Międzynarodowy Festiwal Wushu w Warszawie

Mistrzowie kung-fu z Klasztoru Shaolin i 300 zawodników z całego świata - Międzynarodowy Festiwal Wushu zaczyna się dziś w Warszwie

Warszawska hala "Koło" na trzy dni, od 2 do 4 lipca, stanie się światowym centrum wushu (kung-fu), czyli chińskich sztuk walki. Przewinie się przez nią 450 zawodników, oprócz naszych reprezentantów trzystu zawodników z Chin, Malezji i Singapuru, a także całej Europy, od Białorusi po Hiszpanię. Konkurować będą gołymi pięściami lub bronią (miecze, szable, kije itd.), wykonując tzw. formy, czyli układy ciosów. Nie zabraknie pojedynków, ustawianych i prawdziwych, czyli sanshou, toczonych na pozbawionym lin ringu. Ważący 950 kg wełniany dywan do sanshou sprowadzono specjalnie z Chin.

Mistrzostwa Chin Woo, zajmującej się propagowaniem wushu i chińskiej kultury organizacji, odbędą się w piątek, a w sobotę - mistrzostwa południowochińskiego stylu hung gar. W niedzielę w hali "Koło" rozegrają się X Międzynarodowe Mistrzostwa Polski Wushu. - Na złote medale nie liczymy, bo przyjedzie aż 50 Chińczyków. Ale na srebrne i brązowe mamy duże szanse - obiecuje Henryk Kozakiewicz, rzecznik festiwalu. Polacy regularnie jeżdżą na turnieje do legendarnego klasztoru Shaolin. Na ostatnich mistrzostwach Europy zdobyli jeden złoty, a także cztery brązowe i cztery srebrne medale.

Atrakcją tegorocznego festiwalu będą występy 25-osobowej grupy pokazowej z Pekinu. To śmietanka chińskich zawodników, w której karierę zaczynał m.in. aktor Jet Li ("Hero"). Pokaz dadzą codziennie wieczorem, a bezpłatnie będzie ich można zobaczyć o 12.30 w niedzielę w parku w Powsinie.

Wushu jest jednym najstarszych systemów walki, jego historia liczy przynajmniej dwa tysiące lat. Składa się nań kilkaset stylów, jak np. styl modliszki czy "pijana pięść". Popularność na świecie zdobył w latach 70. dzięki filmom z Hongkongu, wtedy też przyjęła się nieprecyzyjna nazwa "kung-fu" (która oznacza m.in. "umiejętność"). Jednak w komunistycznych Chinach nadal traktowano wushu podejrzliwie. Przełom nastąpił w latach 80., kiedy zaczęto na jego bazie tworzyć dyscyplinę sportową. Ukoronowaniem ma być debiut tej sztuki walki na olimpiadzie w Pekinie w 2008 r. O tę szansę wushu konkuruje z golfem i rugby. Decyzję Międzynarodowy Komitet Olimpijski podejmie w przyszłym roku. Jeżeli tak się stanie, Polski Związek Wushu chce wystawić narodową reprezentację.

W samych Chinach wushu zyskuje coraz bardziej komercyjny charakter. Na podobieństwo boksu organizuje się widowiskowe walki sanshou, a kilka dni temu świat obiegła wiadomość, że mnisi z Shaolin już w 80 krajach złożyli wniosek o ochronę nazwy klasztoru jako znaku towarowego.

Grand Wushu Festival, Hala "Koło", ul. Obozowa 60, Warszawa. Więcej informacji www.wushu-chinwoo.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.