Tomasz Chrzanowski w finale el. Grand Prix i Mistrzostw Polski

To może być przełomowy moment w żużlowej karierze Tomasz Chrzanowskiego. Lider Lotosu Gdańsk w sobotę wystartuje w finale eliminacji Grand Prix w Vojens w Danii, razem z klubowym kolegą Robertem Kościechą walczyć będzie o złoty medal Mistrzostw Polski

Łukasz Pałucha: Jak zaplanował Pan oba starty, udało się je pogodzić?

Tomasz Chrzanowski: W czwartek wieczorem wyjechałem do Danii, w piątek o godzinie 14 była odprawa motocykli, a potem trening. Przenocowałem w hotelu, który wybrał mi menedżer braci Jabłońskich, mieszkający w Danii. W sobotę po zawodach moi mechanicy jadą ze sprzętem do Częstochowy, a ja z prezesem Markiem Formelą do hotelu w Hamburgu, gdzie przenocuję i trochę odpocznę. W niedzielę o godzinie 8.20 mam samolot do Frankfurtu, a tam przesiadkę na samolot do Katowic. W Katowicach będzie już na mnie czekał bus, który zawiezie mnie do Częstochowy. Po mistrzostwach Polski nie będę miał odpoczynku, bo w poniedziałek wsiadam na prom i płynę do Szwecji na kolejny mecz ligowy.

Jak Pan to wytrzyma?

- Po to solidnie trenowałem zimą, żeby teraz móc fizycznie wytrzymać ten maraton. Choć muszę przyznać, że wycieńczyły mnie ostatnie upały. Nie będę jednak narzekać, wybrałem życie żużlowca i muszę umieć układać sobie nawet najbardziej napięty grafik.

Ciężko będzie awansować do Grand Prix i spełnić w ten sposób swoje największe marzenie?

- W tym roku tylko dwóch najlepszych żużlowców przedostanie się do Grand Prix, łatwo mogę więc sobie wyobrazić, jak zacięta walka czeka mnie na torze. Na szczęście, jeden nieudany bieg nie pozbawi nikogo szans, bo po 20 biegach ośmiu najlepszych zawodników pojedzie w półfinałach, a potem o wszystkim zadecyduje wielki finał. Na pewno jednym z głównych faworytów jest Peter Karlsson, który w świetnym stylu zapewnił Szwedom złote medale w drużynowych mistrzostwach świata. Ale groźnych rywali jest zdecydowanie więcej, jak choćby mój kolega z Lotosu Kenneth Bjerre. On będzie jeździł u siebie, a zajmując 6. miejsce w debiucie w Grand Prix Danii, pokazał, że na własnym torze jest w stanie wygrać ze wszystkimi.

Czy wie Pan, czego się spodziewać po torze w Vojens?

- W Vojens startowałem w 1999 roku w finale mistrzostw świata juniorów. Popełniłem kilka błędów, pamiętam, że miałem duże kłopoty z utrzymaniem się przy krawężniku, przez co kilka razy straciłem dobre miejsce. W sumie zabrakło mi pięciu punktów do zdobycia medalu. Teraz pojadę już jako bardziej doświadczony żużlowiec i postaram się te błędy wyeliminować.

Które zawody są ważniejsze, te w Vojens czy finał krajowego czempionatu?

- Obydwa traktuję tak samo poważnie. Pocieszam się, że jeśli nie pójdzie w Vojens, to na pewno będzie dużo lepiej w Częstochowie. Będę walczył wtedy z jeszcze większą determinacją - jest to stwierdzone naukowo z psychologicznego punktu widzenia. Wiem to od psychologa, z którym kiedyś współpracowałem, a potwierdzają to wyniki Grand Prix i rozgrywanych nazajutrz meczów ligowych. Najczęściej jest tak, że ci, co rządzili na torze w Grand Prix, w lidze wypadają gorzej niż się można było spodziewać.

Kto będzie trzymał za Pana kciuki?

- Tradycyjnie jedzie ze mną moja narzeczona, która zawsze dodaje mi otuchy. Będzie trener Grzegorz Dzikowski, prezes Formela, moi mechanicy, obstawę mam więc znakomitą. Mogę skupić się tylko na skuteczniej jeździe.

APLA:

Lista startowa zawodów w Vojens: 1. Ronni Pedersen (Dania), 2. David Norris (Wielka Brytania), 3. Stefan Andersson (Szwecja), 4. Hans Andersen (Dania), 5. Tomasz Chrzanowski (Polska), 6. Marcin Rempała (Polska), 7. Peter Karlsson (Szwecja), 8. Damian Baliński (Polska), 9. Craig Watson (Australia), 10. Kenneth Bjerre (Dania), 11. Bohumil Brhel (Czechy), 12. Wiesław Jaguś (Polska), 13. Roman Poważny (Rosja), 14. Sebastian Ułamek (Polska), 15. Niels Kristian Iversen (Dania), 16. Antonio Lindback (Szwecja), R1. Stuart Robson (Wielka Brytania), R2. Niklas Klingberg (Szwecja)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.