Gdzie są gwiazdy z tamtych lat: siatkarz Włodzimierz Sadalski

Włodziemierz Sadalski doskonale wie, że lentopallo to po fińsku siatkówka. Były zawodnik Płomienia Milowice zwiżał się z Krainą Tysiąca Jezior na dobre i na złe

Seinäjoki to ponadtrzydziestotysięczne miasteczko na zachodzie Finlandii, którego symbolem jest gronostaj. Pełno tam tras do biegania i parków, latem organizuje się festiwale tanga, koncerty rockowe, a zimą odbywają się występy rozmaitych teatrów. To właśnie urocze miasteczko za swoją życiową siedzibę wybrał Sadalski, jeden z najlepszych przed laty polskich siatkarzy.

Rodowity poznaniak zaczynał karierę w miejscowym AZS, jednak przede wszystkim jest znany z występów w warszawskiej Skrze, a zwłaszcza Płomieniu Milowice. To właśnie z tą ostatnią drużyną Sadalski wywalczył największy z klubowych trofeów - Puchar Europy. W 1978 roku sosnowiczanie ograli w Bazylei zespoły Boronkay Stambuł, Starlift Haga oraz Aero Odolena Voda i bezapelacyjnie okazali się najlepsi na kontynencie.

Jeszcze większe sukcesy święciła w tamtym okresie nasza reprezentacyjna drużyna, której jednym z najsilniejszych punktów był właśnie Sadalski. Słynna drużyna Huberta Wagnera zdobyła złote medale zarówno na olimpiadzie w 1976 roku w Montrealu, jak i na mistrzostwach świata dwa lata wcześniej w Meksyku. Sadalski ma ponadto w kolekcji dwa srebrne medale mistrzostw Europy.

W 1979 roku po drugim mistrzostwie kraju kierownictwo Płomienia zgodziło się, by Sadalski wyjechał za granicę. - Miałem jechać do Włoch czy Francji, ale wybrałem Finlandię. Namówił mnie znajomy lekarz, który już tam mieszkał - opowiada Sadalski.

To okazało się dobrym wyborem. Kraina Tysiąca Jezior spodobała się naszemu siatkarzowi. Najpierw przez trzy lata pograł w pierwszoligowym zespole Tygrysów z miasta Kokkola, które założył przed blisko czterema wiekami król Gustaw II Adolf. - Czemu się tak dobrze zaaklimatyzowałem? Skorzystałem z rad wspomnianego lekarza - wziąłem się za naukę języka oraz sięgnąłem po książki o historii kraju - przypomina swoje początki w nowym kraju siatkarz, którego koledzy nazywali Sandał bądź Lala.

Język fiński do łatwych nie należy, ale przybysz z Polski opanował go w bardzo dobrym stopniu. - Chwalą mnie, że mam spory zasób słów. Faktycznie, jak zacznę gadać, to mogę tak mówić i przez godzinę - dodaje.

Po zakończeniu zawodniczej kariery Sadalski wziął się za trenerkę. W Finlandii wyrobił sobie markę jednego z najlepszych szkoleniowców, doprowadzając prowadzone przez siebie drużyny do ligowych medali oraz trofeów w krajowym Pucharze. W końcu został trenerem reprezentacji Finlandii i nie zawiódł kibiców. Suomi pod jego kierownictwem wywalczyli ósme miejsce na mistrzostwach Europy (1991) oraz wygrywali silnie obsadzone Puchary Wiosny.

Finowie polubili Sandała. Nazywają go Vodek lub nawet bardziej pobożnie - Pappa. On czuje się wśród nich znakomicie. - Sporo się naczytałem o ich zwyczajach, teraz łatwiej mi zrozumieć ich mentalność, łatwiej dogadać się z zawodnikami na treningach i w czasie meczów.

W Finlandii Sadalski był przez blisko ćwierć wieku. W końcu zdecydował się na roczny urlop i przyjechał do Polski. Był widywany na ligowych meczach, niekiedy komentował spotkania w telewizji. W ostatnich tygodniach nazwisko Sadalskiego dość często pojawiało się w kontekście trenerskich zmian w różnych polskich klubach. Miał m.in. oferty prowadzenia sosnowieckich "Kazików" i Mostostalu Kędzierzyn. Nie wybrał jednak żadnej z propozycji. - Miałem rok przerwy w pracy trenerskiej i wystarczy. W nadchodzącym sezonie zamierzam wrócić do fachu, być może będzie to praca w Polsce, ale prawdopodobne jest, że wrócę do Finlandii. Mam ofertę od jednego z tamtejszych pierwszoligowców - mówi.

Copyright © Agora SA