II liga: Mława - Radomiak 2:2

Plan minimum został wykonany. Radomiak zremisował w Mławie, a mógł nawet wygrać. W pełnym sukcesie skutecznie przeszkodził gościom sędzia Mariusz Rogalski

W roli trenera "zielonych" debiutował w Mławie Arkadiusz Skonieczny. Wiadomo było, że w ciągu trzech dni, jakie miał na poznanie zespołu, prochu nie wymyśli. Spróbował jednak nowego ustawienia, a w przerwie zaimponował odważnymi decyzjami. - Pewien niedosyt pozostaje, bo przy odrobinie szczęścia i zachowaniu zimnej krwi przez moich napastników, mogliśmy wygrać - kręcił po meczu głową szkoleniowiec.

Zgodnie z zapowiedzią, Skonieczny postawił na defensywę. Trójkę obrońców: Mirosława Siarę, Przemysława Michalskiego i Zbigniewa Wachowicza wspomagał dodatkowo Jacek Wysocki. Również piątka pomocników miała zagęścić środek pola, a Krzysztof Majda i Bogumił Sobieska rozbijać ataki rywali daleko przed własną bramką.

Taktyka nie sprawdziła się w pełni, bo zawiedli wykonawcy. Grający na pozycji stopera Michalski zbyt pasywnie asekurował poczynania kolegów, Sobieska notował stratę, za stratą, a i boczni obrońcy mieli na początku spotkania sporo na sumieniu. Czarę goryczy przelała bramka zdobyta przez Macieja Rogalskiego, który wyskoczył zza pleców Michalskiego, wykorzystał niezdecydowanie bramkarza Radomiaka Krzysztofa Pyskatego i uderzeniem głową, skierował piłkę do siatki. Chwilę później "zielonych" mógł pogrążyć Łukasz Połoszczak, ale spudłował w idealnej sytuacji. - Żyjcie w tej obronie! - krzyczał co chwila Skonieczny.

Na szczęście okazało się, że defensywa była tego dnia piętą achillesową także mławian. Widząc lukę w obronie na prostopadłe podanie zdecydował się Dariusz Rysiewski. Za piłką ruszył Majda, a naciskany Adrian Woźniczka zderzył się z własnym bramkarzem - Robertem Romanowskim. Majdzie nie pozostało nic innego, jak skierowanie futbolówki do pustej bramki.

Niestety, radomianie nadal nie potrafili wyciągnąć wniosków z własnych błędów. Sam Rogalski powinien zdobyć dwa gole, ale na drodze stanął mu Pyskaty. Niepewność defensorów Radomiaka została wreszcie skarcona tuż przed przerwą. Do strzału głową dopuszczony został na 16 metrze Maxwell Kalu, a jak się później okazało, całe nieszczęście gości polegało na tym, że piłka zmierzała w światło bramki. Oto bowiem radomski bramkarz nie dość, że źle obliczył lot piłki, to jeszcze zawahał się wychodząc na przedpole. Futbolówka odbiła się jeszcze od murawy i swobodnie minęła Pyskatego, a potem linię bramkową.

Widząc nieporadność w tyłach, Skonieczny zdecydował w przerwie, że zagra va bank. Michalskiego i Sobieskę zastąpili: Marcin Rosłaniec i Daniel Barzyński. Pozycję stopera zajął Wachowicz. Efekt? Niedługo po wznowieniu gry, Rosłaniec kapitalnie znalazł Bonina, ten dograł wzdłuż linii bramkowej, a akcję celnym strzałem zamknął Majda. - Mamy ich! Teraz panowie, teraz! - mobilizowali się wzajemnie gracze Radomiaka.

Z czasem piłkarze Mławy ginęli w oczach. Widać było, że z minuty na minutę słabną, a pomysłu na sforsowanie obrony gości nie mają już żadnego. Radomianie nie przechodzili co prawda do zdecydowanego natarcia, ale powolutku zaczęli rządzić na boisku. I co zrobił wtedy sędzia meczu? Za rzekome przepychanki z rywalem, ukarał żółtą kartką Jacka Wysockiego. Ponieważ był to już drugi żółty kartonik dla zawodnika z Radomia (pierwszy także był pokazany w co najmniej kontrowersyjnych okolicznościach), musiał opuścić boisku. A była dopiero 57. minuta spotkania.

Nawet w osłabieniu Radomiak mógł, a nawet powinien rozstrzygnąć pojedynek na swoją korzyść. Ataki Mławy przypominały walenie głową w mur, a goście przeprowadzili w końcówce dwie szybkie kontry. Za pierwszym razem stojąc oko w oko z Romanowskim zbyt długo z oddaniem strzału zwlekał Barzyński. - Chciałem wyczekać aż się położy. Potem niepotrzebnie zacząłem dryblować - tłumaczył filigranowy gracz Radomiaka. Kto wie, czy nie w jeszcze lepszej pozycji znalazł się chwilę później Maciej Lesisz. Uderzył jednak zbyt lekko i Romanowski zdołał wybić piłkę. Inna sprawa, że arbiter mógł w tej sytuacji odgwizdać przewinienie Rafała Brzozowskiego, który tak mocno napierał na Lesisza, że ten do końca meczu już tylko kuśtykał.

STRZELCY BRAMEK

n Mława: Rogalski (18. - głową, po dośrodkowaniu Butryna), Kalu (44. - głową).

n Radomiak: Majda (32. - z podania Rysiewskiego), Majda (49. - po asyście Bonina).

SKŁADY

n Mława: Romanowski - Brzozowski, Woźniczka (72. Leszczyński), Rogoziński Ż, Mikłowski, Butryn Ż (68. Wodniok), Połoszczak, Szmyt (76. Karpiński), Lubasiński, Kalu, Rogalski Ż.

n Radomiak: Pyskaty - Siara, Michalski (46. Rosłaniec), Wysocki Ż, Ż, CZ, Wachowicz, Cieciura, Sobieska (46. Barzyński), Rysiewski, Majda Ż, Szary, Bonin (82. Lesisz).

n Sędziował: Mariusz Rogalski (Katowice).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.