Pomorska Spartakiada Ruchów Trzeźwości i Klubów Abstynenckich

- Gdyby olimpijczycy nie mieli kłopotów z alkoholem, zdobyliby dużo więcej medali - uważa Krzysztof Cackowski, organizator III Pomorskiej Spartakiady Ruchów Trzeźwości i Klubów Abstynenckich

- W naszych zawodach startują ludzie, którzy mieli problem z alkoholem, choć nie tylko. Są też tacy, którzy nie pili, ale są w klubie abstynenta, żeby takich problemów uniknąć - mówi Cackowski.

W trzeciej edycji spartakiady, która odbędzie się od piątku do niedzieli, wystartuje ok. 300 osób, które będę rywalizować w sześciu dyscyplinach - piłka nożna, brydż sportowy, tenis stołowy, szachy, pool bilard i warcaby. Swoje reprezentacje wystawiły kluby abstynenta z Sopotu, Gdańska, Gdyni czy Starogardu Gdańskiego.

- Pamiętajmy, że abstynent to osoba, która pije alkohol, ale go nie nadużywa - mówi Cackowski. - Inaczej zachowują się nasi olimpijczycy. Gdyby nie mieli kłopotów z alkoholem, to na pewno zdobyliby w Atenach dużo więcej medali. Oni nie mogą jednak zrozumieć, że przegrana rywalizacja - o dwa centymetry czy dwie sekundy - to nie jest kwestia pecha. Uniknęliby takich nieznacznych porażek, gdyby nie łączyli treningu z balowaniem. U nas jest inaczej. Owszem, kiedy idzie się na urodziny albo na tańce, to trzeba trochę wypić - inaczej się nie da. U abstynentów na pewno nie jest tak, że na zakończenie imprezy wszyscy wymiotują.

Budżet pomorskiej spartakiady to 7 tys. zł. - To śmieszna kwota, niewiele osób się nami interesuje. Wczoraj byłem kupić puchary i tylko to kosztowało 1,5 tys. zł - dodaje Cackowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.