Najlepszy na igelicie

Adam Małysz nie wygrał żadnego z dwóch ostatnich konkursów letniego Grand Prix w skokach narciarskich

Ale nasz najlepszy skoczek i tak ma powody do zadowolenia. Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej zapewnił sobie już dwa tygodnie temu i kończące letni sezon starty w Hakubie mógł potraktować bardziej rekreacyjnie. Jednak przed sobotnimi zawodami Adam narobił kibicom apetytu na piąte zwycięstwo w letnim sezonie. Najlepszy był zarówno w kwalifikacjach, jak i w serii próbnej. W konkursie poszło mu jednak nieco gorzej. Zajął siódme miejsce. Najlepszy - po raz drugi z rzędu - okazał się Norweg Daniel Forfang, skacząc na odległość 134 i 133 m (285,1 pkt.). Małysz lądował na 131,5 i 129 metrze. W klasyfikacji był gorszy od zwycięzcy o 16,6 pkt., a od trzeciego Noriakiego Kasai o 4,4. Pozostałej trójce Polaków udało się awansować do konkursu głównego, tam jednak byli tłem dla najlepszych. Tylko Wojciech Skupień trafił do drugiej serii i ostatecznie zajął 28. miejsce. Wojciech Tajner był 34., a Mateusz Rutkowski 39.

W niedzielę Małysz spisał się nieco lepiej. Skoki na odległość 128,5 i 128 m dały mu trzecią lokatę. Zwyciężył Austriak Martin Hoellwarth przed Forfangiem. Reszta naszych wypadła słabo i żaden z nich nie awansował do finałowej serii - Skupień zajął 34. miejsce, Tajner 36., a Rutkowski 42.

Małysz zakończył starty w letniej GP z dorobkiem 520 pkt., wyprzedając Hoellwartha o 158 pkt. i Forfanga o 208. Z pozostałych Polaków najlepiej wypadł Rutkowski. Z dorobkiem 22 pkt. zajął 40 miejsce, jednak można było oczekiwać więcej po mistrzu świata juniorów. O innych naszych zawodnikach lepiej nie mówić. Skupień, Krystian Długopolski i Robert Mateja zdobyli w sumie 7 pkt. i znaleźli się w piątce najgorszych zawodników całego letniego cyklu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.