Rozmowa z siatkarzem Jadaru - Filipem Szewczykiem

Mamy grać najlepiej jak umiemy i gdy nadarzy się okazja, walczyć o zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc - mówi na dzień przed inauguracyjnym meczem Jadaru w serii B I ligi, rozgrywający zespołu - Filip Szewczyk

Grzegorz Stępień: Wrócił Pan do Radomia po trzech latach. Jak wypada porównanie tamtego zespołu Czarnych z obecnym - Jadarem?

Filip Szewczyk: Wtedy występowaliśmy w ekstraklasie i pod względem sportowym trudno oba zespoły porównywać. Była to końcówka dobrych czasów w Czarnych, ale zajęliśmy jeszcze czwarte miejsce. Organizacyjnie nie wyglądało to już najlepiej i pod tym względem, wszystko zdecydowanie się poprawiło. Jadar to po prostu inna, lepsza jakość.

Macie przed tym sezonem postawione jakieś konkretne cele?

- Na pewno nie ma jakiejś wielkiej presji na wywalczenie awansu do ekstraklasy już w tym roku. Według założeń ma to nastąpić rok później. Mamy grać najlepiej jak umiemy i gdy nadarzy się okazja, walczyć o zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc. Jeśli chodzi o nas - zawodników, to bardzo chcielibyśmy znaleźć się właśnie w czołowej dwójce. Czy stać nas na to pokaże czas. Liga jest bardzo wyrównana, o czym świadczą pierwsze porażki zaliczanych do faworytów - Gwardii Wrocław i Siatkarza Bielsko-Biała.

Ostatnie wyniki Pucharu Polski pokazały, że nie jesteście jeszcze gotowi na grę na najwyższym poziomie.

- Rzeczywiście, zwłaszcza u siebie zagraliśmy słabo. Rozgrywki pucharowe miały stanowić dla nas kolejny etap w zbieraniu doświadczenia. Dobrze wypadliśmy za to w turniejach poprzedzających ligę. Teraz wypada powtórzyć tylko tamte wyniki.

Co może być atutem Jadaru?

- Młodość, a przez to nieobliczalność. Liczymy też na radomską publiczność. Odkąd pamiętam, kibice zawsze mocno wspierali zespół. A wiadomo że żywiołowy doping bardzo drużynie pomaga.

A słabości? Ostatnio nie najlepiej radziliście sobie z przyjęciem.

- No tak, trochę nas rywale pogonili. Ale tak to już bywa, że raz jest lepiej, raz gorzej. Myślę, że gdy po kontuzji dojdzie Maciek Pawliński, poprawimy przyjęcie. Zastępujący go Grzesiek Szumielewicz szykowany był przecież do gry po przekątnej z rozgrywającym. Dwaj pozostali - Mariusz Wiktorowicz i nasz libero Paweł Biliński radzą sobie dobrze. Dlatego uważam, że z odbiorem zagrywki rywala nie powinno być problemu.

Faworyci ligi...

- ... to Piła i Bydgoszcz. Mam nadzieję, że my także włączymy się do walki o czołowe lokaty.

Dobrze byłoby udanie wystartować.

- Bez dwóch zdań. Z naszym pierwszym rywalem z Gorzowa Wielkopolskiego, dość gładko wygraliśmy w turnieju towarzyskim. Jeśli rzeczywiście chcemy liczyć się w lidze musimy powtórzyć tamten wynik i zwyciężyć bez straty seta.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.