Radosław Kałużny sposobem na Walię?

Jutro kolejny mecz w eliminacjach do MŚ. Polacy zmierzą się na wyjeździe z Walią

Radosław Kałużny nie może sobie wywalczyć miejsca w jedenastce Bayeru, ale - jak pokazał w sobotę - grać w piłkę potrafi. Na mecze z Austrią i Walią powołany został w trybie awaryjnym. Selekcjoner Paweł Janas zaskoczył tym wszystkich, bo piłkarz rok temu opuścił zgrupowanie kadry i od tamtego czasu nie grał. "Nie musimy się lubić" - przed sobotnim meczem powiedział piłkarz, a za powołanie odwdzięczył się bramką

- Ktoś, kto był jednym z najlepszych zawodników eliminacji MŚ' 02, nie może być kiepskim piłkarzem. Radek wtedy był nie tylko znakomitym obrońcą, ale także drugim strzelcem kadry. Dziwię się, że zrezygnowano z niego w poprzednich eliminacjach - mówi były selekcjoner Jerzy Engel.

Mecz z Walią na pewno łatwy nie będzie. Na boisku potrzebni będą piłkarze, którzy nie dadzą sobie wejść na głowę. Do takich na pewno należy popularny "Tato". - Radek łatwo nie odpuszcza, ma też cechy przywódcy i przy nim zawodnicy czują się pewniej. Gdy gra trójka - Kałużny, Hajto, Bąk - to przeciwnikom trudno się przedostać pod bramkę Dudka. Najważniejsze, żeby wytrzymać pierwsze 20-30 min, potem już będzie łatwiej - dodaje Engel.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.