Atlas zmierzy się na wyjeździe z Apatorem

EKSTRALIGA ŻUŻLOWA n Atlas Wrocław musi wygrać w Toruniu, aby zachować szanse na mistrzostwo Polski. Apator jeździ wyłącznie o prestiż, ale na zwycięstwo na własnym torze czeka od blisko dwóch miesięcy

Dla wrocławian to kolejny "mecz ostatniej szansy", porażka czy remis oznaczają koniec walki o mistrzostwo Polski. I tak już będzie do końca rozgrywek. We Wrocławiu wszyscy mają nadzieję, że walka o tytuł rozstrzygnie się właśnie w ostatnim meczu sezonu, kiedy to Atlas będzie jeździł w Tarnowie.

Po drodze trzeba wykonać jednak kilka drobnych, lecz niezwykle ważnych kroków. Teraz trzeba wygrać z Apatorem. Torunianie walczą wyłącznie o honor, bo zostały im tylko czysto matematyczne szanse na brązowy medal (w praktyce nierealne). Wpływ na to miały porażki w drugiej rundzie ekstraligi w Tarnowie i u siebie z osłabionym (bez Sebastiana Ułamka) Włókniarzem Częstochowa, a wliczając w to ostatnie mecze sezonu zasadniczego, seria przegranych spotkań urosła do pięciu. To najgorszy wynik tego zespołu w ostatnim dziesięcioleciu.

- Zdajemy sobie sprawę, że zawodzimy, ale postaramy się w niedzielę choć w części zrehabilitować, wszyscy liczymy na dobry wynik w meczu z Atlasem - mówi Protasiewicz. I on, i Jaguś narzekają na problemy zdrowotne, ale Apator wystawi przeciwko Atlasowi najsilniejszy skład (m.in. z Jasonem Crumpem i Tomaszem Bajerskim, który wraca po krótkiej przerwie).

Zupełnie odmienne nastroje panują we Wrocławiu. Przypomnijmy, że najpierw Atlas "rozjechał" Unię Tarnów, a przed tygodniem Jarosław Hampel wywalczył tytuł indywidualnego wicemistrza Polski. Cały zespół jest zresztą "w gazie", a znakomitą formą błyszczy zwłaszcza Tomasz Gapiński. Jedyna niewiadoma to postawa obcokrajowca. Amerykanin Greg Hancock, który tym razem pojedzie zamiast Duńczyka Iversena, od dłuższego czasu nie błyszczy i pozostało już mu niewiele szans, aby udowodnić, że warto z nim podpisać kontrakt na kolejny sezon.

Nie tylko on ma coś do udowodnienia w spotkaniu przeciwko Apatorowi, ale cały wrocławski zespół. Ostatni mecz w Toruniu Atlas przegrał bowiem pechowo 44:46, bo sędzia nie zauważył, jak Protasiewicz w jednym z wyścigów wjeżdża dwoma kołami na murawę (przepisy tego zabraniają). Seria protestów prezesa Andrzeja Ruski nie przyniosła skutków i wynik nie został zmieniony. Wrocławianie mogą jednak w niedzielę wziąć bezpośredni rewanż

Apator/Adriana Toruń - Atlas Wrocław, niedziela, godz. 17. Atlas: 1. Drabik, 2. Słaboń, 3. Hancock, 4. Gapiński, 5. Hampel, 6. Miśkowiak, 7. Świderski. Apator/Adriana: 9. Jaguś, 10. Bajerski, 11. Protasiewicz, 12. Kalwasiński, 13. Crump, 14. Ząbik, 15. Miedziński.

Liczba Apatora

55

dni minęło od ostatniego zwycięstwo Apatora/Adriany na własnym torze. 27 czerwca torunianie pokonali właśnie wrocławski Atlas

Hampel o ósemkę w Goeteborgu

Jarosław Hampel, zawodnik Atlasu Wrocław, będzie walczył w sobotę w szwedzkim Goeteborgu w Grand Prix Skandynawii o powrót do pierwszej ósemki klasyfikacji generalnej cyklu. Miejsce w niej da mu start w przyszłorocznej Grand Prix bez eliminacji.

Hampel, który tydzień temu został indywidualnym wicemistrzem Polski, spadł aż na dziesiąte miejsce klasyfikacji po Grand Prix Danii. W Kopenhadze bowiem nie wystartował, gdyż leczył złamany obojczyk. Szwedzkie zawody będzie musiał więc rozpocząć od turnieju podstawowego. Od ósmego w klasyfikacji Bjarne Pedersena dzielą Hampela zaledwie dwa punkty, a od zajmującego szóstą pozycję Tomasza Golloba - cztery. Wrocławski zawodnik jest rewelacją tegorocznego cyklu Grand Prix. Dwukrotnie, w Pradze i Wrocławiu, stawał na podium, zajmując drugie miejsca. Oprócz Hampela i Golloba w Goeteborgu wystartuje jeszcze trzeci Polak - Piotr Protasiewicz, który jest jak na razie 13.

Początek transmisji w Canal+ o godz. 19.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.