Budowlani Lublin - Folc AZS Warszawa 24:6

Inauguracja rozgrywek ligowych wypadła dla Budowlanych udanie. Lublinianie pokonali u siebie stołeczny Folc AZS, choć przed meczem trener Andrzej Kozak nie miał tęgiej miny. - Sam jestem ciekawy, jak będzie - zastanawiał się lubelski szkoleniowiec. - Niby skład mam mocny, ale zaszło w nim wiele zmian...

Rzeczywiście trener miał się czego obawiać, bo Budowlani zagrali w zestawieniu znacznie odbiegającym od ubiegłorocznego. Wprawdzie po długiej przerwie spowodowanej kontuzją powrócił na boisko Wojciech Gulski, ale ubyło kilku zawodników, którzy postanowili zakończyć kariery, względnie zmienili klub. Natomiast Konrad Jarosz wylosował zieloną kartę i wyjeżdża do USA. Były kapitan lublinian wprawdzie pokazał się na boisku, ale wystąpił w roli... sędziego liniowego.

Początkowo oba zespoły grały ospale. - Słabe tempo meczu - narzekał prezes Budowlanych Krzysztof Okapa. - Gramy sennie, nic się nie dzieje. Widać, że zawodnicy są po wakacjach.

W 25. minucie goście nieoczekiwanie objęli prowadzenie. Rzut karny pewnie wykonał Adam Pałyska i było 3:0 dla Folca AZS. Warszawianie nie cieszyli się długo, bo po szybkiej akcji naszego ataku zakończonej przyłożeniem Piotra Marcinkowskiego skutecznie podwyższył Bartłomiej Jasiński i gospodarze wygrywali 7:3. Tuż przed końcem pierwszej połowy role się odwróciły - przyłożył Marcinkowski, a podwyższył Bartłomiej Jasiński i do przerwy Budowlani wygrywali 14:3. Prezesa Okapy to jednak nie zadowalało. - Widać, że to inauguracyjna kolejka i zawodnicy dopiero wrócili z wakacji - ubolewał po pierwszej połowie. - Folc prezentuje poziom zbliżony do naszego, ale myślałem, że zagra bardziej dynamicznie. Mam nadzieję, że po przerwie będzie lepiej i my coś pokażemy.

No i prezes się doczekał, choć początek drugiej części meczu nie był dla Budowlanych udany. Żółtą kartkę ujrzał Jakub Jasiński i na 10 minut musiał opuścić boisko, a Pałyska po raz drugi w tym meczu wykorzystał rzut karny, zmniejszając przewagę lublinian do ośmiu punktów (14:6). Potem do głosu doszli Budowlani zagrzewani do walki głośnym dopingiem, spośród którego - jak zwykle zresztą - przebijał się głos pani Danuty Pieniakowej. Mama Pawła Pieniaka - filara młyna, słynie nie tylko z gorącego zagrzewania zawodników do walki, ale także ze znakomitych wypieków, które serwuje zawodnikom po każdym meczu.

Wkrótce po akcji Radosława Wołoszyna zespół lubelski prowadził 19:6, a wynik meczu na 24:6 ustalił Grzegorz Kręglicki, który przejął piłkę na środku boiska i zaniósł ją na pole punktowe rywali. - Mimo odejścia kilku graczy widać, że drużyna jest klasowa - podsumował mecz już wyraźnie zadowolony prezes Okapa. - Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Rywale nie stanowili dla nas zagrożenia. Wygraliśmy i mam nadzieję, że równie dobrze zagramy za tydzień w Sopocie z Ogniwem.

Wyniki pozostałych spotkań I kolejki: Arka Gdynia - Skra Warszawa 34:5, Lechia Gdańsk - Posnania Poznań 34:0, Budowlani Łódź - AZS AWiS Gdańsk 19:3, Orkan Sochaczew - Ogniwo Sopot 17:1

BUDOWLANI LUBLIN 24 (14)

SKŁADY

Budowlani: Jóźwik, Nojszewski, Pieniak, Gulski, B. Jasiński 7, Niedźwiecki, Niedziółka, J. Jasiński, Jadach, Mietlicki, Berestek (55. Daniel), Marcinkowski 7 (79. Brzeziński), Jakimiński (77. Homa), Kręglicki 5, R. Wołoszyn 5.

Folc AZS: Bartosiewicz (27. Praszek), Bobryk, Domański (77. Chyliński), Jędral, Zagozda (57. Gołaszewski), Niemczak, Madziar, Kwiatkowski, Pazio, Pałyska 6, Zdziecki, Gołąb, Kisiel (73. Głasek), Szwarc, Betko.

POWIEDZIAŁ PO MECZU

Andrzej Kozak, trener Budowlanych

Bardzo się bałem tego meczu, ale wyszło super. Cieszę się, że podjęliśmy walkę i to zwycięską. Muszę pochwalić cały zespół za ambicję. Początek był słaby, ale potem my po prostu lepiej od rywali graliśmy w rugby. Oni zdobyli punkty tylko z karnych. Szkoda, że kontuzji obojczyka doznał Piotr Marcinkowski. Mamy szczupłą kadrę, a urazy stale nas prześladują. Jeśli będzie nam dobrze szło, to mam nadzieję, że ci zawodnicy, którzy się wycofali, zrewidują swoje decyzje o zakończeniu kariery.

not. paw

Copyright © Agora SA