III liga: Stal Rzeszów - Hutnik Kraków 1:0

Trener Hutnika Robert Kasperczyk pięciokrotnie prowadził swój zespół w meczach przeciwko Stali i ani razu nie udało mu się wygrać. Nie inaczej było w sobotę, gdy jedynego gola dla gospodarzy, dającego trzy punkty, strzelił rezerwowy Piotr Brożek.

Spotkanie dwóch czołowych drużyn walczących o awans do II ligi rozczarowało kibiców (z Krakowa przybyło 200 osób). Sytuacji bramkowych było mało, a celne strzały na obie bramki można było policzyć na palcach jednej ręki. Wynikało to z jednej strony z respektu dla rywala - trener Kasperczyk doceniał klasę przeciwnika, który do spotkania z Hutnikiem wygrał wszystkie cztery mecze na własnym boisku i stracił tylko jednego gola. Z drugiej strony z wyrafinowania - szkoleniowiec Stali Adam Domaradzki przyznał, że wyczekiwał na ataki Hutnika. - Spodziewaliśmy się ostrej walki - dodał.

Rzeczywiście, przez dziesięć minut przewagę mieli goście, ale później do ataku ostro ruszyła Stal. Kilka błędów w porę naprawili obrońcy, blokując w polu karnym strzały rzeszowian. W 20. min, po rzucie rożnym główka Marcina Imiołka przeszła nad poprzeczką. Po drugiej stronie boiska najwięcej dał z siebie Paweł Kępa (wspomagał atak), ale albo zbyt wolno pobiegł do kontry, albo uderzył niecelnie z woleja po centrze Tadeusza Kaczora.

Po przerwie Hutnik zagrał nieco odważniej. Cóż z tego, skoro Kępa nie sięgnął dośrodkowania Rafała Kwiecińskiego, a później, gdy sam precyzyjnie podawał, do siatki nie trafił Jacek Morawiec. Przebieg meczu wskazywał, że kto strzeli bramkę, ten wygra mecz. Pierwszym ostrzeżeniem dla krakowian było uderzenie w poprzeczkę Krzysztofa Szymańskiego. Krakowianie słusznie obawiali się Pawła Kloca, niegdyś gracza Hutnika. Kwadrans przed końcem spotkania wystarczył moment nieuwagi (poślizgnięcie się krakowskiego stopera) i po jego centrze rezerwowy Piotr Brożek strzałem z pierwszej piłki ustalił wynik spotkania.

- Nie mam pretensji do chłopaków, bo Stal poważnie zagroziła nam raptem dwa razy. Mieliśmy słabsze mecze w tym sezonie. Szkoda, że przy stanie 0:0 nie "ukłuliśmy" Stali, grałoby się zupełnie inaczej - podsumował mecz trener Kasperczyk. Trzeba przyznać, że krakowski trener nie ma szczęścia do Stali. Dotychczas trzykrotnie z nią przegrał i dwa razy zremisował.

- To był ważny mecz, ale za wcześnie mówić, że awans został rozstrzygnięty. My nadal chcemy walczyć o druga ligę - tłumaczył trener Hutnika.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.