Bizacki uciekł z ŁKS

- Ustaliłem warunki kontraktu z ŁKS. Jeśli prezes Odry Wodzisław rozwiąże ze mną kontrakt, będę grał przy al. Unii - zapewniał w środę ?Gazetę" Krzysztof Bizacki. Była godz. 10.15. Później nie odbierał już telefonu nawet od działaczy

Napastnik Odry we wtorek gościł w Łodzi. Spotkał się z działaczami, omówił warunki kontraktu i wrócił na Śląsk. Zadzwoniliśmy do niego około godz. 10. - Jadę do Wodzisławia - opowiadał. - Najpierw spotkam się z lekarzem, a później z prezesem Odry. Jeśli da mi wolną rękę, będę grał przy al. Unii i przyjadę na popołudniowy trening.

Później kontakt z Bizackim się urwał. Szukali go także działacze ŁKS, których nie poinformował o rezultatach rozmów z prezesem. Nie było go też na treningu. Według naszych informacji, rozmowy z szefem wodzisławskiego klubu poszły po myśli piłkarza. I wtedy - co potwierdza jego znajomy - zmieniły mu się plany. Okazało się, że propozycja z ŁKS nie była jedyną, jaka padła pod adresem Bizackiego. A piłkarzowi najbliżej nie na al. Unii tylko na Cichą, czyli stadion Ruchu Chorzów, w który spędził najlepsze lata swojej kariery.

Zupełnie inaczej zachował się Maciej Nuckowski. On też wrócił do swojego poprzedniego klubu, by ostatecznie się z nim rozliczyć, ale przyjechał do ŁKS i podpisał dwuletni kontrakt. Dzień wcześniej podpis na umowie złożył inny napastnik - 28-letni Ireneusz Gortowski

Gortowski latem był na testach w GKS Katowice, Grecji i Szwajcarii, a ostatnio miał propozycję gry z Górnika Polkowice. Wcześniej ŁKS pozyskał napastnika z Ghany Lee Quaye, co według Jarosława Papisa, działacza klubu, zaostrzyło rywalizację w ataku.

Według Daniela Goszczyńskiego, sponsora drużyny, być może dziś do drużyny dołączy kolejny nowy zawodnik - Michał Łabędzki z Pogoni Szczecin. Latem beniaminek ekstraklasy pozyskał aż czterech pomocników, dlatego Antoni Ptak zgodził się bezpłatnie wypożyczyć piłkarza na rok. - Teraz należy czekać tylko na zgodę Michała - tłumaczy Marek Łopiński, dyrektor Pogoni.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.