Przygotowania koszykarek AZS/UMK

Na ponad miesiąc przed inauguracją rywalizacji o awans do ekstraklasy toruńskie koszykarki są w komfortowej sytuacji. Podczas gdy rywalki dopiero kompletują składy, one mają już za soba dwa obozy przygotowawcze.

Zespół Macieja Broczka i Tomasza Jawroskiego w sierpniu szlifował formę najpierw w Zakopanem, aby po tygodniu przenieść się nad morze do Ustki. W górach torunianki pracowały głównie nad wytrzymałością fizyczną. - Staraliśmy się jak najwięcej przebywać na dużych wysokościach - tłumaczy Broczek. Torunianki weszły na Jastrzębczy Wierch (2137 m ) oraz Świnicę (2301). - To była dla nas okazja nie tylko do szlifowania formy, ale też sprawdzenia charakterów. Było można zauważyć, kto chce ciężko pracować. Pogoda nam dopisała i była idealna do zajęć - przyznał Broczek.

Po powrocie z gór jego zawodniczki nie miały czasu na odpoczynek. Zdążyły tylko spakować kolejne bagaże, aby później wyruszyć na północ. W Ustce zajęcia były już bardziej skupione na sprawach typowo koszykarskich. Klub zarezerwował halę Czarnych Słupsk i koszykarki dojeżdzały tam na treningi. Pierwszą okazją do sprawdzenia ich efektów mają być czterodniowe Akademickie Mistrzostwa Polski w Lublinie, które zaplanowane są na początek września. Po nich AZS/UMK rozegra serię spotkań kontrolnych, choć nie zna jeszcze rywali. Konkurenci powinni być znani za kilkanaście dni, gdy większość drużyn będzie już zaczynała pracę nad swoją formą. W pierwszą sobotę października torunianki rozpoczną rywalizację ligową od wyjazdowego spotkania z białostockim Włókniarzem.

Szkoleniowiec akademiczek najbardziej zadowolony jest z rosnącej konkurencji w składzie. - Cieszy mnie to, że mam do dyspozycji piętnaście zawodniczek. Walczą o miejsce w składzie, a to wyjdzie tylko z korzyścią dla zespołu - przyznaje trener "Katarzynek". - Gorzowiankom, Cichosz, Budzińskiej i Rzemień potrzeba trochę czasu. Problem leży w tym, że one mają spore umiejętności, ale zwyczajnie nie wierzą w siebie. To efekt siedzenia na ławce, bo miały niewielkie szansę na grę. A teraz odbija się to na ich pewności na parkiecie. Inna sprawa jest z Katarzyną Januszek, która dotychczas w Sosnowcu miała wolną rękę w w grze. U nas będzie trochę inaczej. Ale myślę, że na treningach wszystko dopracujemy do końca z dobrym skutkiem - dodaje szkoleniowiec. Zespół rozważa jeszcze nowe wzmocnienia. Ewentualne decyzje kadrowe zostaną jednak podjęte dopiero po turnieju w Lublinie, który ma pokazać, na co stać toruńskie zawodniczki.

Paweł Rzekanowski

Zmiany na korzyść

Toruński zespół wzmocnił się aż trzema zawodniczkami z Gorzowa, które rozpoczną studia na uniwersytecie. Joanna Cichosz (silna skrzydłowa lub środkowa) i Magdalena Budzińska (rozgrywająca) udowodniły już, że należą do grona najlepszych młodych koszykarek w Polsce. Mają za sobą triumf w mistrzostwach kraju juniorek. Ich śladem do Torunia podążyła też jeszcze bardziej rosła równieśniczka Katarzyna Rzemień (190 cm). Najcenniejszym wzmocnieniem może jednak okazać się Katarzyna Januszek (174 cm) z Filara Sosnowiec. Niska skrzydłowa znakomicie prezentuje się w ofensywie, choć ma braki defensywne. W ubiegłym sezonie notowała średnio ponad 14 punktów.

Klub doznał jednak również osłabień. Środkowa Agnieszka Meszyńska przeniosła się do rezerw krakowskiej Wisły, a głównym powodem zmiany były studia na tamtejszej uczelni. Inna z wysokich koszykarek, Justyna Nieznalska mieszkająca na co dzień w Bydgoszczy od nowego sezonu będzie zawodniczką rywala zza miedzy, beniaminka I ligi Basketu 25. W zespole Broczka zabraknie też Elżbiety Zawadki. Podobnie jak inna torunianka Marta Tlałka występować ma za oceanem. Rozpocznie edukację w jednej z prywatnych szkół w stanie Teksas i tam skoncentruje się na karierze koszykarskiej.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.