Kalu Uche: Oczywiście, że tak. Idę do silnej ligi. Liga francuska należy do czołowych w Europie, jest o wiele mocniejsza od polskiej. Choć w Wiśle źle mi nie było, we Francji będę mógł się szybciej rozwinąć.
- Jeszcze nie zdążyłem. Na razie przeszedłem badania lekarskie i uzgodniłem szczegóły rocznej umowy. Czekam na telefon z Francji. Klub ma załatwić mi bilet na samolot. Wtedy podpiszę.
- Tego nie wiem. Po raz pierwszy skontaktowali się ze mną w zeszłym tygodniu. Zapytali, czy chcę u nich grać. Wyraziłem taką chęć. Nie wiem, skąd mieli mój numer, pewnie Wisła im podała, bo wcześniej między klubami było wszystko ustalone.
- Jestem dobrej myśli. Nie widziałem tego meczu, nie jestem w stanie wymienić żadnego piłkarza Bordeaux. Nie znam nawet trenera, nie rozmawiałem jeszcze z nim. Widziałem stadion, szatnie i inne obiekty klubowe. Są na najwyższym poziomie. Resztę poznam teraz. Wszystko będzie dobrze.
- Jest już coraz lepiej. Prawie nie czuję bólu i będę mógł wznowić treningi.
- Jeszcze nie. Jeśli nie uda mi się tym razem, bo sporo chłopaków wyjechało na kadrę, to przyjadę kiedyś z Francji i pożegnam ich.