W piątek w siedzibie ZKS Stal Rzeszów odbyło się oficjalne podsumowanie tegorocznego sezonu w wykonaniu rzeszowskich żużlowców. W spotkaniu uczestniczyli działacze, sponsorzy oraz zawodnicy Marmy Polskie Folie.
- Faworytem ligi był Lotos Gdańsk i jedyną niewiadomą pozostawało to kto zajmie drugie miejsce. Wszyscy wskazywali na Ostrów lub Grudziądz, które zainwestowały w tworzenie drużyn ogromne, jak na I ligę, pieniądze - mówi Tadeusz Szylar, prezes sekcji żużlowej Stali Rzeszów.
Na zespół z Rzeszowa nikt nie liczył. Co więcej, wobec serii kontuzji Marma Polskie Folie zajmowała po pierwszej części sezonu zasadniczego dopiero przedostatnie miejsce w tabeli. - Gdyby wtedy ktoś zagwarantował mi, że zakończymy sezon na czwartym miejscu, zgodziłbym się bez zastanowienia - stwierdza Szylar.
Fenomenalny finisz rzeszowian sprawił, że dość niespodziewanie wskoczyli do grupy walczącej o awans. Co więcej, byli bardzo bliscy występu w barażach. - Nie da się ukryć, że niedosyt pozostaje. Byliśmy zbyt pewni wygranej w Lublinie, to nas zgubiło. Dodatkowo seria defektów motocykli skomplikowała sprawę - analizuje przyczynę porażki z Sipmą prezes sekcji żużlowej.
Ale mimo tego niepowodzenia, wszyscy zgodnie podkreślali, że był to udany sezon nie tylko pod względem sportowym. - Na wymierne zyski naszego mecenatu trzeba z pewnością będzie poczekać. Nie ulega jednak wątpliwości, że nasza firma jest coraz lepiej znana i postrzegana na rynku - podkreśla Marta Półtorak, prezes Marmy Polskie Folie, głównego sponsora drużyny.
Wiele wskazuje na to, że Marma nadal będzie wspierać żużlowców Stali. - Pozostaniemy przy rzeszowskim speedwayu. Tylko drobne poprawki kosmetyczne dzielą nas od zawarcia nowej umowy sponsorskiej. Jeżeli kwestie formalne będziemy mieć za sobą, to jestem pewna, że w przyszłym sezonie na pewno w Rzeszowie nie zabraknie emocjonujących meczów i mocnej drużyny, która będzie walczyć o awans do ekstraligi - zapewnia prezes Półtorak.
Tegoroczny sezon był także wyjątkowy od kilku lat pod względem finansowym. - Z czystym sumieniem mogę w tej chwili stwierdzić że ten sezon jest rozliczony na zero - mówi Marta Półtorak.
Marma miała także spory udział w zmniejszeniu starego zadłużenia wobec zawodników. - Mimo, że udało się nam trochę zniwelować "bagaż" finansowy pozostawiony przez poprzednie zarządy, to i tak jest tego sporo - mówi prezes Szylar .
Bardzo prawdopodobne, że i ten problem może niedługo przejść do historii. Taką deklarację złożył reprezentujący Zarząd ZKS Stal Rzeszów Zbigniew Musiałek. - Jeżeli dojdzie do podpisania kolejnej umowy z firmą Marma, to klub deklaruje, że weźmie na swoje barki uregulowanie starych wierzytelności wobec zawodników.
Nie dziwi więc fakt, że praktycznie wszyscy rzeszowscy jeźdźcy chcą nadal reprezentować jego barwy Marmy. - Dobrze się tu czuję. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to nadal będę zdobywał punkty dla Rzeszowa - powiedział Tomasz Rempała.
- Jeżeli klub stworzy mi odpowiedni warunki, to na pewno zostanę - zapewniał Maciej Kuciapa.
Rafał Trojanowski uwarunkował podjęcie decyzji od składu jaki zostanie w Rzeszowie stworzony. - Jeżeli znajdzie się dla mnie miejsce, to na pewno zostanę - powiedział.
Zmieniać klimatu nie chce także Karol Baran. - Tutaj rozpoczynałem sportową karierę i nadal chciałbym tu jeździć - oznajmił.
Dla dwójki zawodników, która w tym sezonie zasiliła szeregi Marmy, przygoda z Rzeszowem dobiegła już końca. Zarówno Mariusz Firlej jak i Marcin Rajkowski nie otrzymają propozycji podpisania nowych kontraktów.
- Nie ukrywam, że zakontraktowanie Fierleja jest plamą na moim honorze. Dałem się przekonać, że będzie z niego pożytek, a takiego nie było - powiedział Tadeusz Szylar.
- Zawodnik nie zainwestował przeznaczonych mu pieniędzy w sprzęt i efekty było tego widać w trakcie sezonu - dodał trener Mieczysław Woźniak.
Słaba dyspozycja i kompletnie nieprzygotowanie sprzętowe przesądziły także o niskich ocenach poczynań Marcina Rajkowskiego.
Kierownictwo sekcji wykazało trochę samokrytycyzmu w temacie szkolenia młodzieży. - Zakładaliśmy, że w tym sezonie pełną parą ruszy praca ze szkółką. Niestety, szybko okazało się, że nasza uwaga skupiła się na poczynaniach pierwszego zespołu, co wytykali nam rodzice szkółkowiczów - przyznaje Tadeusz Szylar. - Dopiero od momentu, kiedy sprawy w swoje ręce wziął Rafał Wilk, treningi były prowadzone fachowo. Chwalili sobie to sami adepci oraz ich opiekunowie. Chcielibyśmy aby w przyszłym sezonie zorganizować nabór z prawdziwego zdarzenia i poważniej potraktować kwestię szkolenia - zaznaczył Szylar.