Początek końca?

Porażka w finale Ligi Mistrzów będzie kosztowała AS Monaco więcej niż tylko brak trofeum w klubowej gablocie

Niewiele zostanie z francuskiej drużyny w następnym sezonie. Regułą jest przecież, że silniejsze i, co ważniejsze, bogatsze kluby po sezonie rozpoczynają drenaż składów tych biedniejszych. Liga francuska nigdy nie mogła równać się zasobnością z Premiership, Serie A czy Primera Divison, a sytuację w Monaco dodatkowo pogarsza poważne zadłużenie klubu. Aby mógł dalej egzystować (czytaj: nie został karnie relegowany do niższej ligi), niezbędna jest sprzedaż najlepszych piłkarzy. Premie uzyskane z UEFA za start w LM to niewiele w porównaniu z tym, jakie potrzeby ma klub. Tym bardziej że trzecie miejsce w lidze francuskiej oznacza, że do następnych rozgrywek LM Monaco musi się przebijać przez eliminacje.

Odejście utalentowanego trenera Didiera Deschampsa jest przesądzone. Mówi się o Chelsea i Juventusie, choć podobno uzgodniony już jest transfer do Turynu. Najlepszy strzelec zakończonej Ligi Mistrzów Fernando Morientes wróci do Realu Madryt zapewne tylko po to, żeby zostać sprzedany za godziwe pieniądze drużynie Romana Abramowicza. Dado Prso już wybrał ofertę Glasgow Rangers, Jerome Rothenem interesuje się kilka klubów z Barceloną na czele, a Ludovic Giuly po siedmiu sezonach spędzonych na Lazurowym Wybrzeżu będzie chciał powalczyć o wyższe cele niż dotychczas.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.