Piotr Klimczak, nie tak dawno jeszcze piłkarz startuje w SPAR Pucharze Europy

- Jest nieobliczalny - mówi o nim trener. Jeszcze trzy lata temu był piłkarzem, a teraz przebiega w 45,90 sekundy 400 m. Piotr Klimczak wzrastający do miana nowej gwiazdy polskiej królowej sportu i inni reprezentanci Polski zjeżdżają dzisiaj do Bydgoszczy

Od nocy są już na miejscu Rosjanie. Kobiety, zwyciężczynie Superligi 2003 z Florencji i ich koledzy z męskiej reprezentacji. Dziś dołączać będą kolejne ekipy. - Polacy będą zjeżdżali się do nas przez cały dzień. Zamieszkają w hotelu na stadionie Zawiszy - mówi dyrektor generalny PE Krzysztof Wolsztyński. Wśród biało-czerwonych będzie i Klimczak, który przyjedzie pociągiem z Krakowa. Zanim został lekkoatletą grał w piłkę w V-ligowym LKS Zawada Nowy Sącz. Pewnego razu założył się z kolegami z krakowskiej AWF, że przebiegnie 400 m w czasie poniżej 53 sekund. Osiągnął - ku zdziwieniu znajomych - równo 50. Jeszcze większe było zdziwienie nawet największych autorytetów na i po niedzielnym 50. Memoriale im. Janusza Kusocińskiego w Warszawie. Klimczak zwyciężając w biegu na 400 m osiągnął czas 45,90 s zostawiając w tyle m. in. Roberta Maćkowiaka (drugi czas Piotra Rysiukiewicza i Marcina Marciniszyna to 46,38). Poprzedni jego rekord życiowy to 46,76, a do kwalifikacji olimpijskiej zabrakło w niedzielę 0,24 sekundy.

Mówi Piotr Klimczak

Lach z Sądeckiego

Maciej Łopatto: Czy po zaskoczeniu niedzielnym rezultatem czuje Pan, że może pobiec jeszcze lepiej niż w czasie 45,90?

Piotr Klimczak: Na pewno bieg z mocniejszymi rywalami mnie zmobilizuje. Mogę "urwać" parę setnych. Jest to z pewnością uzależnione od pogody. Powinna być sucha bieżnia. Bez wiatru i ciepło. Optymalnie około 20 stopni.

Czy odpowiada Panu bieżnia na stadionie Zawiszy?

- Biegałem tutaj raz. Dwa tygodnie temu na Festiwalu Lekkoatletycznym (w drugiej sztafecie Polski na 4x400 z czasem 3.05,00 - przyp. red). Zawisza to duży, ładny stadion. Mam z Bydgoszczy dobre wrażenia. Wydaje mi się jednak, że bieżnia jest troszkę wolniejsza niż w Warszawie. Czuć lekką różnicę wynikającą ze struktury tartanu. Ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Powiedziało się a, trzeba powiedzieć b. Nie poprzestanę na wyniku 45,90.

Skoro był Pan na bydgoskim stadionie tylko raz, to znaczy, że nie grał Pan u nas w piłkę?

- Najdalszy wyjazd miałem na mecz z Hutnika Kraków a pochodzę z Nowego Sącza.

Jest więc Pan góralem?

- Nie. Lachem sądeckim.

Ale decyzji o zmianie dyscypliny Pan nie żałuje?

- Oczywiście, że nie. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Na pewno w ostatnich dniach daje się we znaki wybuch popularności.

- To prawda. Od poniedziałku telefony do mnie się urywają. Cały czas ktoś prosi o wywiady, jestem rozchwytywany. W każdej gazecie czytam artykuły. Przez ostatnie trzy dni moi bliscy w kółko ciągle słyszą to samo. Troszkę to jest irytujące. Jak w poniedziałek wróciłem do domu i poszedłem spać, to przebudzeniu na telefonie miałem 12 nieodebranych połączeń. Wszystkie od dziennikarzy.

Jak rozplanował Pan czas do sobotniego startu?

- Do Bydgoszczy dotrę w piątek wieczorem. Więc może zrobię tylko jakiś rozruch. Piątek będzie chyba dniem wolnym, by kumulować siły na sobotę.

Rozmawiał Maciej Łopatto

Dla Gazety

Andrzej Śrutowski

trener Piotra Klimczaka

Powiem szczerze, że tego wyniku na memoriale się spodziewałem. On jest nieobliczalny. Zaskoczyło mnie tylko to, że tym wynikiem wygrał. Ja sam nie wiem co on jeszcze jest w stanie w tym roku osiągnąć. W sztafecie zrobi wszystko, by chłopacy osiągnęli minimum i pojechali na olimpiadę do Aten. Piotr za dużo startuje ostatnio na 400 m. Planowałem, że do mistrzostw Polski (3-4 lipca w Bydgoszczy) wystartuje trzy, cztery razy. Wyszło tego więcej.

Jeżeli ktoś jest w formie, solidnie pracuje, to nie ma znaczenia czy wystartuje w Bydgoszczy, czy w Warszawie, czy z pierwszego czy z ósmego toru. Piotr ma biegać swoje. On dopiero zaczyna poznawać ludzi. Nie ma dla niego znaczenia z kim staje na linii startu.

Wyniki Piotra to zaskoczenie, ale trzy lata temu, po przekonaniu go do treningów, mówiłem mu, że może wiele osiągnąć. Dziś już może być z siebie dumny.

not. mac

400 m wg Klimczaka

2002 - 47,12 s

2003 - 46,76

2004 - 45,90

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.