Mówi prezes Raduni Marek Zarach

Łukasz Pałucha: Jest Pan zaskoczony decyzją wydziału dyscypliny?

Marek Zarach: Od razu odwołam się od tej decyzji, bo nie utożsamiam się z głupotami, jakie wyczynia Giruć. Wszyscy w Raduni odcinamy się od niego! Uważam, że nie można podejmować takiej decyzji na podstawie działania jednego zawodnika, który nie łapał się w składzie, który był tylko wypożyczony i rozgrywał u nas ostatni mecz.

WD twierdzi jednak, że Giruć nie działał sam, że zamieszani są w to także inni zawodnicy?

- To niech przesłuchają wszystkich i ich ukarzą. Ale nie wierzę, aby inni zawodnicy także działali za moimi plecami. Cały czas dręczy mnie pytanie, w czyim imieniu działał Giruć, próbuję to rozgryźć. Wydaje mi się nawet, że już wiem. Póki nie mam dowodów, nie zamierzam nikogo oczerniać.Podejrzewa Pan, że to większa intryga i Girucia namówili do działania ludzie związani z innymi drużynami?

- Jak będę miał czarno na białym, to będę mógł się wypowiedzieć. Wydaje mi się dziwne, że piłkarz, który wie, że u nas nie zostanie, z nikim w klubie nie rozmawiając, proponuje kupienie meczu. Przecież nie powinno mu zależeć na awansie. Jest pomylony czy co? Skąd wziął pieniądze, z własnej kieszeni? Ode mnie na pewno nie, bo gram uczciwie.

Co będzie dalej z Radunią?

- Nawet jeśli wydział dyscypliny zmieni decyzję, to stanie się to już po rozpoczęciu sezonu [IV liga startuje 7 sierpnia - red.] i nie zagramy w IV lidze. Giruć został zdyskwalifikowany na osiem miesięcy, a klub ma stracony cały rok. Jeśli WD nie zmieni decyzji, natychmiast podam się do dymisji. Zwołujemy w trybie natychmiastowym walne zgromadzenie, bo musimy ustalić plan działania.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.