Przed meczem SPR Lublin - Sośnica Gliwice

Szczypiornistki SPR Lublin grają w niedzielę u siebie z Sośnicą Gliwice. Ślązaczki spisują się w tym sezonie bardzo dobrze i są w tabeli ekstraklasy na drugim miejscu za lubliniankami

Mecz w Lublinie będzie należał do najciekawszych w V kolejce. Spotkają się w nim zespoły, które mają po 6 pkt (tak jak jeszcze trzy inne), a dzięki korzystnemu bilansowi bramkowemu zajmują dwa pierwsze miejsca w tabeli. Sośnica przegrała tylko pierwszy mecz z lokalnym rywalem Zgodą Bielszowice. Potem trzy mecze wygrała, a najcenniejsze jest pokonanie w Lubinie Zagłębia i to różnicą pięciu bramek (31:26). W ostatniej kolejce taka sztuka nie udała się lubliniankom, które w Lubinie przegrały. Niedzielne rywalki SPR zawsze należały do trudnych przeciwników, niejednokrotnie walczyły o czołowe miejsca w lidze. Poprzedni sezon miały nieudany, zajęły 10 miejsce, ostatnie zapewniające pozostanie w lidze. Wynikało to z dużego osłabienia personalnego. Zupełnie inaczej jest w tym sezonie. Do zespołu m.in. przyszła z SMS Gliwice Agnieszka Jochymek powoływana już przez trenera Zygfryda Kuchtę do kadry. Największym wzmocnieniem jest powrót po urlopie macierzyńskim Anny Świszcz, wróciły też Izabela Kopeć i Agnieszka Grzelak.

Trener SPR Edward Jankowski przewiduje, że mecz będzie interesującym widowiskiem. - Znane są walory Sośnicy - jej zawodniczki grają bardzo szybko, dużo biegają. Mają zwyczaj po stracie gola błyskawicznie wznawiać grę ze środka. Są odporne psychicznie, grają zawsze do końca, nie załamują się, nawet jeśli wysoko przegrywają - mówi lubelski szkoleniowiec. Słabszą stroną naszych rywalek jest rzut z drugiej linii, choć tu mają bardzo obiecującą Gabrielę Kornacką obdarzoną świetnymi warunkami fizycznymi. Do najważniejszych atutów Sośnicy należy bramkarka Iwona Łącz.

W zespole SPR kilka zawodniczek - Dorota Malczewska, Beata Aleksandrowicz, Monika Nóżka - z powodu przeziębień ostatnio mniej trenowało. Na dolegliwości ścięgna Achillesa uskarżała się Sabina Włodek, ale będzie w niedzielę gotowa do gry.

Trener Jankowski nie jest zadowolony, że z powodu zajętej w sobotę hali musi grać w niedzielę. - W środę mamy w Lublinie mecz z Natą Gdańsk, przyspieszony z powodu spotkania gdańszczanek z Hypo Wiedeń w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Jego zawodniczki będą miały mniej czasu na odzyskanie sił przed meczem z mistrzyniami Polski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.