Zatarg trenera hokeistów GKS Tychy z szefem ochrony

Tyscy kibice do końca drżeli o zwycięstwo, choć przecież GKS prowadził z Podhalem już czterema golami. Po meczu trener Wojciech Matczak musiał się tłumaczyć... szefowi ochrony, dlaczego zdjął z lodu jego przyszłego zięcia!

- W Tychach odbyły się dwa mecze. Pierwszy wygrał GKS, w drugim górą było Podhale - podsumował Matczak. Rzeczywiście; pierwszy mecz - to dwie pierwsze tercje, drugi - to trzecia. Po 40 minutach gry tyszanie prowadzili 4:0. Podhalu nie pomogło dwóch obcokrajowców, którzy zadebiutowali w Tychach. Słabo spisywał się ukraiński bramkarz Mykola Worosznow. - Przed meczem wiedzieliśmy tylko, że jest duży - opowiadał Łukasz Mejka, który zdobył pierwszego gola. Obrońca GKS sam był zaskoczony, że krążek po jego strzale wpadł do bramki. - Obrońcy Podhala spychali mnie do bandy. Nie miałem miejsca na podanie, to strzeliłem - uśmiechał się Mejka. Niczego wielkiego nie pokazał też Kanadyjczyk Jason La Freniere. - A był na lodzie? - dopytywał się ironicznie Mejka.

Gdy w drugiej tercji znakomitym strzałem pod poprzeczkę popisał się Jarosław Kuc, a po chwili po indywidualnej akcji czwartego gola dołożył najlepszy na lodzie Artur Ślusarczyk, wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty.

Ukraiński bramkarz, gdy zjeżdżał z lodu po drugiej tercji, był tak zdenerwowany, że nie potrafił otworzyć butelki z napojem.

W ostatniej odsłonie goście pokazali jednak góralski charakter. Chociaż na lodzie nie było już wtedy Janusza Hajnosa (złamany palec) oraz La Franiere'a (trener dał mu odpocząć) nowotarżanie zdobyli trzy gole. Mieli nawet szansę na wyrównanie, ale w ostatniej minucie pojedynek sam na sam z Arkadiuszem Sobeckim przegrał Zbigniew Podlipni. - Miał mecz na kiju - barwnie określił zmarnowaną szansę Andrzej Słowakiewicz, trener Podhala. - Przespaliśmy dwie pierwsze tercje. Młodzi zawodnicy zagrali dobrze, ale z młodymi już tak jest. Raz im wyjdzie, dwa razy nie - dodał.

- Szybko stracone bramki spowodowały chaos. Mylili się też obrońcy. Przy drugim golu napastnik przejechał Andrzejowi Gretce przed samym nosem, a ten nawet nie zareagował - podkreślał Matczak.

Szef ochrony na tyskim lodowisku twierdził jednak, że błędy popełnił Matczak. Zaraz po meczu panowie o mało się nie pobili. Na konferencji prasowej Matczak jeszcze raz musiał stawić czoło ochroniarzowi. - Dlaczego zamienił pan Frączka na Brocławika? - padło pytanie. Trener GKS wtedy już nie wytrzymał. - To, że w przyszłości Frączek będzie pana zięciem nie oznacza, że będzie miał pewne miejsce w składzie - odparł i na tym dyskusja się skończyła.

GKS Tychy 4 (2 2 0)

Podhale Nowy Targ 3 (0 0 3)

Bramki: 1:0 Mejka - Ślusarczyk (11.), 2:0 Ślusarczyk - Bober (14.), 3:0 Kuc - Woźnica (36.), 4:0 Ślusarczyk (39.), 4:1 Biela - Łyszczarczyk (42.), 4:2 Batkiewicz (47.), 4:3 Słowakiewicz (57.).

GKS: Sobecki; Śmiełowski - Kuc, Majkowski - Gretka, Sosiński - Mejka; Woźnica (2) - Justka (2) - Krzak, Gawlina - Belica - Bagiński, Frączek - Bober - Ślusarczyk oraz Brocławik.

Kary: 4 - 6.

Widzów: 1500

W meczu dwóch najsłabszych drużyn nie popisali się hokeiści z Katowic. O ich porażce zadecydowała słaba trzecia tercja

KH Sanok 8 (3 1 4)

GKS Katowice 2 (1 1 0)

Bramki: 1:0 Niemiec (7.), 2:0 Brejta (9.), 2:1 Elżbieciak (13.), 3:1 Niemiec (20.), 4:1 Radwański (27.), 4:2 Szymański (32.), 5:2 Radwański (41.), 6:2 Niemiec(43.), 7:2 Radwański (50.), 8:2 Ciepły (59.).

Kary: Sanok - 14; GKS - 28 minut w tym 10 dla Marka Trybusia za niesportowe zachowanie.

Widzów 700.

Pozostałe wyniki: Stoczniowiec Gdańsk - Unia Oświęcim 3:4 (0:0, 2:3, 1:1), TKH Toruń - Cracovia 2:2 po dogrywce (0:1, 1:0, 1:1, 0:0)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.