Wyścig repesażowy był pasjonujący. Polacy po pierwszej części dystansu zajmowali trzecie miejsce. Później nawet zaczęli atakować drugą pozycję Niemców, bo Kanadyjczycy pewnie prowadzili. Niestety, gdy do walki włączyła się jeszcze na finiszu Anglia, nasza osada jakby nie wytrzymała tempa. Szkoda niepowtarzalnej szansy awansu do olimpijskiego finału, ale już sam fakt startu w Atenach jest ogromnym sukcesem osady trenowanej przez kolejnego płocczanina Wojciecha Jankowskiego. - I tak należy na to patrzeć - uważa prezes Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego Stanisław Wierzbicki. - Oni teraz zdobywali doświadczenie. Maja dopiero po 23 lata. Już awans i wyjazd do Aten jest ich sukcesem. Ale prawdziwe tryumfy, jeśli tylko we wioślarstwie wytrwają, nasi zawodnicy będą święcić na następnych igrzyskach w Pekinie. To dopiero będzie ich olimpiada.
I właśnie dlatego ósemka powinna jeszcze powalczyć w finale B nawet o 7. miejsce. - Bo dzięki temu mogą nabrać pewności i zapału do dalszej szalenie ciężkiej pracy - dodaje Wierzbicki. - Po tych igrzyskach muszą czuć się mocni. Przegrali z bardzo mocnymi osadami, na dodatek bardzo doświadczonymi. Gdyby chłopcy Wojtka Jankowskiego mieli takie opływanie jak rywale, wierzę, że mieliby teraz nawet medal. Ale jak mówię ich będzie Pekin.