Wypowiedzi po meczu GKS Katowice - Lech Poznań

dla Gazety

Wojciech Borecki

trener GKS Katowice

Może zabrzmi to paradoksalnie, ale nie mam większych pretensji do mojej drużyny. Żal mi niewykorzystanych sytuacji i straconej bramki po strzale z ponad 30 metrów. W pierwszej połowie nie było widać przewagi Lecha.

Niestety, w drugiej części spotkania musieliśmy gonić wynik, co utrudniło nam grę. Lech zachował się jak wytrawny bokser, który w odpowiednich momentach doskonale nas wypunktował. Mimo porażki jestem optymistą i sądzę, że czas będzie pracował na naszą korzyść.

Czesław Michniewicz

trener Lecha Poznań

Może nie było to porywające widowisko, ale cieszą trzy punkty i trzy bramki. Szkoda, że nie wpadła jeszcze jedna, bo wtedy lepiej wyglądałoby to w telegazecie. Dla mnie dobrze się stało, że skończyło się na trzech golach, bo w przeciwnym razie mógłby zapanować w zespole nadmierny hurraoptymizm.

Na trybunach ciężko było wysiedzieć, a co dopiero biegać w tym upale po boisku. Z tego powodu staraliśmy się długo utrzymywać przy piłce, by niepotrzebnie nie tracić sił. Wiedzieliśmy, że szansa w końcu przyjdzie. Udało się.

Dawid Plizga

napastnik GKS Katowice

Zabrakło nam dzisiaj chyba trochę szczęścia, które jest potrzebne w sporcie. Lech okazał się lepszy, bo potrafił wykorzystać sytuacje strzeleckie, nam ta sztuka się nie udała. Może gdybyśmy potrafili strzelić gola jako pierwsi, to mecz ułożyłby się inaczej, a tak trudno było odrobić straty.

Dariusz Klytta

bramkarz GKS Katowice

Po pierwszej połowie nic nie zapowiadało, że przegramy tak wysoko. Lech nie grał wcale tak dobrze, a my tak źle. Poznaniacy potrafili natomiast bez skrupułów wykorzystać większość swoich okazji do strzelenia goli. No a strzelanie goli to sztuka, która nam się nie powiodła.

Krzysztof Gajtkowski

napastnik Lecha Poznań

Cieszę się z dzisiejszej wygranej, chociaż z drugiej strony trochę mi przykro, że taka porażka spotkała mój były klub. Trudno, ale strzela się bramki dla tej drużyny, dla której się gra obecnie. Dawne sentymenty nie mogą tu grać żadnej poważniejszej roli.

Łukasz Madej

pomocnik Lecha Poznań

Pogoda dawała nam się we znaki, ale jestem zadowolony ze swego występu. Przy akcji na 2:0 ja na pewno nie byłem na spalonym, a "Gajtek", do którego podawałem piłkę, był wtedy nieco za mną, więc wtedy też nie mogło być spalonego. Co do mojej przyszłości w Lechu to powiem tyle, że mam z nim ważny kontrakt i jestem jego piłkarzem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.