- Wisłę zatrzymała Cracovia, nie Cabaj. Graliśmy konsekwentnie z tyłu, ale odkąd wypadł Marek Baster, ta gra nam już nie wychodziła. Nie mieliśmy jednego człowieka. Obrońcy blokowali strzały i przez to ja miałem mniej pracy.
- Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego: Cracovia hej.
- Nie wydaje mi się, że musiał zejść z boiska. Sędzia powinien ich tylko upomnieć i na tym trzeba było to skończyć. Marek jego odepchnął, on mu coś zrobił. Nie powinno być żółtej kartki, a w konsekwencji czerwonej.
- Dużo gorzej psychicznie czułem się przed meczem z Koroną Kielce w trzeciej lidze. Wtedy nie byłem za długo w Cracovii i czułem się niepewnie. Dziś grałem z większym spokojem. Dobrze, że wcześniej rozegrałem trzy mecze i dziś dobrze mi się broniło.
- Nie oszukujmy się, w drugiej połowie inicjatywę przejęła Wisła. Chociaż gdyby główka Kazia Węgrzyna wpadła do bramki, to różnie mogłoby być. Można tak gdybać. Gdyby piłka inaczej się odbiła od słupka, to byłoby 1:0, gdyby jeszcze inaczej od spojenia, to mogło być 2:0. Mogło być inaczej, jest, jak jest - i dobrze.
- Zawsze tak było, że podczas derbów nie ma sympatii ani z jednej, ani z drugiej strony. Przy takim dopingu, czy przeklinają, czy krzyczą, to nam nie przeszkadza, a dodaje determinacji do gry. Bardziej służy, niż przeszkadza.
- Grają dosyć agresywnie. Zarówno jeden, jak i drugi jest szybki i przebojowy. Było ciężko, ale wyszliśmy całkiem nieźle.
- Nie sprawdzałem, ale brat mi podpowiadał, że był jakiś bramkarz GKS Katowice, który nie puścił gola bodaj przez 1050 minut.
- Rywalizacja w tygodniu toczy się cały czas. Trener wystawia tego bramkarza, który dobrze prezentuje się na treningach, chociaż na pewno patrzy i na to, jak broniłem w ostatnim meczu.