Unia Leszno - WTS Wrocław 44:46

Dla Unii Leszno spotkanie z WTS Wrocław miało być meczem prawdy. Prawda jest taka, że nawet na własnym torze, w najsilniejszym składzie Unia nie potrafiła pokonać osłabionego brakiem dwóch czołowych zawodników wicelidera.

Dla obu zespołów było to bardzo istotne spotkanie. Dla WTS - by nie stracić kontaktu z liderem, Unią Tarnów. Dla "Byków" - by zachować szanse na awans do czołowej czwórki w rundzie finałowej. Szanse Unii były teoretycznie większe, bo we wrocławskim zespole brakowało Amerykanina Grega Hancocka oraz Sławomira Drabika.

Już pierwszy wyścig zwiastował duże emocje. Pojedynek młodzieżowców po ładnej walce z Robertem Miśkowiakiem wygrał Krzysztof Kasprzak. Kolejna gonitwa rozpoczynała się aż trzy razy. Najpierw, w swoim debiucie w polskiej lidze w taśmę wjechał Duńczyk Niels Kristian Iversen, po chwili, podczas walki na pierwszym wirażu, lekko potrącony przez Damiana Balińskiego, Krzysztof Słaboń przewrócił się i wpadł na bandę. Sędzia dopuścił jednak do kolejnego startu całą trójkę, a Rafał Dobrucki z Balińskim łatwo uporali się z wrocławianinem.

Mecz długo nie mógł nabrać normalnego tempa - albo ze względu na częstą kosmetykę toru, albo z powodu upadków zawodników. Kibice wsłuchiwali się w tym czasie w wieści napływające z Torunia. Nie były one dla leszczynian pomyślne, bo Włókniarz Częstochowa wysoko prowadził z Apatorem. A przed tą kolejką Unia traciła do zajmujących dotąd czwarte miejsce częstochowian 1 pkt.

Po 7. wyścigu goście prowadzili już 24:18. Zmiany taktyczne dokonane przez trenera Unii Jana Krzystyniaka przyniosły jednak efekt - po dziesięciu wyścigach był remis.

Losy meczu mogły rozstrzygnąć się już w 13. biegu. Świetnie ruszył wówczas spod taśmy Jacek Rempała, ale tuż za nim usadowiła się para z Wrocławia. Na drugim okrążeniu Iversen minął Rempałę i gdyby tak zakończył się ten pojedynek, to goście mogliby już praktycznie świętować zwycięstwo. Na ostatnim wirażu starszy z braci Kasprzaków rozpaczliwym atakiem wyprzedził jednak Słabonia i wyścig zakończył się remisem. O wszystkim zadecydowała więc ostatnia gonitwa. Wygrał wprawdzie Adams, ale wrocławianie znów pokazali to, czym imponowali przez całe zawody - świetnie przygotowane, bardzo szybkie motocykle oraz doskonałą jazdę parą.

- Chcieliśmy mieć twardy tor i mieliśmy. Ale okazało się, że lepiej czuł się na nim WTS. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie - powiedział po meczu Rafał Dobrucki.

Ponieważ Włókniarz wygrał swój mecz w Toruniu z Apatorem 49:41, Unia definitywnie straciła już szanse na awans do strefy medalowej.

Unia - WTS, bieg po biegu

Unia Leszno - WTS Wrocław 44:46

Unia: Rafał Dobrucki 8 (3,0,3,1,1), Damian Baliński 7 (2,2,1,2,0,0), Leigh Adams 14 (3,2,3,3,3), Łukasz Jankowski 0 (d,-,-,0), Jacek Rempała 4 (1,0,1,2,-), Robert Kasprzak 0 (0,0,-,-,-), Krzysztof Kasprzak 11 (3,1,3,0,1,3).

WTS: Niels Kristian Iversen 11 (t,3,2,1,3,2), Krzysztof Słaboń 5 (1,2,2,0,0), Tomasz Gapiński 9 (1,3,0,3,2), Sławomir Drabik - zz, Jarosław Hampel 11 (2,3,1,2,2,1), Robert Miśkowiak 8 (2,2,3,0,w,1), Piotr Świderski 2 (1,1).

Najlepszy czas: 63,9 s - Krzysztof Kasprzak (Unia Leszno) w 1. biegu

Sędzia: Wojciech Grodzki (Opole)

Widzów 11 323

Copyright © Agora SA