Po szybkiej porażce w Lublinie przed tygodniem można się było spodziewać, że zespół Folca jeszcze wyraźniej przegra z Lechią. Tymczasem warszawiacy byli bardzo blisko sprawienia niespodzianki. Przegrali właściwie na własne życzenie, tracąc punkty w końcowych minutach obydwu połów.
Przed przerwą AZS długo prowadził 8:5 i właściwie kontrolował wydarzenia na boisku. Na trzy minuty przed końcem goście zdołali jednak przeprowadzić skuteczną akcję i wyszli na prowadzenie. W drugiej połowie gra układała się już bardzo dobrze dla warszawiaków. Kilka minut przed końcowym gwizdkiem osiągnęli przewagę 23:17. Niestety, najpierw w kontrowersyjnych okolicznościach sędzia podyktował 5 punktów karnych dla Lechii (najpierw zaliczył przyłożenie, a po kłótni wywołanej interwencją Michała Kwiatkowskiego zmienił zdanie), a w ostatniej minucie goście zdołali jeszcze skontrować atakujących graczy AZS i zdobyli pięć punktów.
Skra w Sochaczewie powinna była wygrać, ale, niestety, przegrała. Wszystko przez jedną głupią stratę piłki, po której Konrad Pisarek zdołał zaliczyć przyłożenie dla gospodarzy. Gracze z Warszawy mieli sporo szans na zdobycie punktów, ale nie wykorzystali trzech rzutów karnych i kilku okazji do położenia piłki na polu punktowym rywali. - Odczuwamy ogromny niedosyt i jesteśmy nieszczęśliwi, że przegraliśmy ten mecz. Orkan właściwie nie był nam w stanie zagrozić poza tym jednym przechwytem piłki - mówił po spotkaniu Jarosław Nowicki ze Skry.
FOLC AZS AWF WARSZAWA - LECHIA GDAŃSK 23:39 (8:12). Punkty: Gołąb 10, Kwiatkowski 5, Miśkiewicz 5, Pałyska 3 - Folc; Szablewski 5, Grebasz 5, Besler 5, Marciniak 5, Latopolski 4, karna "5" - Lechia.
ORKAN SOCHACZEW - SKRA WARSZAWA 10:8 (10:3). Punkty: Pisarek 5, Jabłoński 5 - Orkan; Tropisz 5, Hyży 3 - Skra.