Rozmowy w sprawie uregulowania długów w stosunku do byłych piłkarzy Śląska - Dariusz Filipczaka, Sławomira Nazaruka, Jacka Maciorowskiego i Krzysztofa Pyskatego - przeciągają się. Wszystko wskazuje, że działacze Śląska nie zdążą przed niedzielnym meczem dojść do porozumienia z wymienionymi zawodnikami i tym samym nie zdążą zdjąć z klubu zakazu dokonywania transferów.
- Nie wierzę, aby udało się to załatwić w tym tygodniu - przyznaje trener Śląska Grzegorz Kowalski. - Zależy mi na czasie, bo nie wiem, jak ustawić zespół. Jeżeli dojdą nowi gracze, to muszę z kogoś zrezygnować, a nie mogę tego zrobić, jeżeli nie mam pewności, że na pewno dojdą. Do niedzieli raczej nie uda się załatwić tej sprawy.
Problem polega na tym, że wystarczy, aby jeden z czterech graczy się nie zgodził na porozumienie, a cała sytuacja nie zostanie rozwiązana. Wiadomo już, że zainteresowany powrotem do Śląska i jednocześnie uregulowaniem sprawy zadłużenia jest Filipczak. Problemem nie wydaje się również dług w stosunku do Nazaruka, bo w tym przypadku nie chodzi o wielkie pieniądze. Pozostają Maciorowski i Pyskaty, lecz rozmowy z nimi trwają już ponad dwa tygodnie i jak dotąd nie ma efektów.
W praktyce działacze Śląska mają czas na załatwienie zniesienia zakazów do końca sierpnia. Wówczas bowiem kończy się okres transferowy. Sztab trenerski jednak chciałby, aby wszystko udało się załatwić najpóźniej w przyszłym tygodniu, aby na drugą kolejkę byli już zatwierdzeni nowi gracze. Śląsk zagra wówczas na wyjeździe z Odrą
Opole, która uważana jest za najgroźniejszego konkurenta wrocławian do walki o drugą ligę.