Odwołany mecz ekstraligi żużla ZKŻ - Budlex/Polonia!

Po opadach deszczu zielonogórski tor - zwłaszcza na prostej po starcie i na pierwszym wirażu - nie nadawał się do jazdy. Drużyny spotkają się 16 lipca, w następny piątek

Mimo, że spotkanie zostało przełożone po raz drugi (w pierwotnym terminie 27 czerwca Jacek Krzyżaniak i Andrzej Huszcza jechali w słoweńskiej Lendawie w półfinale IME - przyp. red.), sprawy przybrały dobry obrót dla bydgoszczan. To gospodarzom, którzy przegrali osiem ostatnich spotkań i z jednym zwycięstwem na koncie zamykają tabelę, bardzo zależało na rozegraniu meczu. Budlex/Polonia natomiast przystępowała do wczorajszej rywalizacji osłabiona. Bez kontuzjowanego w środę w lidze angielskiej Andy Smitha (poparzył łydkę o krecące się tylne koło motoru - przyp. red.) i z niedoświadczonym Marcinem Jędrzejewskim w składzie, bydgoscy żużlowcy mogli stać się dostarczycielem punktów dla rywali. Tym bardziej, że poobijany był Grzegorz Czechowski. Nasz junior na czwartkowym treningu nie opanował motocykla, gdy pękł mu łańcuszek sprzęgłowy. Czechowski uderzył w bandę. Karetką został odwieziony do szpitala na rutynowe badania. - Jestem gotowy do jazdy, chociaż po upadku trochę pobolewała mnie głowa - zapewniał "Czacha".

Z jazdy jednak nic nie wyszło. Najpierw w stolicy Ziemi Lubuskiej padało w czwartkowy wieczór. Potem w piątkowe przedpołudnie. - Po południu w naszym regionie spodziewane są przelotne deszcze, ale Zielona Góra nie będzie w polu rażenia - poinformowała wrocławska stacja meteo. Jednak około 15.30 nad miastem lunęło. Tor zmienił się w błotnistą breję. - Zobacz Rafał, jest już dobra koleina dla ciebie - żartował Jacek Krzyżaniak, gdy razem z zielonogórzaninem Okoniewskim oglądali efekty ulewy. - Niepotrzebnie ruszaliśmy się z domu. Było pewne, że coś spadnie z nieba. Tor jest do niczego - mówili już przed 16 żużlowcy Budleksu/Polonii. Wtórowali im działacze: - Nie otwierajcie bram i nie sprzedawajcie biletów, bo sędzia i tak nie zgodzi się na jazdę w takich warunkach - przekonywali zielonogórzan. Jednak ten sam tor gospodarze oceniali zupełnie inaczej. - Nie ma żadnego problemu, woda już spływa. Za dwie godziny warunki będą dobre - mówili ludzie zmagający się z kałużami. Sędziego Macieja Spychały jeszcze wtedy nie było na stadionie. Jednak gdy przyjechał, nie miał wątpliwości. - Meczu nie będzie, bo ściganie się w takich warunkach jest po prostu niebezpieczne - orzekł.

Mecz będzie powtórzony w następny piątek o 18, co oznacza, że będzie już w nim mógł pojechać Smith. ZKŻ stracił wczoraj blisko 50 tys. zł, które musiał wydać na sprowadzenie mistrza świata Nicki Pedersena i organizacyjne przygotowania do meczu.

Dziś bydgoszczanie trenują na swoim torze ostatni raz przed jutrzejszą podróżą do Tarnowa, gdzie będą bronić się przed pogromem ze strony lidera ekstraligi.

Copyright © Agora SA