Idea - Prokom - mecz numer 5, Hala Ludowa godz. 19

Finał EBL. Ten finał się jeszcze nie skończył, tak jakby niektórzy chcieli - mówi Grzegorz Schetyna. A Muli Katzurin dodaje. - Za ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, aby teraz się poddać. Dziś o godz. 19 w Hali Ludowej piąty finałowy mecz Idei Śląska z Prokomem. Aby nie okazał się ostatni, wrocławianie muszą wygrać

- Rozumiemy sytuację, jest ona klarowna, ale nie ma za bardzo co o tym myśleć. Musimy się skoncentrować wyłącznie na tym, co przed nami. A gdy jesteśmy skoncentrowani, stać nas na pokonanie każdego w tej lidze - mówi trener Muli Katzurin. Jego zespół przegrywa w finale 1:3 i musi wygrać trzy kolejne mecze. Pierwszy dziś.

- Trenowałem wiele drużyn, wiele rzeczy widziałem. Wszystko jest możliwe - dodaje izraelski szkoleniowiec. - Ciężko pracowaliśmy przez cały sezon i nie możemy teraz tak po prostu się poddać. Nigdy tego nie robiliśmy, obojętnie, w jakiej sytuacji zespół się znajdował. Takie zasady od zawsze panują w tym klubie.

- Presja będzie rozłożona na oba kluby. Oni bardzo chcą już zakończyć rywalizację, a my jesteśmy pod ścianą - mówi z kolei Maciej Zieliński. - Pamiętajmy jednak, że gra się do czterech zwycięstw, a oni mają na razie tylko trzy.

- Wciąż wierzę, ale myślę tylko o najbliższym meczu - podkreśla Tanel Tein. - Wierzę, że go wygramy, i jak to się uda, będzie już inna sytuacja. I wówczas będę wierzył, że stać nas również na zwycięstwo w Sopocie.

Koszykarze Śląska od soboty mieli czas na odpowiednie przygotowanie do meczu i poprawienie błędów. W tym czasie trenowali jednak tylko dwa razy.

- To nie jest kwestia treningów, bo jeden mniej czy więcej nie zmieni zespołu - wyjaśnia Katzurin. - Teraz przejmujemy się bardziej fizyczną stroną przygotowań, ważne, aby zawodnicy byli na świeżości podczas meczu, a nie tracili energię na treningach. I tak mamy wystarczającą ilość czasu, aby im pokazać, co i jak powinniśmy zagrać. Do tego będą rozmowy. To wszystko są normalne przygotowania do meczów.

- Za dużo nowości wprowadzić i tak już się nie da, oba zespoły zresztą bardzo dobrze się znają - twierdzi Zieliński. - To tylko kwestia poprawienia błędów, a bardziej takiego grania, aby było ich jak najmniej.

- Na razie rywale wyglądają na lepszą drużynę, znaleźli sposób, aby nas zatrzymać. A my nie trafiamy - podkreśla Tein. - Większy problem to jednak brak szybkiego ataku. Musisz zagrać parę razy szybko, zdobyć łatwe punkty, złapać pewność siebie w ataku. A nam ciągle tego brakuje. Oni ciągle za dużo zbierają na naszej tablicy. W ostatnim meczu już było lepiej i na deskach, i w obronie, ale ciągle nie mogliśmy z tego wyprowadzić kontry. Oni albo szybko wracali, albo nas zatrzymywali jeszcze na naszej połowie chociażby faulami. Przyjęli dobrą strategię.

W ostatnim spotkaniu Śląsk wreszcie walczył na tablicach, ale znowu zawiódł w ataku. Niezła obrona i fakt, że spotkanie rozegrane zostanie w Hali Ludowej, dają nadzieję na przełamanie złej passy w finałach.

- To nie jest tak, że im bardziej zależy. Po prostu czasami nie wszystko wychodzi tak, jak by się chciało. Przecież w ostatnim meczu pięć razy Prokom zdobył punkty w ostatniej sekundzie akcji. Czy to zatem kwestia tego, kto bardziej chce? Bardziej szczęścia. Tak jak w sytuacji, gdy sędziowie nie odgwizdali im błędu ośmiu sekund i po chwili Einikis trafił za trzy punkty. Takie rzeczy po prostu się zdarzają - wyjaśnia Katzurin i liczy na większe wsparcie pozostałych koszykarzy dla Lynna Greera i Adama Wójcika. - W pierwszym meczu nie tylko oni zagrali dobrze, ale i Tanel, i Ryan, także Maciek. Wielu zawodników miało wpływ na zwycięstwo, i tak musi być zawsze. Nie da się wygrać we dwóch, zwłaszcza przeciwko tak dobrej drużynie jak Prokom. Potrzebujemy więcej graczy i ich mamy. Wszyscy muszą jednak zagrać dobrze jednego wieczoru.

Czy jednak ławka Śląska zrównoważy potencjał rezerwowych koszykarzy Prokomu, tak jak w pierwszym meczu? -

Cały sezon nie mieliśmy tak długiej ławki jak Sopot, więc teraz nie ma się co tym tłumaczyć - twierdzi Zieliński. - Nie sądzę, aby byli lepsi. Zdarza nam się za dużo pudeł z czystych pozycji i z tego wynikają problemy. Mam nadzieję, że w Hali Ludowej wszystko wróci do normalności: będziemy trafiać i wygramy.

Bo wszystko wskazuje na to, że wrocławian ponownie wspierać będzie sześć tysięcy ludzi na trybunach. Kibice przygotowali nawet kolejną akcję - Halę Ludową wypełnią tym razem plakaty z napisem "WIERZYMY".

- Chodziłem po mieście, spotykałem się z kibicami i wiem, że oni ciągle są głodni zwycięstwa. Mam nadzieję, że przekażą tę energię drużynie - mówi Katzurin, ale nie chce powiedzieć, ile pieniędzy postawiłby na to, że Śląsk będzie mistrzem. - Nigdy nie stawiam pieniędzy, nie chodzę do kasyna, nie jestem hazardzistą. Dlatego nie sądzę, abym był właściwą osobą do odpowiadania na takie pytania. Mogę tylko powiedzieć, że chcę wrócić do Sopotu, bynajmniej nie jako turysta.

Czy w środę Prokom będzie już mistrzem?
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.