Hokejowe transfery Stoczniowca Gdańsk

Ile pieniędzy dostanie Stoczniowiec Gdańsk za Wawrzkiewicza, Myszkę, Fraszko, Justkę i Bagińskiego? Wszystko wskazuje na to, że zadecyduje o tym arbitraż Polskiego Związku Hokeja na Lodzie

Z TKH Toruń trenuje czterech hokeistów Stoczniowca. Na razie tylko jeden z nich - obrońca Łukasz Sokół - został zatwierdzony do gry w Toruniu przez Polski Związek Hokeja na Lodzie (gdańszczanie oczekują jeszcze za niego ekwiwalentu, ale zawodnik miał w kontrakcie klauzulę, w myśl której po dwóch latach ma prawo odejść do innego klubu za darmo). Trwa natomiast zażarta walka o reprezentacyjnego bramkarza Tomasza Wawrzkiewicza, do której tylko małym dodatkiem jest kwestia transferów Aleksandra Myszki i Roberta Fraszki. Stoczniowiec obawia się dalszego wzmocnienia rywala (w Toruniu grać będą Martin Voznik, Daniel Laszkiewicz i Tomasz Jóźwik), dlatego, aby zatrzymać Wawrzkiewicza żąda za niego wysokiej kwoty, rzędu 25 procent całego budżetu pierwszej drużyny, i nie zgadza się na roczne wypożyczenie. Do kolejnej tury rozmów doszło w ostatni piątek, ale ponownie nie przyniosły one efektu. - Stoczniowiec żąda jakiś niebotycznych kwot, wziętych chyba z sufitu - uważa prezes TKH Andrzej Konczalski - Powinniśmy się dogadać, bo to było najlepsze wyjście z tej sytuacji. Ale możliwe jedynie wtedy, gdy Stoczniowiec będzie miał realne oczekiwania.

Do Gdańska nie wrócę

Wawrzkiewicz, mimo że formalnie jest zawodnikiem Stoczniowca, trenuje z toruńskim zespołem. Nie został jednak zawieszony przez gdański klub, co spotkało Adama Bagińskiego. W ubiegłym roku Bagiński był wypożyczony do GKS Tychy. Teraz nadal chce grać w Tychach, został jednak zawieszony na pół roku przez Stoczniowca, gdyż w określonym terminie nie zjawił się w Gdańsku.

- Chcemy ponownie wypożyczyć Bagińskiego, ale Stoczniowiec upiera się przy transferze definitywnym. Żąda jednak takiej kwoty, że chyba już nie dojdziemy do porozumienia. Przecież hokej to biedna dyscyplina sportu - mówi dyrektor GKS Tychy Karol Pawlik. - Jest mi przykro, że w Gdańsku mi robią pod górkę. Szkoda, że nikt nie bierze ludzkiego aspektu sprawy. Hokej jest moim zawodem, z którego chcę żyć. W Gdańsku było to niemożliwe, czy jest więc dziwne, że chcę pracować tam, gdzie nie uważają, że mam wygórowane oczekiwania - mówi Adam Bagiński. - W Tychach jestem z moją dziewczyną Dorotą, która także ma pracę, mamy mieszkanie, poukładaliśmy sobie wiele spraw. Teraz na pewno nie wrócę do Gdańska, myślę o tym jednak w przyszłości, nie wiem, czy będę mógł jednak się poświęcać dla ludzi, którzy za nic mają moje dobro - tłumaczy Bagiński. Co na to prezes Stoczniowca? - Sprawy Bagińskiego, póki trwa jego zawieszenie, w ogóle dla mnie nie ma - twierdzi Marek Kostecki.

Rozbieżności między Stoczniowcem a Toruniem i Tychami są bardzo duże, więc o wysokości sum transferowych zadecyduje zapewne arbitraż Polskiego Związku Hokejowego. Torunianie w poniedziałek wysłali do hokejowej centrali pismo, w którym proszą o jak najszybsze rozstrzygnięcie problemu. Najbliższe posiedzenie Wydziału Gier i Dyscypliny zaplanowane jest na 23 sierpnia, ale z powodu braku kompletnych dokumentów do arbitrażu teraz nie dojdzie. - Może odbędzie się na początku września? - tylko tyle dowiedzieliśmy się w PZHL.

Najważniejsza jest atmosfera

Czy centrala będzie musiała się również zająć transferem Mariusza Justki do Tych? - W tej sprawie jesteśmy bliżsi ugody, to kwestia kilku dni - twierdzi dyrektor Tych Pawlik. - Nie martwię się tym, że nie możemy dojść do porozumienia w kwestii transferów, bo naprawdę nie liczymy na to, że ci zawodnicy do nas wrócą. Domagamy się po prostu uczciwej zapłaty - tłumaczy Kostecki. Zgodziliśmy się żeby odeszli na zasadzie transferu definitywnego. Stoczniowiec ma skompletowany skład, w drużynie panuje znakomita atmosfera i mogę obiecać kibicom, że będziemy walczyć o pierwszą czwórkę ligi - twierdzi prezes gdańskiego klubu.

Ile warty jest hokeista?

Przy arbitrażowym ustaleniu wartości hokeisty brane są pod uwagę następujące czynniki: liczba występów w kadrze narodowej, wiek, okres gry w poprzednim klubie, koszty wyszkolenia, wysokość zarobków w poprzednim klubie. Znaczenie mają też transfery zawodników o podobnej klasie przeprowadzone w ciągu ostatnich dwóch lat. W przypadku Wawrzkiewicza może być to jednak trudne, gdyż ostatnio nie rozpatrywano wielu spraw zawodników tej klasy. Jedynym porównaniem może być Bagiński, który rok temu został wyceniony na 30 tys. zł.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.