Ruch Chorzów w barażach o II ligę

W Chorzowie wciąż niepewność. Po porażce z Jagiellonią ?niebieskich? czekają teraz barażowe mecze z trzecioligowcem. W ostatniej kolejce uratował się Piast Gliwice, kompromitacją zakończył się za to występ Szczakowianki

Jagiellonia - Ruch Chorzów 1:0

Piłkarzy Ruchu urządzał remis, więc grali przede wszystkim bardzo uważnie w defensywie. Jagiellonia początkowo zupełnie nie potrafiła poradzić sobie z naszym zespołem. Swoje akcje gospodarze rozgrywali w ślamazarnym tempie i bardzo asekuracyjnie. W okolicach pola karnego Ruchu zwykle nie było więcej niż trzech zawodników białostockich. Samych rzutów rożnych gospodarze egzekwowali w pierwszej części meczu aż dziewięć, ale nie potrafili poważniej zagrozić bramce Ryszarda Kołodziejczyka. Raz, w 19. min, wyręczył go Marek Szyndrowski, który uprzedził walczącego o piłkę przed linią bramkową Marcina Kośmickiego. W 34. min skiksował Edward Cecot i przepuścił piłkę kierowaną w pole karne. Wojciech Kobeszko znalazł się sam przed Kołodziejczykiem. Wypuścił jednak piłkę przed siebie zbyt mocno i bramkarz chorzowian był przy niej pierwszy.

Po przerwie gospodarze rzucili się do ataków. Szybko objęli też prowadzenie, po kontrowersyjnej sytuacji, która bardzo wzburzyła piłkarzy z Chorzowa. Na boisko upadł Artur Błażejewski z Ruchu, ale Jacek Chańko nie przerwał akcji i strzelił silnie z dystansu na bramkę chorzowian. Kołodziejczyk zdołał odbić piłkę przed siebie. Dobijał ją Tomasz Reginis, ale bramkarz Ruchu znowu obronił. Reginis nie dawał za wygraną, zdołał dośrodkować piłkę do Kobeszki, a ten głową skierował ją do pustej bramki.

Obraz gry natychmiast się zmienił. Teraz musieli atakować chorzowianie, którzy zepchnęli gospodarzy do obrony. W 63. min Piotr Mosór zapędził się z piłką pod pole karne Jagiellonii i odegrał ją do Piotra Ćwielonga. Ten znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej, ale atakowany przez obrońcę strzelił tylko w boczną siatkę. Kilka minut później ten sam zawodnik strzelał już dużo bardziej niecelnie po akcji Tomasza Fornalika i Macieja Mizi.

Z każdą minutą obrona Jagiellonii była coraz bardziej rozpaczliwa. Już trzy minuty po doliczonym czasie gry Błażejewski dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Rafała Wawrzyńczoka. Strzał piłkarza Ruchu rozpaczliwie bronił Andrzej Olszewski, ale ostatecznie piłkę z linii bramkowej wybił Marcin Strzeliński.

STRZELEC BRAMKI

Kobeszko (48.)

SKŁADY

Jagiellonia: Olszewski - Kulig, Kośmicki, Zalewski, Warakomski (46. Reginis) - Dzienis (85. Strzeliński), Chańko Ż, Speichler Ż, Sobolewski - Danielewicz Ż (76. Wołczyk), Kobeszko.

Ruch: Kołodziejczyk - Jarczyk (79. Wawrzyńczok), Mosór Ż, Cecot - Szyndrowski, Mizia (90. Foszmańczyk), Błażejewski Ż, Fornalik Ż, Bartos Ż - Ćwielong, Suker Ż (65. Lindner).

Widzów: 4 tys.

Paweł Orpik

Piast Gliwice - Polar 2:0

Mecz ostatniej kolejki był dla Piasta wyjątkowo ważny - tylko wygrana nad wrocławskim Polarem zapewniała drużynie trenera Józefa Dankowskiego utrzymanie w lidze bez konieczności rozgrywania spotkań barażowych. Dzień wcześniej, nie bacząc na święto, szkoleniowiec zarządził solidny trening. - Mimo święta Bożego Ciała zajęcia się odbyły, a pracowaliśmy głównie nad stałymi fragmentami gry - mówił trener Dankowski. Rywal do najtrudniejszych nie należał, bo Polar już wcześniej stracił szanse na utrzymanie i został zdegradowany (we Wrocławiu jest jeszcze nadzieja na odwrócenie losów przy zielonym stoliku, w razie gdyby Widzew nie otrzymał licencji).

Polar wiosną ledwie z trzech meczów przywoził punkty, wszystkie pozostałe przegrywał. Nic dziwnego, że w Gliwicach, mimo urzędowej niepewności, dawało się wyczuć spokój i opanowanie. Piastowi nic złego przytrafić się nie mogło. I rzeczywiście już w 5. minucie gospodarze objęli prowadzenie - po zagraniu z rzutu rożnego Michała Stolarza do piłki wyskoczył Wojciech Kędziora i strzałem głową pokonał bramkarza gości. Wydawało się, że mecz może skończyć się pogromem gości, ale nic takiego nie nastąpiło. Gliwiczanie atakowali, mieli przewagę, czasami nawet strzelali, ale... zwykle niecelnie, nieskutecznie, niedokładnie.

Polar poczynał sobie coraz śmielej i w 30. minucie kibice najedli się trochę strachu, gdy Tomasz Pawlak omal nie trafił piłką w okienko gliwickiej bramki. Jednak kwadrans potem było już po meczu, bo drugiego gola zdobyli gospodarze. Bramka padła w zadziwiających okolicznościach. Karol Buchla, bramkarz gości, tak niefortunnie wybijał piłkę, że trafił nią prosto pod nogi nadbiegającego Adama Piechockiego. Napastnik Piasta nie musiał zbyt wiele robić, futbolówka odbiła się od jego nóg i wpadła do siatki. - Zawaliłem tego gola, chciałem przyjąć i spokojnie podać kolegom, a zamiast tego taki kiks - martwił się bramkarz Polaru.

Z pierwszej połowy warto jeszcze odnotować powrót na boisko Rafała Andraszaka, którego kibice nie widzieli przez kilka tygodni z powodu kontuzji łokcia. Niewykluczone, że był to ostatni występ tego zawodnika w gliwickich barwach, bo otrzymał on kilka bardzo ciekawych ofert z innych klubów (m.in. z Górnika Zabrze) i zastanawia się nad zmianą pracodawcy. - Decyzji jeszcze nie podjąłem, nie wykluczam, że zostanę w Gliwicach - mówił Andraszak.

W drugiej połowie można się było wynudzić. Gra toczyła się głównie w środku boiska - miejscowych wynik zadowalał, a rywale wiedzieli, że i tak niewiele wskórają.

Po meczu szatnia gliwickiego Piasta przypominała wulkan - było bardzo głośno, a w środku żywiołowy taniec radości demonstrowali miejscowi piłkarze. Otwierane co jakiś czas drzwi powodowały, że cały budynek wypełniał się gromkimi śpiewami i wiwatami.

Strzelcy bramek

Kędziora (5.), Piechocki (42.).

Składy

Piast: Gorczyca - Kędziora, Bodzioch Ż, Zadylak - Kaszowski, Szmatiuk Ż, Gamla (90. Żyrkowski), Stolarz (78. Sierka), Gontarewicz - Uss, Piechocki (44. Andraszak).

Polar: Buchla - Stawowy, Chrzanowski, Boldt Ż - Bielski (58. Kuszyk), Hirsz Ż, Budka Ż, Augustyniak, Ogórek - Pawlak (89. Piątkowski), Anioł (77. Bobik).

Widzów: ok. 1,5 tys.

Cracovia - Szczakowianka 8:1

Szczakowianka przed meczem w Krakowie miała już tylko teoretyczne szanse na zajęcie trzeciego, dającego prawo gry w barażach, miejsca. Nikt jednak nie spodziewał się, że wczorajszy mecz zakończy się aż taką klęską drużyny z Jaworzna.

Na ławce rezerwowych Szczakowianki usiadło kilku podstawowych dotąd zawodników (Adam Kompała, Jacek Wiśniewski czy Rafał Górak), a drużynę za odsuniętego Albina Mikulskiego (ma w przyszłym sezonie zostać menedżerem w Cracovii) poprowadził Andrzej Sermak. - Odsunięcie Mikulskiego to nie była moja decyzja, ale pozostałych członków zarządu klubu. Myślę, że z nim na ławce uniknęlibyśmy takiej kompromitacji - stwierdził prezes Szczakowianki Tadeusz Fudała.

Sygnałem do ataku dla gospodarzy był rzut wolny Marcina Bojarskiego, po którym Artur Adamus omal nie strzelił głową samobójczej bramki. W 18. min Łukasz Skrzyński huknął z 30-metrowego wolnego i jako pierwszy wpisał się na listę strzelców. Bramkarz Szczakowianki Andrzej Bledzewski poślizgnął się i choć odbił piłkę, to ta i tak wylądowała w siatce. Nie minęło 120 sekund, a Skrzyński idealnie zacentrował na głowę Krzysztofa Przytuły i było 2:0.

Wszystkich przyćmił jednak Piotr Bania (najskuteczniejszy piłkarz II ligi - 18 goli), który strzałem z kilkunastu metrów pod poprzeczkę wykończył akcję Krzysztofa Radwańskiego.

Krakowianie nie spoczęli na laurach. Nie było dla nich straconych piłek. Jeszcze przed przerwą Skrzyński (znów rykoszet po wolnym) i Przytuła (soczysty wolej po rzucie rożnym) odebrali zupełnie ochotę do gry Szczakowiance.

W drugiej połowie Cracovia zaaplikowała jaworznianom jeszcze trzy gole, sama tracąc tylko jednego, w dodatku po samobójczym strzale. Niewiele brakło, by "Pasy" poprawiły strzelecki rekord sprzed lat. Najwyższe zwycięstwo Cracovia odniosła w drugiej lidze 3 października 1960 roku, gdy wygrała z Concordią Knurów 9:2 (wówczas krakowianie awansowali do ekstraklasy).

STRZELCY

Cracovia: Przytuła 3 (20., 45., 82.), Skrzyński 2 (18., 42.), Bania (29.), Drumlak (47.), Szczoczarz (90.).

Szczakowianka: Świstak (61.-sam.)

SKŁADY

Cracovia: Olszewski - Radwański, Węgrzyn, Skrzyński (46. Świstak), Baster - Bojarski Ż, Baran (46. Nowak), Giza, Przytuła - Drumlak, Bania (46. Szczoczarz).

Szczakowianka: Bledzewski - Hosić (71. Górak), Przerywacz, Wawrzyczek - Jaromin (63. Piegzik), Adamus, Czerwiec, Iwański, Kozubek - Chudy, Gierczak Ż (46. Kompała).

Widzów: 9 tys.

Waldemar Kordyl

Podbeskidzie - ŁKS 2:0

Na zakończenie sezonu, w meczu bez stawki, Podbeskidzie Bielsko-Biała pewnie pokonało ŁKS Łódź. Obie bramki dla gospodarzy zdobył Mieczysław Agafon. Po meczu trener Krzysztof Pawlak zapowiedział, że w przerwie letniej chce zbudować w Bielsku-Białej zespół, który w nowym sezonie powalczy o coś więcej niż tylko środek tabeli.

Agafon (81. - karny, 86.)

Składy

Podbeskidzie: Matuszek - Cienciała, Zięba, Bujok Ż - B. Woźniak (37. Rączka), Koman Ż, Szyło (35. Prusek), Agafon, Stalmach, Czak - P.Woźniak (78. Żukowski)

ŁKS: Skrzypiec - Kardas, Golański, Wachowicz - Przybyszewski, Szwajdych, Białek, Orliński (46. T. Rączka), Mysona, Strapak (83. Kułyk) - Bolimowski (63. Rejer)

Widzów: 3 tys.

Pozostałe wyniki: Arka Gdynia - RKS Fameg Radomsko 1:2 (1:1), GKS Bełchatów - Aluminium Konin 2:0 (2:0), Zagłębie Lubin - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0), pauzowały Stasiak Opoczno i Tłoki Gorzyce.

Stal rywalem Ruchu?

W barażch o II ligę zagrają (20 i 26 czerwca): Ruch Chorzów - Stal Rzeszów lub Heko Czermno, Arka Gdynia - Śląsk Wrocław , Stasiak Opoczno - Unia Janikowo , Tłoki Gorzyce - Radomiak Radom lub MG MZKS Kozienice.

W III grupie III ligi bezpośredni awans już wcześniej zapewniła sobie Korona Kolporter Kielce. Przed ostatnią kolejką zajmująca drugie miejsce Stal Rzeszów ma 3 pkt. przewagi nad Heko Czermno. W ostatniej kolejce Stal zagra dziś derbowy mecz z broniacą się przed spadkiem Resovią, natomiast Heko podejmuje rezerwy krakowskiej Wisły. Jeśliby Stal i Heko zrównały się punktami, o drugiej lokacie zadecyduje dodatkowe spotkanie, ponieważ bilans bezpośrednich spotkań tych drużyn jest remisowy.

pzaw

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.