Wyniki 12. kolejki III ligi piłkarskiej

Tylko Obra Kościan wygrała swój mecz. W derbach rezerwy Amiki podzieliły się punktami z Wartą Poznań

Piłkarze III ligi rozegrali 12. kolejkę spotkań.

Amica II - Warta 1:1

- Sytuacja się zmieniła. Teraz z gry jesteśmy zadowoleni, ale z wyniku nie - mówi kierownik Warty Poznań Karol Majewski. Poznaniacy zremisowali mecz, w którym stworzyli więcej sytuacji podbramkowych. Czy to oznacza, że "Zieloni" złapali formę?

Mecz jednak długo układał się po myśli Amiki. Stało się to dzięki odważnej decyzji Krzysztofa Kowalczyka, który uderzył z 30 metrów. Niespodziewany strzał zaskoczył Topolskiego, który - jak się okazało - grał w tym meczu z wyraźnymi objawami grypy i gorączką. Dopóki był rozgrzany, jakoś tego nie czuł. Gdy jednak Amica cofnęła się do obrony, poczuł się dużo gorzej. W przerwie Warta zmieniła więc bramkarza.

Amica nie stworzyła już więcej wielkiego zagrożenia bramki. Warta też nie, ale Tomasz Magdziarz miał dwie okazje bramkowe. Warta domagała się też dwóch rzutów karnych za faul i zagranie ręką wronczan.

Warta wyrównała, ale tym razem to nie Tomasz Magdziarz strzelił bramkę. Padła ona po zespołowej akcji, którą tenże rozpoczął ładnym, crossowym podaniem. Potem piłkę dośrodkował Tomasz Bzdęga i wreszcie Janusz Niedźwiedź wbił gola głową.

Trener Jarosław Araszkiewicz postawił w tym meczu na byłych graczy Amiki, takich jak Niedźwiedź czy Małecki, licząc na to, że mają coś we Wronkach do udowodnienia.

W 80. min Warta miała najlepszą okazję do strzelenia zwycięskiej bramki, gdy Dariusz Wojciechowski z 5 metrów nie trafił do siatki.

Wzmocniona graczami pierwszego zespołu Amica także nie była już w stanie zdobyć gola.

Amica II Wronki - Warta Poznań 1:1

Bramki: 1:0 Kowalczyk (35.), 1:1 Niedźwiedź (54.)

Amica: Mielcarz - Lisowski, Wołąkiewicz, Dziewicki, Wojtkowiak (85. Dereżyński), Kowalczyk, Jacek Ż, Grzybowski, F. Burkhardt (75. Nowak), Tarnowski (83. Pek), Bieniek

Warta: Topolski (46. Berczyński) - Cudny, Konkiewicz, Owczarek, Niedźwiedź Ż, Małecki (60. Lewandowski), Magdziarz, Rybarczyk, Otuszewski, Bzdęga, Piosik (67. Wojciechowski)

Lech II - Lechia 1:4

Lechia szybko podporządkowała sobie wydarzenia na boisku i zdobyła gola jeszcze w pierwszym kwadransie - dość przypadkowo, po rykoszecie. Za to drugi gol, strzelony przez doświadczonego obieżyświata Sławomira Wojciechowskiego, był już przedniej marki. Lechici zostawili Wojciechowskiemu nieco miejsca, więc ten nie namyślał się wiele i uderzył na bramkę. Precyzyjnie, z 20 metrów, tuż obok słupka.

Przy stanie 0:2 Lech nie za bardzo wiedział, co ma począć. Poznaniacy grali bez polotu, anemicznie, jakby traktowali ten mecz jako drugorzędny. Nic dziwnego - w ich szeregach grało kilku zawodników z pierwszego składu takich, jak: Rafał Lasocki, Paweł Wojtala czy też bohater z Zabrza - Błażej Telichowski. Po przerwie weszli jeszcze Krzysztof Gajtkowski, Damian Nawrocik i Paweł Buzała, więc skład rezerw Lecha wyglądał naprawdę niczego sobie. Niewiele to jednak dało, bo to Lechia wbijała kolejne gole.

Gdańszczanie grali niekiedy nieporadnie, ale za to z dużym zaangażowaniem. Gola na 3:0 zdobyli po... rzucie wolnym Lecha! Odbitą piłkę próbował dośrodkować Wojciech Plich, ale tak nieudolnie, że spowodował kontrę dla Lechii. Melaniuk wykorzystał sytuację sam na sam.

Przy golu na 0:4 sędzia główny nie wziął pod uwagę sygnalizacji bocznego, który podniósł chorągiewkę i wskazywał pozycję spaloną. Krzysztof Rusinek nie miał kłopotów ze zdobyciem bramki.

Podobne kłopoty mieli lechici. Kilka strzałów wysokiego Marcina Pontusa po rzutach rożnych mijało bramkę. Za to po bardzo ładnej akcji Telichowskiego cztery metry przed bramką Lechii znalazł się Łukasz Łukasik. Strzelił za lekko i został zablokowany. Przed przerwą podobną, znakomitą okazję miał Paweł Wojtala, który niepotrzebnie przyjmował piłkę.

W końcu, w ostatniej akcji meczu Lech strzelił gola - Damian Nawrocik precyzyjnie uderzył z rzutu wolnego. Podobnie jak w Zabrzu, po tej bramce sędzia już nie wznawiał meczu. Tyle że tym razem punktów nie było.

Mecz obserwował cały zarząd Lecha i trener pierwszej drużyny Czesław Michniewicz, który swymi okrzykami często korygował poczynania na boisku. - Kilku zawodników musi zrzucić nieco kilogramów - przyznał Michniewicz.

Lech II Poznań - Lechia Gdańsk 1:4 (0:2)

Bramki: 0:1 Kazubowski (14. min), 0:2 Wojciechowski (40.), 0:3 Melaniuk (66.), 0:4 Rusinek (81.), 1:4 Nawrocik (90.)

LECH: Fabiański - Plich, Wojtala, Czarnecki, Lasocki - Mazgaj (46. Nawrocik), Wilk (46. Buzała), Strugarek Ż (46. Gajtkowski Ż), Telichowski - Pontus (76. Łukasik), Stachowiak

Obra - Pogoń II 3:1

Rezerwy Pogoni mają ostatnio poważne problemy z psychiczną odpornością podczas wyjazdowych meczów w Wielkopolsce. Niedawno, przy okazji porażki 1:2 w Poznaniu, portowcy schodzili do szatni, psiocząc na sędziego. Teraz w Kościanie kończyli mecz w dziewiątkę.

W ostatnich 35 minutach meczu szczecinianie złapali bowiem cztery żółte kartki. Sęk w tym, że dostali je tylko dwaj gracze. Dawid Kamrowski obejrzał pierwszy kartonik w 65. min, Dawid Chwałek - w 78. min. W ostatnich dwóch minutach każdy z nich dostał jeszcze po kartce i zawodnicy ci musieli opuścić boisko.

Było wtedy 2:1 i Obra nie miała kłopotów, by wbić jeszcze jednego gola zdekompletowanej Pogoni. Po strzale Łukasza Marka piłka odbiła się od słupka, a Maciej Piątek dobił ją do siatki.

A pierwszego gola dla Obry strzelił Piotr Piechniak, przesunięty do Kościana z Groclinu Grodzisk Wlkp. Obra to klub współpracujący z Groclinem, więc Piechniak tutaj ogrywa się po kontuzji. Ostatnio szło mu kiepsko, ale teraz robi szybkie postępy i zaczyna wyrastać na lidera kościańskiego III-ligowca. To on wbił do siatki piłkę przepuszczoną przez Piątka.

Pogoń po przerwie wyrównała, gdy Piotr Celeban wykorzystał ospałość obrońców Obry i wyskoczył im zza pleców. Odpowiedź gospodarzy była jednak szybka, a trzeci gol padł już w doliczonym czasie.

Obra Kościan - Pogoń II Szczecin 3:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Piechniak (20. min), 1:1 Celeban (64.), 2:1 Piątek (68.), 3:1 Piątek (90.)

Obra: Tomczak - Spirzak, Potaś, Lisiecki, Olejniczak, Putz (68. Sołtysiak), Piechniak, Sikora, Piątek, Wojciechowski Ż (89. Szpilewski), Kostyk (72. Marek)

Kaszubia - Mieszko 5:2

Niesamowity mecz w Kościerzynie zakończył się hokejowym wynikiem. Mieszko - ostatnia drużyna w tabeli - przegrał wysoko, ale wszystko mogło potoczyć się inaczej.

Co by było, gdyby np. Wojciech Gąsiorowski już w 40. sekundzie spotkania wykorzystał sytuację sam na sam z kaszubskim bramkarzem? Sytuacja ta była efektem nieporozumienia obrońców gospodarzy, którzy przepuścili podanie Pawła Iwanickiego.

W efekcie przez kilkanaście minut Mieszko grał całkiem nieźle. Aż do utraty pierwszego gola. Kaszubia była szczególnie groźna przy stałych fragmentach gry i tego pierwszego gola wbiła właśnie po rzucie rożnym. Od tej pory gracze z Kaszub przejęli inicjatywę i jeszcze przed przerwą strzelili drugą bramkę.

Najbardziej niezwykły był jednak początek drugiej połowy, kiedy to gospodarze chyba zlekceważyli graczy z Gniezna. W efekcie Mieszko ruszył do szturmu i zamknął rywali w ich polu karnym. Padły dwa gole w ciągu dwóch minut, a w trzeciej, kolejnej minucie (49. min całego meczu) doskonałej sytuacji nie wykorzystał Szymon Pawłowski - nie trafił do bramki z 4 metrów.

Potem jeszcze Bartosz Tarnogrodzki miał doskonałą okazję do zdobycia gola, ale w sytuacji sam na sam, nie wiedzieć czemu, zatrzymał się.

Szansy nie zmarnowała za to Kaszubia. Błąd w kryciu spowodował, że bramkarz Krzysztof Tyma nie miał szans przy strzale Roberta Kugla, który cały mecz zakończył podwójnym hat-trickiem (4 gole). Bramka na 3:2 podcięła skrzydła gnieźnianom. Obrona bez Damiana Zieniuka popełniała kolejne błędy i mecz skończył się wysoką porażką.

Kaszubia Kościerzyna - Mieszko Gniezno 5:2 (2:0)

Bramki: 1:0 Kugiel (14. min), 2:0 Kugiel (42.), 2:1 Iwanicki (47.), 2:2 Tarnogrodzki (48.), 3:2 Kugiel (70.), 4:2 Warszawski (78.), 5:2 Kugiel (83.)

Mieszko: Tyma - Piotrowski, Zibert, Konicki, Sporakowski Ż, Gąsiorowski (72. Juszczak), Ditbrener Ż (46. Tarnogrodzki Ż), Piechowiak Ż, Car (84. Góralski), Iwanicki, Pawłowski

Unia J. - Tur 1:1

Te dwie drużyny w tym sezonie spisują się znakomicie (Tur Turek jest najlepszą ekipą wielkopolską w III lidze). Nic dziwnego, że pokazały ciekawy mecz, pełen zaangażowania, akcji i walki o zwycięstwo z obu stron. Remis pewnie jest bardziej niekorzystny dla Unii, a mimo to miejscowi kibice podziękowali swoim graczom.

W pierwszej połowie Tur zagrał słabiej niż w drugiej, kiedy - paradoksalnie - grał w osłabieniu. W 54. min bowiem Marcin Kiczyński dostał czerwoną kartkę za faul taktyczny na Tomaszu Ciesielskim.

Tur zdołał wtedy wyrównać. Gola stracił jeszcze w pierwszej połowie po rzucie rożnym i błędzie w ustawieniu obrony. Wyrównał po podaniu krzyżowym z lewej strony boiska. Piotr Nawrocki wypatrzył Kossi Sessou, który wybiegł zza obrońców. Pułapka ofsajdowa Unii była nieudana, Togijczyk przyjął na klatkę piersiową i strzelił z półobrotu pięknego gola.

Unia Janikowo - Tur Turek 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Woźniak (41. min), 1:1 Sessou (65.)

TUR: Robakiewicz - Sałaciński, Andrzejczak, Kiczyński Ż Cz, P. Nawrocki, Panczyk Ż (46. Kanclerowicz), Hyży, Kupiński (35. D. Nawrocki), Zasada (90. Ignaczak), Sessou (73. Witek), Majewski

Inne wyniki: TKP Toruń - Unia Tczew 1:1, Odra Chojna - Flota Świnoujście 0:3, Kotwica Kołobrzeg - Chemik Bydgoszcz 2:0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.