie; "Dżemik" rozpoczyna serię siedmiu punktów wsadem (mimo że nie wykorzystuje przy tym dwóch osobistych)

20 min (43:32) Astoria zbliża się na 11 punktów w końcówce kwarty, ale to m.in. efekt tego, że grę rywali prowadził przez większość czasy nie mistrz Polski ze Śląskiem, Anwilem a ostatnio Prokomem Tomas Pacesas, a 20-letni Tomasz Świętoński

19:20 (45:32)

22 min (49:32) fatalny początek bydgoszczan - w pierwszej akcji 4 przewinienia "łapie" Korszuk, Dryja popełnia dwa faule i w 67 sekund "Asta" na na koncie już trzy niedozwolone zagrania

24 min (55:35) jedyne punkty dla Astorii zdobywa trafieniem z dystansu Cameron Crisp, ale dzięki trafieniu Pacesasa gospodarze mają już 20 pkt przewagi

27 min (69:43) kosz rywali - tym razem akcją 2+1 - dziurawi bezlitośnie Goran Jagodnik (13 pkt w kwarcie)

32:16 (77:48)

31 min (79:48) najwyższe prowadzenie mistrzów Polski w meczu po wolnych Jagodnika

39 min (89:67) najładniejsza akcja meczu: Aleksander Kudriawcew z ośmiu metrów wyrzuca piłkę ponad rywalami i nad koszem dopada do niej z powietrza Marcus Smallwood; kończy wsadem nagrodzonym oklaskami, ale punkty drużynie przynosi w momentach, gdy wynik meczu jest już przesądzony

40 min (92:67) za trzy punkty, ku uciesze miejscowej publiczności trafia rezerwowy rozgrywający, nie upilnowany przez obronę przeciwników Świętoński

15:21 (92:69)

Mówi Tomasz Herkt

Biegać każdy umie

Wojciech Borakiewicz: Przed meczem z Prokomem razem z Wojciechem Krajewskim mówiliście panowie, że będziecie zadowoleni także wtedy, kiedy zespół wypełni założenia taktyczne i będzie grał po prostu dobrze. Koszykarze wypełnili swoje zadania?

Tomasz Herkt: drugi trener Astorii: Były tylko momenty dobrej gry. Musimy grać swoje przez całe 40 minut. Tylko wtedy, jeśli uleglibyśmy Prokomowi 10-12 punktami, a kwarty były wyrównane, czulibyśmy się zadowoleni. Natomiast nie można powiedzieć o zadowoleniu, gdy wygrywamy kwarty, bo Prokom w danym momencie się dekoncentruje.

Co szczególnie szwankowało w grze Astorii?

- W pierwszych dwóch kwartach Prokom był lepszy od nas w szybkim ataku. Zdobył po nich 10 punktów, a my ani jednego. Prowadził w sumie do przerwy różnicą 13 punktów, a więc ten element zadecydował o wyniku. Obrona przed szybkim atakiem to jeden z podstawowych elementów koszykarskiego rzemiosła. Można nie trafić, ale biegać każdy powinien i obronić się przed kontrą, bo prostu musimy. Wiadomo, że w Prokomie są zawodnicy o głośniejszych nazwiskach, ale ci mniej znani też muszą biegać. To jest podstawa. Naszym zawodnikom brakuje pewności siebie. To wynika z tego, że większość z tych koszykarzy jest nowych w zespole. Taka sytuacja zaowocowała słabą pierwszą kwartą, której wynik ustawił cały mecz.

Dziś dość niespodziewanie z trójki środkowych Jacek Olejniczak, Krzysztof Wilangowski i Krzysztof Dryja najlepszy okazał się ten ostatni...

- Rzeczywiście wypadł najlepiej. Dał nam 12 zbiórek, 7 punktów przy tylko 2 stratach. Chcielibyśmy, by któryś z naszych środkowych grał stabilnie i zawsze przynosił odpowiednią liczbę punktów i zbiórek.

A druga niespodzianka: z pary rozgrywających Kudriawcew-Bosnić korzystniej wypadł Bośniak.

- Kudriawcew wyszedł w pierwszej piątce. Początek spotkania był dla nas zły. Siłą rzeczy część odpowiedzialności za to spadła na playmakera. Vedran wszedł w innych okolicznościach, kiedy trudno już było myśleć o zwycięstwie z tak silnym przeciwnikiem i to na jego parkiecie. Umiejętności obu tych koszykarzy są zbliżone.

Rozmawiał Wojciech Borakiewicz

Mówią zwycięzcy

Harold Jamison

środkowy Prokomu

To był dopiero mój pierwszy mecz w Prokomie i ciągle szukam dla siebie miejsca w zespole. Poza tym cały czas boli mnie jeszcze noga; muszę ją pokazać lekarzowi. Nie wiem, czy jestem zadowolony z poziomu swojej gry, ale występ całego naszego zespołu na pewno mi się podobał. Sam czuję się już coraz pewniej, w kolejnych meczach powinno być lepiej. Czy mam ambicję być pierwszym środkowym Prokomu? To zależy już od trenera.

Adam Wójcik

skrzydłowy sopocian

Jestem zadowolony z tego meczu i trudno, żeby było inaczej, skoro wygraliśmy różnicą ponad dwudziestu punktami. Nie miałbym nic przeciwko temu, żeby każde spotkanie tak wyglądało, choć wiem, że to nie będzie takie łatwe. Czekają nas mecze znacznie bardziej wyrównane. Dzisiaj wygraliśmy jednak pewnie, Astoria nawet na moment nam nie zagroziła.

not. gesi

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.