Spotkanie ITI z przedstawicielami kibiców Legii

Mentalność kibiców Legii jest taka, że wszystko im się należy. A co robią dla klubu? Często szkody, za które musimy płacić - mówił prezes Legii Piotr Zygo. - Nie chcemy pustych trybun, ale to jest przedsiębiorstwo, które musi wyjść na swoje - stwierdził wiceprezes ITI Mariusz Walter. - Wszystko trzeba robić stopniowo. Także podwyżki - przekonywali przedstawiciele kibiców. Tak było w czwartek podczas trwającego ponad dwie godziny spotkania na Torwarze

W ubiegłym tygodniu klub ogłosił drastyczne podwyżki karnetów i biletów na mecze rozpoczynającego się 30 lipca sezonu. Podczas sparingowego spotkania Legii w Siedlcach obrażano nowych właścicieli klubu. Demonstrowano także przed siedzibą ITI przy ulicy Wiertniczej. - Co wy, chcecie mnie wywieźć na swoich taczkach z mojego własnego domu? To my dajemy pieniądze i mamy prawo prowadzić taką politykę jaką uznajemy za słuszną - mówił Mariusz Walter.

Wczoraj w sali na drugim piętrze Torwaru, z widokiem na stadion przy Łazienkowskiej odbyło się spotkanie przez prawie godzinę - od 18 - transmitowane przez należącą do koncernu stację TVN 24. Przez następną godzinę dyskutowano już bez udziału kamer. Ze strony "władzy" byli wspomniani Walter i Zygo oraz rzecznik klubu Jacek Bednarz, kontroler finansowy Przemysław Sieczka, członek rady nadzorczej Maciej Żak i Grzegorz Kalinowski z TVN. "Opozycję", czyli Stowarzyszenie Sympatyków Legii reprezentowali Marek Nowakowski, Grzegorz Karpiński, Wiktor Cegła, Michał Paciński, Tomasz Stanek i Jakub Józefowicz. Dyskusję z ramienia TVN moderował Grzegorz Miecugow.

- Chcielibyśmy być partnerem dla klubu. Początek współpracy uważamy jednak za niezadowalający - mówił m.in. Grzegorz Karpiński ze Stowarzyszenia.

Argumenty ITI

W jakiej sytuacji ITI przejmował Legię trzy miesiące temu? Dług wynosił ok. 20 mln zł, nie było licencji na sezon 2004/2005, istniała spora groźba, że jej się nie uda otrzymać. Stadion nie spełniał wymogów PZPN i UEFA (tych drugich nadal nie spełnia, choć idzie ku lepszemu - jupitery mają już komplet nowych, mocniej świecących żarówek). Klub nie miał uregulowanej sprawy dzierżawy stadionu, istniały spore zaległości w wypłatach pensji i premii dla zawodników, a kadra pierwszego zespołu liczyła tylko 16 osób. Dziura budżetowa wynosiła ok. 1 mln zł miesięcznie, Klub Piłkarski Legia nie miał prawa do własnego logo (tego ostatniego słowa kibice bardzo nie lubią i proszą, by raczej mówić o herbie).

Co ITI zadeklarowało? Oddłużenie Legii, a w pierwszej kolejności spłatę zaległych wynagrodzeń zawodników. Wzmocnienia i rozpoczęcie budowy drużyny na europejskim poziomie, także szkolenie młodych roczników. Poza tym kupienie klubu pod warunkiem pomocy miasta w renowacji stadionu, a następnie uczestnictwo Legii w budowie i przyszłej eksploatacji Stadionu Narodowego. Koncern zapowiedział także zapewnienie przyszłości wybitnym zawodnikom Legii kończącym karierę, utworzenie muzeum klubu w nowych pomieszczeniach Stadionu Narodowego i na koniec wprowadzenie klubu na giełdę.

Co ITI zrobiło do dzisiaj? Spłaciło większość i nadal spłaca długi Legii. Klub dostał licencję, rozpoczęto modernizację stadionu, który też został na trzy lata wydzierżawiony od miasta. Przeprowadzono transfery piłkarzy za ponad 3 mln zł. Kadra pierwszego zespołu liczy aż 28 piłkarzy. To wszystko miało ITI kosztować 25 mln zł. - Nie wyciągnęliśmy z Legii ani złotówki. I będziemy dofinansowywać klub przez kolejne lata. Ale nie możemy dawać więcej niż mamy. Jak panowie kupicie Legię, to wtedy możecie mówić jaką prowadzić politykę - pouczał prezes Walter kibiców. - Pytanie główne brzmi: Co wy jako kibice możecie i chcecie zrobić dla klubu? - dodawał.

- Karnety na "Żyletę" mają kosztować 175 zł. Średnia cena najtańszego biletu 17,5 zł. Tyle ile u naszego głównego konkurenta, czyli Wisły Kraków. Ceny wejściówek są ok. trzy razy niższe niż w klubach grających w Lidze Mistrzów. A przecież wszyscy chcemy, aby Legia dostała się do tych elitarnych rozgrywek. Nikt nigdy nie powiedział, że piłka nożna ma być tanią dyscypliną życia. A zakładając, że przy zakładanych przez nas cenach sprzedamy 12 tys. miejsc na każde spotkanie, to i tak taka suma nie pokryje nawet połowy wynagrodzeń ludzi zatrudnionych w Legii. To pewne - taniej nie będzie - wspierał pryncypała Piotr Zygo, prezes stołecznego klubu.

Kto przyjdzie na stadion?

- Zakładamy, że ITI zanim kupił klub musiał dokładnie rozeznać się w sytuacji. Budżet klubu powstał na przełomie maja i czerwca i wtedy nikt nie mówił o podwyżce, zwłaszcza aż tak drastycznej. Rozumiemy, że plan biznesowy jest racjonalny i rozłożony na lata. A podwyżka to terapia szokowa. Wszystko powinno się odbywać stopniowo - argumentował Marek Nowakowski ze Stowarzyszenia Kibiców Legii.

- Ceny były do tej pory źle skalkulowane. Jeżeli karnet na "Żyletę" w rundzie jesiennej kosztował 90 zł, to kibic kilka meczów de facto oglądał za darmo. Na świecie, w tym by nie szukać daleko na stadionie Lecha w Poznaniu gratis można obejrzeć jedno spotkanie. U nas można było obejrzeć cztery. W mojej ulubionej Barcelonie jest 110 tys. tzw. socios. Ci w wieku do lat pięciu płacą na klub po 33 euro miesięcznie. Dorośli 132 euro - mówił Zygo. Stowarzyszenie Sympatyków Legii (powstałe jednak dopiero dwa lata temu) liczy na razie tylko 400 osób. I płacą składki po 10 zł na miesiąc.

- W ankiecie opublikowanej w internecie tylko 20 proc. kibiców zgodziła się na proponowane ceny. Reszta zadeklarowała, że nie przyjdzie na stadion. Jeżeli przyjdzie znacznie mniej ludzi, to nawet te znacznie wyższe ceny nie spowodują, że zyski klubu będą wyższe - powiedział Wiktor Cegła ze Stowarzyszenia. - Według naszych danych po sześciu dniach sprzedaliśmy 352 karnety - tzn. 252 zostały sprzedane, a dalszych 100 zamówiono. To już 21 proc. tego co udało się sprzedać w całym poprzednim sezonie. A przecież dopiero rozpoczęliśmy sprzedaż i mamy jeszcze rundę wiosenną - taką odpowiedź miał prezes Zygo.

Pomysły prezesa

Jednym z argumentów kibiców jest, że przy wielkich podwyżkach części nie będzie stać, by przychodzić na stadion. Jako rozwiązanie kryzysu prezes Zygo zaproponował, że Stowarzyszenie Kibiców rocznie będzie dostawać jakieś 120 tys. zł (i tak dostaje po 1 zł od każdego sprzedanego biletu). Połowę w gotówce, a połowę w biletach. Pod warunkiem jednak, że te bilety nie będą trafiać do aktualnych władz Stowarzyszenia (na spotkaniu na Torwarze byli inni ludzie). Zaproponował też wprowadzenie biletów ulgowych dla studentów, którzy mieliby zajmować miejsca przed trybuną krytą. Zakładając, że studenci to ludzie kulturalni w ten sposób udałoby się zabezpieczyć przed groźbą takich incydentów jakie miały miejsce podczas meczu z Lechem, kiedy chuligani błyskawicznie przedostawali się na trybunę honorową.

Przedstawiciele Stowarzyszenia Sympatyków mają swoje pomysły. O szczegółach chcą dodatkowo podyskutować z prezesem. Takie spotkanie ma się odbyć, ale dopiero w czwartek. Wcześniej się nie da. Zygo wybiera się na zgrupowanie piłkarzy Legii do Niemiec.

Terapia szokowa

- Dla mnie terapia szokowa to wizyty na stadionach w Białymstoku, Siedlcach czy na finale Pucharu Polski z Lechem w Warszawie. Chcemy rozmawiać na poziomie, który obowiązuje dzisiaj w tej sali. Nie zamierzamy dyskutować z tymi, którzy w co drugie słowo wtrącają bluźnierstwa. Przez 45 lat bycia w mediach nikt nie użył wobec mnie tylu słów obelżywych czy też kłamliwych, co stało się odkąd jesteśmy w Legii - mówił Mariusz Walter.

- Przez ostatnie dwa lata zrobiliśmy wiele dobrego. Zamieszki zdarzają się incydentalnie, choć oczywiście mecz z Lechem to nasza klęska - przyznawali kibice.

- Trudno mówić o incydentach. W trzy miesiące mieliśmy cztery gorszące przypadki - to zdanie prezesa Waltera.

Piotr Zygo: Doceniamy działalność Stowarzyszenia, ale z tego, że będziemy mieli ładną oprawę spotkań klub nie będzie miał wymiernych korzyści. Te korzyści przyniesie np. podwyżka biletów. Podejmiemy też zdecydowaną walkę z chuliganami. Pewna grupa kibiców ma w Legii zbyt wiele do powiedzenia. Z audytu wiemy, że przy poprzednim kierownictwie rocznie dostawali z tytułu ochrony 78 tys. zł rocznie. Pozbędziemy się ich ze stadionu.

Legia w liczbach

Sezon 2003/04 (wybrane zyski)

Działalność gastronomiczna 42 tys. zł

Wynagrodzenia piłkarzy i szkoleniowców 11,9 mln

W tym sezonie te wynagrodzenia mają wzrosnąć do 14,5 mln zł

Przychody i wydatki z tytułu transferów

Copyright © Agora SA