Orlik Opole wycofany z rozgrywek

- Coś się zaczęło dziać. Do hokeja garnęło się wiele młodzieży. Była ciekawa drużyna, która mogła jeszcze wiele zwojować. Pozostał wielki żal. Boję się, że to może być koniec tej dyscypliny w naszym mieście - mówił we wtorek późnym wieczorem trener Jerzy Pawłowski.

Groźba wycofania zespołu z ekstraklasy pojawiła się już po zakończeniu poprzedniego sezonu, który klub zamknął z ogromnymi długami, sięgającymi około 250 tys. zł. Działacze starali się szukać pieniędzy, ale byli bardzo nieskuteczni. - Jeśli prezes Janusz Kwiatkowski, który jest wiceprezydentem miasta, nie potrafił załatwić jakichś pieniędzy, to już sam nie wiem, co o tym myśleć - mówi były już kapitan zespołu Sławomir Wieloch.

Ostateczna decyzja o starcie w rozgrywkach miała być podjęta w ubiegły piątek, została przełożona na poniedziałek, potem na wtorkowe popołudnie. - Wesoło nie jest - mówił przed zebraniem zarządu wiceprezes Leszek Pawlak. - Podjęta została decyzja o wycofaniu zespołu. Wszystko będziemy wyjaśniać podczas środowej konferencji prasowej - uciął we wtorek wieczorem wiceprezes.

- Pozostaje wielki żal. Odbudowanie drużyny to może nie jest wielki problem, ale do tego potrzeba pieniędzy, a tych w Opolu nie widać. Skoro teraz nie udało się utrzymać zespołu, to trudno być optymistą na przyszłość - mówił trener Pawłowski. - Przykro słyszeć takie wiadomości. Mieliśmy ciekawą drużynę. Sam uczestniczyłem w sprowadzaniu tutaj chłopaków ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Boję się, żeby to nie był upadek całego ośrodka, łącznie z grupami młodzieżowymi. Młodzi chłopcy już nie będą mieli okazji uczyć się i podglądać starszych kolegów. Pewnie wielu z nich zrezygnuje z treningów - dodaje trener.

- Spodziewałem się takiego rozwiązania i wycofania zespołu. Będę bardzo miło wspominał grę w Opolu ze względu na wspaniałych kibiców i atmosferę na meczach. Było tu bardzo duże zapotrzebowanie na hokej i wielka radość z sukcesów. Z drugiej strony klub organizacyjnie był kompletnie nieprzygotowany do gry w ekstraklasie. To była ciągła partyzantka - podkreśla Wieloch.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.