Czarni Słupsk - Gipsar-Stal Ostrów Wlkp. 85:79

Aż 23 niewymuszone błędy popełnili koszykarze Gipsaru-Stali Ostrów Wlkp. w pierwszym meczu sezonu z Czarnymi w Słupsku. Na dodatek podopieczni Wadima Czeczury kiepsko egzekwowali rzuty wolne

Zarówno Czarni, jak i Gipsar-Stal nie są w tym sezonie zaliczani do ligowych potentatów. A jednak większe szanse w konfrontacji tych dwóch praktycznie od nowa zbudowanych zespołów dawano ekipie z Ostrowa. Tym bardziej że Wadim Czeczuro, debiutujący w ekstraklasie w roli pierwszego trenera, chciał odnieść pierwsze zwycięstwo. - Na pewno będzie to zacięty mecz, bowiem potencjał nasz, jak i przeciwników jest porównywalny, ale postaramy się pokonać przeciwników - mówił przed zawodami trener Gipsaru.

Już po pierwszych kilku akcjach widać było, że sobotni pojedynek w Słupsku będzie niezwykle wyrównany. Ostrowianie nieco słabiej poczynali sobie w ataku, ale na obu tablicach praktycznie nie do zatrzymania był Srdjan Lalić. Serb grający w barwach Gipsaru z dziecinną łatwością ogrywał byłego gracza Stali Wiktora Grudzińskiego. - Popełniłem kilka błędów, ale starałem się moje nieudane akcje zrekompensować dobrą grą w obronie. Przecież walczyłem o każdą piłkę - mówił potem Grudziński. W pierwszej kwarcie, oprócz Lalicia, nieźle w ataku poczynał sobie Andrius Sola, ale dobra gra tej dwójki nie wystarczyła na to, aby Gipsar prowadził.

Dopiero w drugiej odsłonie podopieczni Wadima Czeczury złapali odpowiedni rytm gry. Bardzo dobrze poczynał sobie Nerijus Karlikanovas, któremu dokładnie podawał Saulis Kazevicius. Kiedy zabrzmiała syrena kończąca pierwsza połowę, ostrowianie przegrywali różnica tylko trzech punktów (34:37). - Wydawało mi się, że po zmianie stron dopadniemy przeciwników i wyjdziemy na prowadzenie - mówił Andrius Sola. Tak się jednak nie stało, bo w trzeciej kwarcie nie do zatrzymania był Rafał Frank.

Ten młody utalentowany koszykarz słupskiej drużyny z łatwością ogrywał rywali i zdobywał kolejne cenne punkty dla Czarnych. Natomiast ostrowianie stracili wcześniejszą całkiem niezłą skuteczność. Na domiar złego zawodził Roderick Smith. Czarnoskóry center Gipsaru nie potrafił zdobyć punktów nawet spod samego kosza, a wiele do życzenia pozostawiała jego gra w obronie. Smith, grając przez niespełna osiem minut, zdobył tylko jeden punkt i zaliczył dwie zbiórki, dwie straty i dwa faule. To zdecydowanie za mało jak na koszykarza, który ma decydować o obliczu zespołu. - Nie wiem, co dzieje się ze Smithem. Przecież, nie licząc spotkań rozegranych podczas turnieju towarzyskiego w Ostrowie, Smith we wcześniejszych meczach grał dobrze. Czeka nas poważna rozmowa - powiedział Czeczuro.

W ostatniej kwarcie zawodnicy Gipsaru rzucili się do odrabiania strat. Rywale mieli sporo problemów z przebiciem się przez obronę strefową, jaką postawili ostrowianie. Jednak na odrobienie strat z trzeciej kwarty nie starczyło już czasu.

Sobotni pojedynek pokazał, że ostrowskiej drużynie brakuje jeszcze zgrania. Przecież niczym innym nie można wytłumaczyć aż 23 popełnionych strat. Wielkopolanie muszą też popracować nad rzutami osobistymi. Pięćdziesięcioprocentowa skuteczność to za mało, aby myśleć o zwycięstwach.

W szeregach Gipsaru dobrze zaprezentowali się Nerijus Karlikanovas oraz Srdjan Lalić. Karlikanovas był nie do zatrzymania dla słupskich obrońców - z łatwością zdobył 18 pkt i zebrał siedem piłek. Natomiast tzw. double-double zaliczył Lalić, który miał 14 pkt i aż 16 zbiórek.

Ostrowski zespół czekają w najbliższych tygodniach dwa ciężkie mecze. Trudno sobie wyobrazić, by koszykarze Gipsaru w najbliższą sobotę pokonali Anwil, a później zwyciężyli w Sopocie. Kibice oczekujący na pierwsze zwycięstwo ekipy Wadima Czeczury muszą się chyba uzbroić w cierpliwość...

Kwarty: 24:19, 13:15, 24:13, 24:32

Czarni: Frank 25 (1x3), Crenshaw 15, Żytko 14, Rospara 9, Grudziński 9 (1), Seweryn 5 (1), Pluta 4, Majchrzak 4.

Gipsar: Karlikanovas 18 (2), Kazevicius 16 (3), Lalić 14 (2), Sola 11 (1), Rudzitis 10 (2), Lewandowski 9, Smith 1, Wiesner 0, Parzeński 0.

Dla "Gazety"

Wadim Czeczuro

trener Gipsaru

Przed meczem wiedziałem, że w Słupsku przyjdzie nam stoczyć zacięty pojedynek. Szkoda, że nie udało się nam wygrać. W mojej drużynie wyraźnie widać było brak zgrania, ale z meczu na mecz koszykarze będą się coraz lepiej rozumieli.

Jerzy Chudeusz

trener Czarnych

Wygraliśmy pierwszy mecz i to jest najważniejsze. Na pewno popełniliśmy szereg błędów, ale postaramy się je wyeliminować.

not. gg

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.