I liga piłkarska: GKS Katowice przegrał w Warszawie z Polonią

W pierwszej połowie meczu katowiczanie bronili się nawet dziewięcioma zawodnikami. Nic to nie dało - przegrali czwarty mecz z rzędu

Piłkarze GKS-u mieli kłopoty, zanim jeszcze dojechali do Warszawy. W Jankach autokar wiozący drużynę miał wypadek. Staranował trzy samochody osobowe. Nikomu nic się nie stało. Autobus nadawał się jednak do naprawy. Piłkarze dojechali na mecz taksówkami, pół godziny później, niż planowali. - Forma gdzieś uciekła - mówił o skutkach wypadku pomocnik Łukasz Gorszkow.

GKS stracił ją już chyba przed sezonem. Przegrał trzy pierwsze mecze sezonu, grał przy tym słabo, traci dużo bramek. Nawet jeśli trener Wojciech Borecki chciałby coś poprawić w grze zespołu, niewiele może. Na klubie ciąży zakaz transferów. Na Polonii również, ale w zawieszeniu. Na tym polega delikatna różnica między oboma klubami. GKS nie jest w stanie wydobyć się z kłopotów finansowych, Polonia powoli staje na nogi.

W sobotę warszawianie mogli zapewnić sobie wygraną już w pierwszych minutach. Po ładnych akcjach, których motorem dwukrotnie był Adam Cichon, Benjamin Imeh i Sebastian Olszar chybili jednak z kilku metrów. Nic nie dał również strzał z rzutu wolnego Dariusza Dźwigały.

Mimo zdecydowanej przewagi gol Polonia zdobyła dopiero z rzutu karnego. Konrad Gołoś rozgrywał piłkę z Imehem, wbiegł z nią na pole karne i... przewrócił się. Czy pomógł mu w tym Mirosław Widuch? - Byłem cięty po nogach - mówił Gołoś. - On padł teatralnie - zapewniał obrońca GKS Krzysztof Markowski. Jedenastkę wykorzystał Olszar. Był to dla niego pierwszy gol w polskiej lidze po dwóch latach. Mógł strzelić od razu drugiego, ale w 54. minucie strzelił w nogi Mateusza Sławika.

Jeszcze przed przerwą Krzysztof Bąk przegrał pojedynek sam na sam ze Sławikiem. Okupił go kontuzją.

Druga część meczu rozpoczęła się sensacyjnie - od usunięcia trenera katowiczan z ławki rezerwowych. Borecki tłumaczył potem, że nie ubliżył sędziemu - powiedział tylko, by arbiter był obiektywny. W drugiej połowie na boisko wszedł rutynowany polonista Piotr Stokowiec, który wygrywał większość pojedynków z graczami GKS-u, kilkakrotnie strzelał na bramkę. Raz skutecznie. Piłkę wybitą przez Sławika po podaniu Igora Gołaszewskiego wbił bezlitośnie do bramki.

GKS starał się, jak mógł. Jeszcze przed stratą bramki Grzegorz Kmiecik groźnie główkował i Jacek Banaszyński instynktownie wybił piłkę na rzut rożny. Później katowiczanie uaktywnili się dopiero w drugiej połowie. Banaszyński obronił strzał z rzutu wolnego Stanisława Wróbla, a w ostatniej minucie uderzenie Markowskiego. Do domu piłkarze "Gieksy" wrócili zastępczym autokarem. Już bez żadnych przygód.

POLONIA WARSZAWA 2 (1)

GKS KATOWICE 0

Strzelcy bramek

Olszar (41., karny po faulu na Gołosiu), Stokowiec (80., dobitka po strzale Gołaszewskiego).

Składy

Polonia: Banaszyński Ż - Gołaszewski, Szymanek, Łukasiewicz, Jakosz -, K. Bąk (46. Stokowiec), Gołoś, Dźwigała (71. Jarosiewicz), Cichoń Ż - Imeh, Olszar (59. Kluzek).

GKS: Sławik - Pęczak, Markowski Ż, Fonfara, Widuch - Kęska (78. G. Górski), Gorszkow Ż, Agafon, Kmiecik (62. Plizga), Andruszczak Ż (74. Wróbel) - Paweł Brożek.

Widzów: 3,5 tys.

Bohater meczu

Sebastian Olszar (Polonia)

Pierwsza bramka w lidze po powrocie z Anglii

Polonia - GKS

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.