Jak podkreślali sami zawodnicy, klub zawsze funkcjonował na wariackich papierach. Nie inaczej było wczoraj. Konferencję zorganizowano w szatni, która nie wydaje się najodpowiedniejszym miejscem do takich celów. Jednak, niby gdzie miała się odbyć, skoro pieniędzy nie ma na nic. Obserwował ją były już zawodnik opolskiego klubu Grzegorz Lipiński. Znalazł się na niej tylko dlatego, że do Opola przyjechał po swój sprzęt sportowy. Przez kilka godzin nie mógł go jednak odebrać, bo nie można było znaleźć kluczy do szatni!
Na konferencji zjawili się prezes Janusz Kwiatkowski, wiceprezydent Opola, i wiceprezes Leszek Pawlak. Z boku przyglądał się jej członek zarządu Andrzej Bychawski.
- Jest nam bardzo przykro, że musimy się spotkać, by przekazać smutną informację o wycofaniu drużyny - mówił Kwiatkowski.
Wiceprezes Pawlak miał łzy w oczach. Trudno się dziwić, skoro poświęcił klubowi kilka lat swojego życia i wiele pieniędzy. - Nasze oczekiwania się nie ziściły. Liczyliśmy, że po zajęciu piątego miejsca w Polsce większy będzie odzew na nasz sukces. Ale prawda jest niestety brutalna. Opolskim firmom nie zależy, by w naszym mieście był hokej. Zwróciliśmy się do kilkudziesięciu przedsiębiorstw, bez skutku. Do siebie nie mam pretensji, bo wiem, że zrobiłem wszystko, by hokej nadal istniał. Nikt inny nie zrobiłby więcej. W pomoc włączył się również Urząd Marszałkowski i jemu też nie udało się zdobyć pieniędzy - podkreślał prezes.
Długi klubu sięgają około 250 tys. zł. Połowa to zaległości wobec zawodników, druga wobec urzędu skarbowego, ZUS-u i Miejskiego Zarządu Obiektów Rekreacyjnych. Hokeiści nie mogą być pewni, czy zarobione pieniądze jeszcze kiedykolwiek zobaczą.
- Boli bardzo, że z niczego udało nam się coś zrobić, a teraz idzie to w ruinę. W każdej chwili byliśmy gotowi zrezygnować z naszych miejsc w zarządzie. Rozwiązujemy drużynę seniorów, ale nie wyobrażam sobie, by hokej w naszym mieście jako dyscyplina przestał istnieć. Jest dużo trenującej młodzieży - zaznaczał wiceprezes Pawlak.
- Trzeba zrobić wszystko, by za kilka lat znów był zespół - mówił Kwiatkowski.
Obydwaj działacze przyznali, że od połowy marca do września klub pozyskał zaledwie 10 tys. zł. W zeszłym roku na same wypłaty dla trenerów i zawodników potrzeba było 42 tys. zł miesięcznie.
Smutnego obrazu dopełniało puste lodowisko. Od rana do godziny 17 na lód nie wyjechał nikt.