Gdy na lodowisku w Sosnowcu włączy się klimatyzację, zaczyna... topić się lód!

Stadion Zimowy w Sosnowcu to jedno z nielicznych lodowisk w Polsce, które może pochwalić się klimatyzacją. Ciepło na trybunach nie było już jednak dawno. Powód? Gdy włączy się instalację, zaczyna się topić lód

Lodowisko w Sosnowcu wyposażono w klimatyzację podczas generalnego remontu obiektu w 1995 roku. Kibice do dziś wspominają mistrzostwa świata juniorów, które odbyły się na Stadionie Zimowym rok później. Na trybunach było tak ciepło, iż mimo że był to środek zimy, mecze można było oglądać w koszulach z krótkim rękawem. Potem jednak podczas meczów na lodowisku już nigdy ciepło nie było.

Zdaniem pracowników lodowiska instalacja nie jest włączana, bo po jej uruchomieniu zaczyna się topić tafla lodowa. - System chłodzenia jest zbyt słaby, by zrównoważyć siłę ciepłego powietrza. Po oddaniu do użytku tafli B [lodowisko treningowe - przyp. red.] to prawie niemożliwe - mówią.

Zbigniew Drążkiewicz, dyrektor sosnowieckiego MOSiR-u, który zarządza lodowiskiem, twierdzi, że nie jest aż tak źle. - Lód rzeczywiście nie jest najlepszy po włączeniu klimatyzacji, ale grać się na nim da. Od momentu remontu lodowiska instalację włączaliśmy jeszcze kilka razy, głównie w czasie zawodów łyżwiarzy figurowych.

Nie grzejemy podczas spotkań z czystej oszczędności. Meczów jest tak dużo, że gdybyśmy grzali non-stop, to rocznie kosztowałoby to nas około 150 tys. zł dodatkowo - tłumaczy. - Jeżeli jednak zimą hokeiści Zagłębia będą walczyć o powrót do ekstraligi, to na decydujące mecze ogrzewanie zostanie włączone - dodaje. Działacze klubu są pewni, że gdyby na trybunach było cieplej, mecze Zagłębia przyciągałyby dużo więcej osób. - Kobiety i dzieci mają problem, by wytrzymać ponad dwie godziny w temperaturze bliskiej zeru - mówią.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.