Kieleckie piłkarki ręczne nie zagrają w ekstraklasie

Ostatnia iskierka nadziei, by kieleckie piłkarki ręczne zagrały w nowym sezonie, prysła. Nie powiodły się rozmowy, które do wczoraj prowadzili działacze KSS Kielce. - Nie przystąpimy. To już koniec - mówi prezes klubu Marek Rolak

Tą ostatnią deską ratunku były negocjacje z prezesem Vive Kielce Bertusem Servaasem oraz firmą Effector. Z Holendrem Rolak rozmawiał jeszcze w środę późnym wieczorem, a z włoszczowską firmą wczoraj. W środę na temat przejęcia zespołu obradował też zarząd Vive. - Dostaliśmy listę dziewięciu zawodniczek, które klub może nam przekazać. To za mało, by grać w ekstraklasie - mówi Servaas. - Dlatego chcieliśmy jeszcze z drugiej drużyny kilka juniorek, którymi moglibyśmy uzupełnić skład - dodaje. Według niego tylko to pozwoliłoby grać w ekstraklasie. Kielecki klub miał już bowiem zagwarantowane na ten cel pieniądze. Nieoficjalnie wiemy, że działacze Vive znaleźli pół miliona złotych na rok gry.

Poszło o juniorki

- Prezes Servaas chciał, byśmy przekazali mu wszystkie zawodniczki, które mają ważne kontrakty, i te, którym umowy się skończyły. A do tego jeszcze kilka juniorek - potwierdza prezes Rolak. Na ten ostatni warunek się nie zgodził. Dodaje, że ze strony KSS zgoda na oddanie seniorek za darmo to i tak duże wyrzeczenie. Przypomniał, że w tym gronie są trzy reprezentantki kraju, a za Izabelę Dudę ówczesny Kolporter musiał zapłacić 78 tysięcy zł. - Chcieliśmy je oddać za darmo, by Kielce nadal miały drużynę i piłka ręczna nie zniknęła ze sportowej mapy miasta. Powiedziałem Bertowi, żeby w tej sytuacji wziął cały klub. Zabierając nam jeszcze tych kilka juniorek, pozbawiłby nas nawet tej bazy, która miała grać w drugiej lidze. Zostałby przerwany proces szkolenia, bo w drugiej lidze musielibyśmy zagrać młodziczkami, a to nie ma sensu. W dodatku na ekstraklasę nie ma też sensu wpuszczać tych juniorek, które chciał wziąć - tłumaczył prezes KSS.

Z kolei na przejęcie całego klubu nie zgadzał się zarząd Vive - chciał pomóc tylko pierwszej drużynie.

Bez Effectu

W tej sytuacji rozmowy z firmą Effector nie miały już większego znaczenia, choć też zakończyły się fiaskiem. - Nie chciałem właścicieli wprowadzać w błąd. Powiedziałem, jaką kadrą byśmy dysponowali. Bez sensu było naciągać firmę na koszta, skoro po roku nastąpiłby spadek. A na wzmocnienie zespołu jest już za późno. Po prostu na rynku transferowym nie ma kogo kupić - mówi Rolak.

Gościbia za KSS?

Lada dzień kielecki klub poinformuje Związek Piłki Ręcznej w Polsce, że wycofa drużynę z rozgrywek. Jego miejsce w ekstraklasie prawdopodobnie zajmie zdegradowana w minionych rozgrywkach Gościbia Sułkowice. Wszystko wskazuje też na to, że wzmocnią ją grające dotąd w Kielcach Izabela Duda, Natalia Artsiomenka i Bożena Sęktas. O pierwszą z nich stara się też beniaminek Pogoń Żory. W momencie gdy toczyły się boje o przetrwanie drużyny, kontrakt z Bystrzycą Lublin podpisała Krystyna Swatko, a w środę wieczorem stawiła się już w nowym klubie. Wcześniej odeszły już bramkarki Edyta Pawłowska i Marzena Sadura. Regina Hołowaty przeniosła się na Cypr. Kłopotów ze znalezieniem nowej pracy nie będzie miał dotychczasowy trener Dariusz Dworaczyk i jego żona Joanna, piłkarka ręczna, a zapewne też Anna Czaplińska.

KSS Kielce, tak jak postanowiono wcześniej, zagra w drugiej lidze (czyli w trzeciej). Drużyna opierać się będzie na wychowankach. Trenerem będzie Monika Ciszek, dotychczas pracująca z juniorkami w kieleckim klubie. - Rozmawiałem już z Moniką Grubą [zawodniczka z pierwszej drużyny - red.] i ona chyba nas wspomoże swoim doświadczeniem - zapowiedział Rolak.

Będzie fuzja?

W Kielcach jest jeszcze jeden klub, w którym grają piłkarki ręczne. To występujące w pierwszej lidze (de facto w drugiej) Łysogóry, które też mają duże problemy finansowe. Z pomocy klubowi wycofał się największy do tej pory sponsor - firma DS Smith i gra Łysogór w nowym sezonie stoi pod znakiem zapytania. Czy w Kielcach będziemy więc mieć dwa biedne i słabe kluby? Czy lepiej połączyć siły i stworzyć jeden średni?

- Moim zdaniem w nowej sytuacji powinien być jeden klub. Oczywiście w dwóch może trenować więcej młodzieży i to jest trudny do podważenia pozytyw. Ale to nie ma przełożenia na seniorską piłkę. Na "dorosłym" poziomie to już bardzo trudne, zwłaszcza, gdy nie ma się jednego strategicznego sponsora, jakim w naszym przypadku była firma Kolporter - uważa Rolak. - Połączenie jest możliwe - dodaje.

Copyright © Agora SA