Krakowska Wisła grała dla Sylwii

- Gdy zobaczyłem to biedne dziecko, dla którego prowadzono zbiórkę pieniędzy, to serce chciało mi pęknąć - nie krył wzruszenia prezes Wisły SSA Tadeusz Czerwiński. Wisła pokonała Kmitę 4:1, ale ważniejsze, że na Sylwię Stachurską zebrano sporo pieniędzy.

Trzyletnia Sylwia do niedawna nie słyszała. Przeszła jednak operację wszczepienia do ucha implantu, zaczyna słyszeć i mówić. Operacja jednak sporo kosztowała, został do spłacenia dług - 4 tys. euro. I wiślacy grali w Zabierzowie po to, by zarobić potrzebne pieniądze. Trzymana na rękach mamy blondyneczka zawstydziła się, gdy dostała całuski w policzek od trenera Henryka Kasperczaka i prezesa Czerwińskiego. Dziewczynka wręczyła obu panom pierwsze swoje prace malarskie.

Mecz - choć towarzyski - mógł się podobać, bo do 67. min był zacięty. Wisła wyszła na prowadzenie po rajdzie Kalu Uche i strzale wślizgiem zamykającego akcję Piotra Brożka. Wiślacy prezentowali wyższą kulturę rozgrywania piłki, ale zabierzowianie nadrabiali ambicją i stosując pressing utrudniali życie rywalom. Podopieczni Dariusza Wójtowicza prezentowali podobny styl co Wisła, tyle że w gorszym wydaniu.

- Mamy zapewnione zwycięstwo w czwartej lidze, więc ten mecz był dla nas świetnym testem przed barażami o trzecią ligę - nie krył Wójtowicz. Cieszyło go, że dopóki nie ściągnął z boiska stopera Marcina Gizy, było tylko 0:1.

Trener Kasperczak chwalił debiutującego w nieoficjalnym meczu Kelechiego Temple Omeonu ("Dałem mu okazję, strzelił ładną bramkę"). Zdecydowanie zdementował pogłoski o zatrudnieniu przez Wisłę do trenowania bramkarzy Adama Matyska. - Droga do tego jest bardzo daleka albo nawet wcale jej nie ma - mówił zdecydowanie.

Uważny obserwator mógł dostrzec próbkę nowych niekonwencjonalnych zwodów... Macieja Stolarczyka. W bramce Wisły Michał Wróbel nie napracował się. Radosław Majdan ma drobne problemy z bólem w krzyżach. Spotkanie obserwował, siedząc na trawie obok ławki rezerwowych.

Zabierzowianin Krzysztof Filipczak miał swoją wielką niedzielę. Rozegrał dwa dobre mecze. Przed południem pomógł reprezentacji dziennikarzy w towarzyskim starciu z włoskim US Montevidonese (największą atrakcją meczu był Mauro Cantoro na trybunach), a później strzelił Wiśle bramkę (głową w lewy róg). - Może to nie najładniejsza moja bramka, ale na pewno najważniejsza - promieniał "Filip". Do pełni szczęścia zabrakło mu tylko wymiany koszulką z Cantoro. Wiślacy nie mogą się pozbywać strojów, w których występują. Dlatego nie pomogło nawet wstawiennictwo u trenera Kasperczaka.

Drugi trener Jerzy Kowalik w przerwie licytował piłki i koszulki Wisły. Zebrał 3700 zł, dodatkowo 1000 zł dali na Sylwię piłkarze "Białej Gwiazdy". Kilka tysięcy uzyskano z biletów.

Kmita Zabierzów - Wisła 1:4 (0:1)

Bramki: Filipczak (78. głową z podania Krauza) - Kmita; Brożek (11. z podania Uche, 80.), Omeonu (67. z podania Brożka), Uche (70.).

Kmita: Różalski (83. Woźniak) - Krauz (83. Stachurski), Łuszczek, Giza (66. Durzyński), Strzeboński (71. Krzyściak) - Bębenek (83. Łącz), Bagnicki (82. Chukwuemeka), Filipczak (79. Funek), D. Gawęcki (83. Satora) - Bogusz (74. Wiatr), P. Gawęcki (72. Ślęzak).

Wisła: Wróbel - Baszczyński, Jop, Kowalczyk, Stolarczyk - Uche, Strąk (46. Ekwueme), Cantoro, Brożek - Frankowski (46. Kmiecik), Omeonu.

Sędziował Krzysztof Słupik. Widzów 900.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.