III LIGA PIŁKI NOŻNEJ. Polonia Bytom - Śląsk Wrocław 2:3

Śląsk przegrywał do przerwy w Bytomiu, ale w drugiej połowie zdobył trzy gole i ostatecznie zwyciężył. Niestety, wrocławski zespół ponownie nie zaprezentował się najlepiej w grze defensywnej

Już dawno na meczu w Bytomiu nie było tylu widzów. Atmosferę jeszcze przed spotkaniem popsuli kibice z Wrocławia, którzy wyłamali bramę stadionu i weszli na trybuny bez biletów. Później na szczęście na obiekcie zapanował spokój.

Zespół Grzegorza Kowalskiego zaprezentował się w pierwszej połowie słabo. To nie wrocławianie, którzy są wiceliderem, a Polonia dominowała. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, a ich gra była lepiej zorganizowana. Ale niewiele z tego wynikało i na boisku nic ciekawego się nie działo. Do 16. minuty. Wówczas Kondzielak przedarł się prawą stroną boiska, dobiegł do końcowej linii i zagrał mocno wzdłuż bramki Śląska. Do piłki pierwszy doszedł Wania i strzałem z kilku metrów nie dał szans Janukiewiczowi.

Po bramce nadal lepiej prezentowała się Polonia. Śląsk grał nieporadnie i schematycznie. Pierwszą groźną akcję wrocławianie stworzyli po pół godzinie gry. Po zagraniu Wielgusa Grabowski znalazł się sam na czwartym metrze przed bramką. Strzelił płasko i tylko w sobie wiadomy sposób Suchański zdołała zatrzymać piłkę. Była to najdogodniejsza sytuacja dla Śląska w pierwszej połowie na zdobycie gola. Jeszcze tuż przed przerwą groźne strzelał Ulatowski, ale ponownie fantastyczną paradą popisał się Suchański.

Druga połowa była znacznie ciekawsza. Ale tylko dlatego, że padły aż cztery bramki. Śląsk mimo dokonanych zmian grał słabo i nadal przeważali gospodarze. Nieoczekiwanie jednak bramkę zdobył zespół Grzegorza Kowalskiego. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Grabowskiego do piłki doszedł Ignasiak i było już 1:1.

Po stracie gola Polonia rzuciła się do szaleńczych ataków. Śląsk natomiast koncentrował się na obronie i próbował wyprowadzać kontrataki. Właśnie po jednej z takich akcji wrocławianie zdobyli drugiego gola. Po prostopadłym podaniu Sasina Ulatowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Suchańskim i płaskim strzałem posłał piłkę do siatki. Przy tej sytuacji zawodnicy Polonii reklamowali pozycję spaloną Ulatowskiego. Na stadionie zawrzało. - Był ewidentny spalony. Sędzia się pomylił. Szkoda, bo atakowaliśmy i zamiast strzelić gola, to go straciliśmy - stwierdził po spotkaniu Wania.

Polonia nadal atakowała, ale już nie z takim impetem. Śląsk starał się długo przetrzymywać piłkę i zwalniać grę. A gdy nadarzała się okazja - kontratakować. Kiedy wydawało się, że takim wynikiem zakończy się spotkanie, najpierw po centrze Samca do siatki trafił Małecki. W doliczonym już czasie gry rozmiary porażki zmniejszył Marek, który wykorzystał błąd wrocławskiej defensywy i wygrał pojedynek sam na sam z Janukiewiczem.

- W Bytomiu zawsze nam się ciężko grało. Przespaliśmy pierwszą połowę. Jednak z przebiegu całego spotkania uważam, że zasłużyliśmy na wygraną. Przy stanie 3:1 niepotrzebnie daliśmy sobie strzelić gola. I mam o to pretensje do mojego zespołu. Jeżeli chodzi o błędy sędziów, to były one w obie strony i nie wypaczyły wyniku spotkania - podsumował mecz trener Śląska Grzegorz Kowalski.

Odra Opole przegrała z Ruchem Radzionków i Śląskowi do definitywnego przypieczętowania prawa gry w barażach brakuje już tylko dwóch punktów.

Polonia Bytom - Śląsk Wrocław 2:3 (1:0)

Bramki: 1:0 - Wania (16), 1:1 - Ignasiak (57), 1:2 - Ulatowski (69), 1:3 - Małecki (87), 2:3 - Marek (89).

Polonia: Suchański - Byrski, Komar, Zajas Ż, Brehmer, Brosz, Kondzielak (63. Marek), Lasyk (76. Szemoński), Wania (74. Mużyłowski), Tukaj, Chlebowski (23. Smolec).

Śląsk: Janukiewicz - Sasin, Lis, Ignasiak, Rudolf - Ulatowski Ż, Flejterski Ż (46. Tęsiorowski), Szewczyk (46. Małecki), Grabowski Ż, Wielgus (83. Samiec) - Kosztowniak Ż (70. Kowalczyk). Widzów: 1 tys.

W pozostałych zaległych meczach rozegranych w środę: Ruch Radzionków - Odra Opole 3:1; Zagłębie Sosnowiec - Lech Zielona Góra 4:0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.