Częstochowianie rozpoczynają sezon od akademickich derby. Trener Edward Skorek ostrzega, że wbrew pozorom wcale nie musi to być łatwy mecz.
- Z Politechniką wygraliśmy na turnieju w Bełchatowie, znamy ten zespół. Nastąpiły w nim spore zmiany w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami. W tej lidze praktycznie z każdym zespołem będzie można wygrać i z każdym przegrać, dlatego wszystkich rywali trzeba traktować bardzo poważnie.
Po występie w Pucharze Polski, którego nie udało się zakończyć sukcesem, siatkarzom Pamapolu bardzo zależy na dobrym starcie w lidze. Drużyna będzie się chciała zrehabilitować, zwłaszcza za gładką porażkę w meczu z PZU AZS Olsztyn. Zawodnicy przyznają, że wynik 0:3 i gra, jaką zaprezentowali, była zaskoczeniem także dla ich samych. W sobotę ma być zdecydowanie lepiej.
Nasza drużyna ostatnie dni spędziła na treningach w hali Polonia. Nie była to jednak już taka harówka jak choćby dwa czy trzy tygodnie temu. Siatkarze mieli więcej luzu.
- My już w ubiegłym tygodniu zmniejszyliśmy obciążenia treningowe, wchodząc powoli w mikrocykl startowy - mówi Edward Skorek. - Zawodnicy mają teraz więcej kontaktów z piłką. Poniedziałek i wtorek w ogóle były luźniejsze, spotkaliśmy się raz w siłowni i raz na sali. W środę i czwartek będziemy trenować po dwa razy, w piątek raz, a w sobotę mamy mecz.
W klubie liczą, że na trybunach zasiądzie znacznie więcej kibiców niż na pucharowych meczach z PZU AZS czy Górnikiem Radlin.
- Puchar Polski był trochę za wcześnie, sezon się nie rozkręcił i może stąd niska frekwencja - ocenia prezes AZS Roman Lisowski. - Liczę, że w sobotę nasi wierni kibice nie zawiodą, a siatkarze udowodnią swoją grą, że warto ich dopingować. Chcemy, żeby inauguracja rozgrywek w Częstochowie wypadła okazale. Podczas meczu przygrywać będzie orkiestra z Mykanowa. Odwiedzą nas żużlowcy, będą goście z władz siatkówki i naszego miasta.
Z Politechniką Warszawa Pamapol zmierzy się w sobotę o godz. 17.
