Rozmowa z olimpijczykiem Markiem Kolbowiczem

WIOŚLARSTWO. 33-letni szczecinianin podjął w końcu decyzję: nie kończy kariery, tylko wkrótce rozpocznie przygotowania do startu w Pekinie

Kolbowicz z kolegami z wioślarskiej osady czwórki podwójnej byli faworytami do medalu w Atenach. Wymieniano ich nawet jako kandydatów do złota. Wszystko szło pomyślnie aż do finałowego wyścigu. Główni konkurenci odpadali jeden za drugim, a Polacy prezentowali świetną formę. Medalu jednak nie zdobyli. Mistrzami olimpijskimi zostali Rosjanie, z którymi nasi już wygrywali w tym sezonie. Drudzy byli Czesi, a trzecią lokatę dzięki fenomenalnemu finiszowi wywalczyli Ukraińcy. Jedno pociągnięcie wioseł - kilkanaście centymetrów - sprawiło, że Kolbowicz stracił olimpijski medal.

Aleksandra Warska: Czwarte miejsce na olimpiadzie było porażką. Po finale byliście załamani. Jak jest teraz?

Marek Kolbowicz, zawodnik AZS-u Szczecin: Już to wszystko przeżyłem i ochłonąłem. Chyba nawet poradziłem sobie z tym najszybciej z naszej czwórki. Udało mi się odpocząć i pojechać z rodziną na wakacje.

Osada czwórki podwójnej nadal istnieje?

- A dlaczego miało by jej nie być? Jesteśmy czwartą osadą na świecie. Nadal w czołówce. Najlepszymi wioślarzami w kraju - po Syczu i Kucharskim. Możemy jechać na mistrzostwa świata i zdobyć medal. To, że nie zdobyliśmy medalu olimpijskiego, o którym tak marzyliśmy, nie oznacza, że teraz mamy nagle przestać pływać.

Ale po Atenach pojawiły się pogłoski, że do Pekinu osada nie dotrwa, bo jesteście już po trzydziestce. Ty miałeś się przesiąść do jedynki?

- To jakieś nieporozumienie. Nigdy nie powiedziałem, że przesiadam się do jedynki. Wiele razy powtarzałem, że pływałem w jedynce jako junior przez trzy lata i już nigdy więcej tego nie zrobię. Nie mam po prostu predyspozycji do takiego pływania. To nie znaczy, że jestem słaby i nie dam sobie rady sam w łodzi. Po prostu nie chcę. A co do naszej czwórki, to ja, Adam Korol i najprawdopodobniej Sławek Kruszkowski chcemy nadal pływać w osadzie. Słyszałem, że Adam Bronikowski rozważa pomysł przesiadki na jedynkę. Nawet gdyby tak się stało, to nie ma problemu. Jest trzon czwórki i pozostaje nam tylko dobrać jednego zawodnika i nadal być mocną osadą. Ja chcę pływać i nie zamierzam kończyć kariery! Akcja Pekin jest jak najbardziej aktualna, przynajmniej dla mnie.

Czy przyszłym sezonie zobaczymy was na międzynarodowych zawodach?

- Wszystko zależy od trenera, np. jaki będzie skład osady. Rozpocząłem już lekkie treningi.

Sezon po igrzyskach jest mniej obciążający. Sportowcy mają więcej czasu dla siebie. Kiedy więc magister Kolbowicz zostanie doktorem?

- [śmiech] Zobaczymy, ale faktycznie postawiłem sobie kolejny cel w życiu. Nie zamierzam poprzestać tylko na wioślarstwie. Chcę napisać doktorat na naszym uniwersytecie. Zobaczymy jak mi to wyjdzie. Na razie mam już wstępny projekt tematu i zaczynam prowadzić pierwsze doświadczenia. Na razie prowadzę zajęcia ze studentami w Instytucie Kultury Fizycznej. W zimowym semestrze jest to gimnastyka, a na wiosnę oczywiście wiosła.

Marek Kolbowicz - najlepsze wyniki

Igrzyska Olimpijskie: Ateny (2004) - czwarte miejsce w czwórce podwójnej, Sydney (2000) - szóste miejsce w dwójce podwójnej z Adamem Korolem, Atlanta (1996) - dziewiąte miejsce w czwórce podwójnej.

Zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w 2003 r. i prestiżowych regat w Henley. Srebrny (2002) i brązowy (2003) medalista mistrzostw świata. Multimedalista mistrzostw Polski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.